FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Nie jestem niewinny

,,Jak ktoś taki ma być zresocjalizowany, jeżeli przebywa mnóstwo czasu z kimś, kto siedzi za zabójstwo? Chyba bardziej będzie zdemoralizowany, bo słucha, uczy się, chce zaimponować" - Kamil dostał wyrok za handel i posiadanie

Źródło zdjęcia: Flickr/Travis Wise

W więzieniu każdy odbywa swój wyrok za niewinność. Kamil przyznaje się do winy, a samo osadzenie nazywa zapłatą za błędy przeszłości. Trafił do zakładu karnego w Strzelinie za handel i posiadanie.

VICE: Kiedy i w jakich okolicznościach rozpoczęła się twoja przygoda z narkotykami?
Kamil: Jak byłem nastolatkiem. Widziałem jak starsi koledzy palą sobie trawkę i chciałem spróbować. To było mniej więcej w wieku 18 lat na jakiejś imprezie.

Reklama

Dostałeś wyrok za handel i posiadanie. Kiedy nastąpił ten moment, w którym zacząłeś handlować i jakie były tego motywy?
Kiedy zauważyłem, że wydaje za dużo pieniędzy na palenie. Wolałem kupić więcej i taniej, trochę sprzedać, a resztę wypalić. Nigdy nie traktowałem tego jako zajęcia zarobkowego. W moim przypadku dużych pieniędzy z tego nie było.

Oprócz marihuany zdarzało ci się zażywać jakieś narkotyki?
Czasami alkohol – jeżeli tak go sklasyfikujemy. Lubiłem tylko palić. W Holandii to jest na porządku dziennym. Tam człowiek po pracy z aktówką idzie sobie do Coffeeshopu, kupuje herbatę, czy kawę, wyciąga gazetę, skręca sobie jointa i pali.

Dostałeś pierwszy wyrok w zawieszeniu i mimo tego nie spokorniałeś, bo dalej biegałeś z towarem. Nie było stresu?
Już nie handlowałem, tylko popalałem sobie, a że to jest ten sam artykuł to wyrok został odwieszony. Bardziej plułem sobie w twarz, bo niby wyciągnąłem z tego wnioski, a dalej to robiłem.

Wyjazd do Irlandii był motywowany ucieczką przed wyrokiem?
Zgadza się, ale widocznie tak musiało być. Poznałem tam wspaniałą kobietę, zajebistych ludzi, świetnie się tam czuję. Może gdybym się od razu stawił, to bym nigdy nie poleciał, nigdy nie zobaczył, nigdy nie poznał tego kraju. Tam zacząłem nowe życie. Dawno minął ten czas, kiedy paliłem. Miałem swój okres, że lubiłem, ciągnęło mnie do tego – teraz już nie, mam inne obowiązki na głowie. Mam narzeczoną, kupiliśmy dom, mamy kredyt, pracę, myślimy o ślubie.

Reklama

Wielu ludzi mówi, że więzienie było dla nich drogą do innego myślenia. Z tego, co mówisz zmądrzałeś, zanim zostałeś osadzony.
Chyba musiałem zapłacić za błędy przeszłości, bo cała akcja z narkotykami miała miejsce w 2005 roku, a ja po cichu liczyłem na przedawnienie, które jest po 10 latach. Jednak w styczniu 2014 roku dostałem list europejski, przesiedziałem jeden dzień w irlandzkim więzieniu, narzeczona wpłaciła kaucję i wyszedłem za kaucją. Przez pół roku korespondowałem do Polski, wysyłałem różne papiery: siedem lat niekaralności w Irlandii, siedem lat ciągłej pracy, wszystkie opinie przełożonych… Ich to nie interesuje, że człowiek rozpoczął nowe życie.

Co cię zszokowało w pierwszych dniach wyroku?
Powiem Ci tak. Siedziałem pierwsze dni w Irlandzkim więzieniu, bo czekałem na transport do Polski. Warunki były celujące. Bardzo dobre jedzenie, telewizja, czajnik, siłownia, ciepła woda – no wszystko na swoim miejscu. Oglądałeś taki film Symetrię? Wyobraź sobie, że w Warszawie czas się nie zmienił od tamtej pory. Te spacery, tynki spadające na głowę, wszystko takie stare. Tutaj na miejscu warunki są trochę lepsze, ale i tak to jest sto lat za Unią Europejską. To mnie chyba najbardziej zszokowało.

