FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Co o zażywaniu narkotyków mówi etyka?

Współczesny filozof dr Matthew Beard jest zdania, że nie abstynencja, lecz umiar stanowi klucz do transcendencji
Ilustracja Ashley Goodall

„Sex, Drugs, and Rock'n'Roll"

Do niedawna wydawało się, że jedyną moralnie właściwą odpowiedzią jest kompletna abstynencja: żadnych narkotyków, seksu przedmałżeńskiego i ściszże wreszcie ten łomot, który nazywasz muzyką! To takie proste, w końcu „najlepiej wyjdziesz, w ogóle w to nie wchodząc". Gdyby takie podejście faktycznie się sprawdzało, rodzice i rządzący spaliby spokojniej. Nie musieliby więcej zastanawiać się, czy kontakt z jakąś niebezpieczną substancją trwale przetrąci kręgosłup moralny ich dzieci i obywateli.

Reklama

Jednak z punktu widzenia etyki zupełne zrezygnowanie z narkotyków może być równie niemoralne co ich nadużywanie. Znajduje to odbicie w myśli starożytnych Greków – którzy przecież sami nie stronili od środków odurzających. Arystoteles twierdził, że niedobór jest równie szkodliwy co nadmiar, powinniśmy więc do wszystkiego podchodzić z umiarem. To „metoda złotego środka", którą uważał za główny wyznacznik życia w cnocie.

Zdrowy rozsądek podpowiada, że stan idealnej równowagi pomiędzy codziennym hajem a zupełną abstynencją osiągniemy, zażywając sporadycznie. Według Arystotelesa umiejętność znalezienia złotego środka pomiędzy dwoma skrajnościami stanowi podstawę wartościowego życia. Czyli co, wszystkiego po trochu?

I co, zakłamane świętoszki? Być może rezygnacja ze wszystkich używek wcale nie czyni naszego życia lepszym?

Mowa tu jednak o filozofii. Tu nic nie jest oczywiste. Zanim w ogóle założymy, że do prochów można podchodzić z umiarem, musimy sprawdzić, czy nie próbujemy traktować jak cnotę czegoś, co nią nie jest. Większość ludzi na przykład nie widzi nic honorowego w lojalności wobec zła. Jeśli narkotyki nie czynią twojego życia, jak to ujął Arystoteles, „bardziej wartościowym", być może umiar nie jest w ich wypadku cnotą.

By określić, czy dragi mogą stanowić wartościową częścią ludzkiego życia, musimy sprawdzić, czy motywacje za nim stojące – ciekawość nowych doznań, ucieczka przed rzeczywistością lub emocjami, chęć zmiany swojej percepcji, cokolwiek – są dobre czy złe.

Reklama

Wielu etyków, zwłaszcza wywodzących się ze starożytnych szkół filozoficznych, uważało pijaństwo za coś zdrożnego, gdyż otępia umysł. Wierzyli, że umiejętność logicznego myślenia odróżnia nas od zwierząt – wszystko, co zakłócało racjonalne postrzeganie świata, było niewłaściwe.

Nawet jeśli zgodzimy się z tym twierdzeniem, nie znaczy to, że powinniśmy od dziś wieść życie wolne od narkotyków. Nie każda substancja zmienia świadomość tak mocno, że pozbawia nas możliwości racjonalnego zachowania się. Przecież większość z nas może „pić odpowiedzialnie" i działać rozsądnie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Niektórzy jednak tracą tę zdolność, gdy znajdą się pod wpływem. Niezależnie od tego, czy jest to rezultat zażycia metaamfetaminy, alkoholu czy kofeiny – moralnie właściwym rozwiązaniem dla takich osób jest rezygnacja z używek.


O używkach na poważnie. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Niektórzy filozofowie twierdzą, że zmiana percepcji możliwa dzięki narkotykom jest wartością większą niż zdrowy rozsądek. Psycholog Abraham Maslow był zdania, że narkotyki pomagają osiągać „doznania szczytowe" – nieokreślone momenty największego spełnienia, które zmieniają sposób myślenia i wpływają na całe dalsze życie jednostki. Maslow często odnosił się do nich jako do czegoś o niemal mistycznej naturze, do poczucia jedności z wszechświatem.

Psycholog William James sądził, że kluczem do przeżyć szczytowych jest podtlenek azotu (czyli nitro). Opublikował wiele artykułów, w których opisywał swoje doznania po zażyciu tego gazu. Nie wiemy, czy uważał nitro za sposób idealny dla każdego, jednak jego liczne dzieła wskazują, że traktował je nieco inaczej niż okazjonalne piwko ze znajomymi. Jego opisy są pełne szacunku, który wskazuje, że wyraźnie oddziela od siebie te przeżycia i sugeruje, że należy do nich podchodzić na różne sposoby.

Zarówno podejście racjonalistyczne, jak i transcendentalne łączy głębsze zastanowienie się nad powodem, dla którego ktoś zażywa narkotyki. Starożytnym Grekom nie spodobałoby się, że pragniesz w jakiś sposób zmienić swoją świadomość. William James prawdopodobnie bezrefleksyjne jaranie gibonów uznałby za niezwykle płytkie.

Arystoteles zapewne by się z nim zgodził. Bardzo cenił wolną wolę i umiejętność stawiania pytań o przyczynę, które odróżniają nas od zwierząt, kierujących się wyłącznie emocjami i instynktem.

Nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak zażywanie narkotyków ma się do etyki. Odpowiedź zależy od tego, jakie życie uznajemy za wartościowe i czy często zdarza nam się manipulować naszą percepcją.

Jeśli regularnie bierzesz, zastanów się, czy racjonalizm stanowi dla ciebie nadrzędną wartość oraz czemu służyć ma zmienianie swojej świadomości. Jeśli nigdy nie próbowałeś niczego nielegalnego, spróbuj przyjrzeć się swojemu stosunkowi choćby do alkoholu – może po prostu osiągasz ten sam cel inną drogą?