FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

Death metal albo śmierć

Death metalowa kapela ogłosiła, że będzie grać w szczelnym pudle, aż zabraknie im powietrza, więc to mógł być ich ostatni wywiad w życiu

Źródło: Unfathomable Ruination/Facebook

Pod koniec zeszłego tygodnia w serwisach informacyjnych pojawiła się niecodzienna informacja ze świata muzyki; Unfathomable Ruination, death metalowa kapela z Wielkiej Brytanii postanowiła zamknąć się w metalowym, szczelnym pudle i grać swoje piosenki… do momentu aż zabraknie im powietrza. Dodatkowo zapowiedzieli, że ich występ odbędzie się na jednej z londyńskich ulic i jeżeli to przeżyją, powtórzą swój wyczyn jeszcze dwukrotnie.

Reklama

„Przecież to kompletne szaleństwo, nawet jak na death metal” pomyślałem w pierwszej chwili, gdy usłyszałem o zamiarach muzyków. Zaraz potem jednak dowiedziałem się, że nie są pierwszymi, którzy wezmą udział w projekcie portugalskiego artysty, Joáo Onofre - Box Sized Die". Wcześniej były to m.in. zespoły Serial Butcher i No Return. Postanowiłem skontaktować się z death metalowcami z Londynu, by dowiedzieć się jak najwięcej o występie w Pudle Śmierci. Zdawałem sobie też sprawę, że może to być jeden z ich ostatnich wywiadów w życiu.

Doug Anderson, perkusista zespołu zgodził się ze mną porozmawiać, w trakcie przygotowań do występów.

VICE: Powiedz coś więcej o sobie i o zespole. Jak długo ze sobą gracie?

Doug Anderson: Nazywamy się Unfathomable Ruination i pochodzimy z Londynu. Zespół powstał w 2010 roku, gramy brutalny death metal. Ja nazywam się Doug Anderson i jestem perkusistą oraz jednym z oryginalnych członków kapeli.

Opowiedz mi o występie w Pudle Śmierci. Jak wygląda wasz plan?

Zaczęło się od tego, że skontaktował się z nami artysta Joáo Onofre i Louisa Adam, asystentka dyrektora Marlborough Contemporary, z zapytaniem, czy wzielibyśmy udział w projekcie Box Sized Die. Wytłumaczyli nam zamysł przedsięwzięcia i jak to będzie wyglądać. Ich pomysł nas zainteresował, był też okazją doświadczenia czegoś niezwykłego.

Co do samego występu, zaczyna się jeszcze z otwartymi drzwiami, kiedy przez kilka pierwszych sekund widać nas i słychać jak gramy, zaraz potem zostajemy szczelnie zamknięci w środku. W tym czasie gramy tak długo, jak to możliwe, czyli ok. 22 minut. Potem wraz z otwarciem drzwi od środka następuje wielka ulga! Jeżeli drzwi zostają otwarte w trakcie piosenki, gramy ją do końca.

Reklama

Słyszałem wypowiedzi medycznych specjalistów, według których nie ma szans, że to przeżyjecie. Nie boicie się, że naprawdę może grozić wam niebezpieczeństwo?

Początkowo w ogóle się tym nie przejmowaliśmy, potem jednak takich opinii przybywało i rzeczywiście zaczęliśmy czuć pewne obawy. Oczywiście zostały podjęte wszelkie niezbędne środki ostrożności w celu zapewnienia naszego bezpieczeństwa, więc strach w końcu minął.

Serio planujecie grać, aż skończy się wam powietrze?

Tak, ale to oczywiste, że nie da się łatwo określić, kiedy jest już naprawdę źle. Będziemy polegać więc na zdrowym rozsądku i własnym doświadczeniu, by ocenić, kiedy należy otworzyć drzwi. Jako perkusista będę cierpiał trochę bardziej niż reszta, wkładając więcej wysiłku w bębny, szybciej oddychając niż gitarzyści. Więc to ja pewnie będę krzyczał do chłopaków, że trzeba uciekać [śmiech].

Co będą mogli zobaczyć widzowie z zewnątrz?

Z zewnątrz, kiedy pudło będzie zamknięte nie zobaczysz nic. Wszystko na temat tego, co dzieje się w środku będzie rozgrywać się w wyobraźni widza. To część przesłania całego projektu.

Zagracie piosenki tylko z waszego ostatniego albumu?

Zagramy mieszankę kawałków ze wszystkich dotychczasowych wydań. Znajdą się też zupełnie nowiutkie tracki jak „Parthenogenocide” i „Idiosyncratic Chaos”.

Ok, ale jaki jest cel występu w Pudle Śmierci?

Dla nas to możliwość przeżycia takiego doświadczenia. Byliśmy zwyczajnie ciekawi granic naszych organizmów. Muzyka, którą gramy jest ekstremalna, co pokrywa się z warunkami wewnątrz pudła. Death metal to w dużej mierze przekraczanie granic i dla nas jest to kolejny sposób na tworzenie muzyki poprzez wyzwania.

Rozumiem, dzięki.

Po mojej rozmowie z Dougiem interesował mnie już tylko sam występ. Ciekawiło mnie, czy oczekiwania względem projektu sprostają rzeczywistości, gdy szczelne drzwi zamkną się z członkami zespołu w środku. Przyznam, że pojawił się również mój lęk o zdrowie chłopaków. Poprosiłem Doug’a, że jeżeli przeżyją i nic im się nie stanie, opisze jak grało im się w Pudle Śmierci.

„Skończyliśmy właśnie pierwszą serię występów! Doświadczenie było zupełnie surrealistyczne. Granie w tym miejscu było nie tylko zabawą, ale też sporym wyzwaniem. Mimo to cały czas interesuje nas sprawdzanie swoich limitów, tego jak długo da się przetrwać wewnątrz, więc może uda nam się jeszcze dotrwać do 30 minut.

Warto też wspomnieć o reakcji mediów, które totalnie oszalały na punkcie tego tematu. Nie spodziewaliśmy się, że z dnia na dzień staniemy się sensacją telewizji i gazet, do czego w żadnym razie nie jesteśmy przyzwyczajeni. Nie mówię tylko o Wielkiej Brytanii, ale całym świecie, niesamowite. Oczywiście spotkaliśmy się też z negatywnymi reakcjami od ludzi, którzy myśleli, że robimy to dla sławy. Ale my przecież wchłaniamy nienawiść!”.