A nie uważasz, że więźniowie za przestępstwa wyższej rangi powinni być przetrzymywani właśnie w takich warunkach, o których mówisz?
No dokładnie. Powinny być więzienia cięższe i lżejsze i jakaś segregacja więźniów, a nie że człowiek z wyrokiem 8-10-12 lat siedzi w celi z kimś, kto dostał raptem rok, czy dwa. Jak ktoś taki ma być zresocjalizowany, jeżeli przebywa mnóstwo czasu z kimś, kto siedzi za zabójstwo? Chyba bardziej będzie zdemoralizowany, bo słucha, uczy się, chce zaimponować…

Reklama

Myślisz, że w Polsce przydałaby się legalizacja, albo ewentualnie depenalizacja?
Oczywiście. Sprawdź sobie w Internecie, jak marihuany lecznicze pomagają na padaczkę. Jeżeli marihuana nie zawiera dużo THC to nie jest tak szkodliwa, jak alkohol, czy cała farmaceutyka. Co do depenalizacji to też jest jakieś rozwiązanie, bo widzę, jak więzienia są przepełnione, a ludzie nie potrzebnie siedzą za głupią lufkę, czy grama. Dodam, że miesięczne utrzymanie więźnia to jest koszt rzędu około 1500 zł. Zobacz też co się dzieje po alkoholu. Ludzie są agresywni, wsiadają za kierownicę, zabijają się. Po marihuanie człowiek jest bardziej wyluzowany, relaksuje się. Myślę, że w Polsce oprócz alkoholu dużym problemem są także dopalacze. Do końca nie wiadomo, jaki to ma skład chemiczny i jak twój organizm zareaguje na przyjęcie czegoś takiego.

Źródło: Flickr/r0bz

Taki wyrok jest lepszym rozwiązaniem w walce z nałogiem niż jakiś ośrodek odwykowy?
Nie ma różnicy czy jest to więzienie, czy MONAR, bo jeżeli ktoś chce palić to nieważne czy dostanie pięć, czy dziesięć lat – wyjdzie i dalej będzie to robić. To w człowieku musi nastąpić ta zmiana, a ośrodek może w tym ewentualnie pomóc.

Jak wyrok odbija się na twojej psychice?
Powiem ci, że bardziej szkoda mi mojej narzeczonej i rodziny, bo wiem, że ja jestem silny psychicznie i sobie z tym poradzę. W więzieniu mam swój świat. Wyrok odbywam nieduży. Nie chcę tracić czasu, więc uczę się angielskiego. Na co dzień mieszkam w Irlandii, więc to na pewno mi się przyda. Poza tym trochę czytam, ćwiczę. Na pewno wyrok daje dużo do myślenia, ale z tego właśnie wynikają te zmiany na lepsze. Wielu marnuje ten czas – jeszcze bardziej się pogrąża i szuka kolegów. W więzieniu się nie szuka kolegów. Ja odbywam swój wyrok, ale psychicznie jestem zupełnie gdzieś indziej.

Praca wolnościowa pomaga ci w skróceniu odsiadki?
Pewnie, to jest tak, że pracuję pięć dni w tygodniu, czasami sześć, nieodpłatnie, ale nagrodą jest to, że szybciej będę mógł wyjść na warunkowe zwolnienie. Robię to, co chcą, bardziej traktuje to jako pomoc. Przyznano mi ten warunek, do końca odsiadki zostały mi dwa tygodnie, także jedną nogą jestem już na wolności.

Co planujesz w najbliższym czasie?
Na pewno jakieś papierkowe sprawy i powrót do Irlandii. Mnie tu nic nie trzyma. Wiadomo, rodzina rodziną, ale każdy ma swoje życie, a tam mam wszystko poukładane, legalną pracę, nie mam stresu, że żyję z miesiąca na miesiąc. Chciałbym mieć zdrową rodzinę, chciałbym normalnie żyć, podróżować. Wtedy będę szczęśliwy.