FYI.

This story is over 5 years old.

Interview

Ciara - rozmowa o dojrzewaniu, Janet Jackson i o tym, dlaczego w miłości liczy się ten właściwy moment

"Myślę, że mężczyźni są bardzo prości. My, kobiety, jesteśmy dużo bardziej skomplikowanymi istotami" - powiedziała nam Ciara.

Ten artykuł oryginalnie ukazał się na Noisey UK.

Ciara jest księżniczką popu. Odkąd, kołysząc biodrami, w 2004 wkroczyła na scenę prezentując swój debiutancki singiel "Goodies" - który jest generalnie jednym wielkim wyśmiewaniem się z samczych zalotów - pozostała jedną z niewielu młodych kobiet w przemyśle muzycznym, które zarówno śpiewają, jak i tańczą i piszą teksty swoich utworów. Poza tym, naprawdę ma na drugie imię "Księżniczka" (Princess).

Reklama

Jej nowa płyta "Jackie" sprawiła, że Ciara rozpoczęła 2015 rok z większym impetem niż pozbawiony hamulców pociąg towarowy zjeżdżający z góry po oblodzonych torach. Jej szósty album studyjny jest pełen tanecznego r&b, mocnych uderzeń i czegoś, co wydaje się osobistą opowieścią o odkupieniu, wyszeptaną w tekstach utworów. Powiedziałam "wyszeptaną", choć w jednym z nich słyszymy: "Człowieku, właśnie urodziłam ponad czterokilogramowe dziecko. Ostra ze mnie suka", więc być może są to raczej okrzyki wojenne.

Spotkałam się z tą armią w osobie jednej kobiety, by odbyć swobodną rozmowę o wyjątkowości Janet Jackson, o tym, jak irytujące są popieprzone gnojki i czy kiedykolwiek zamierza nagrać raperską płytę.

Cześć Ciara! Jak ci się podobała nasza dzisiejsza sesja zdjęciowa?
Chyba naprawdę stworzyliśmy mi niezły wizerunek. Elegancka stylizacja niczym dla kandydatki w wyborach prezydenckich.

Czy kiedykolwiek wystartujesz w wyborach prezydenckich?
Nigdy nie przyszło mi to przez myśl.

Zagłosowałabym na ciebie. Na początek, opowiedz mi w najdrobniejszych szczegółach o video w hołdzie dla Janet Jackson, w którym brałaś udział.
Och, to była czysta przyjemność. Wszystko wydawało się surrealistyczne, aż do momentu, gdy znaleźliśmy się na scenie, wtedy pomyślałam: "To dzieje się naprawdę"? Wiesz, mam dla niej tyle szacunku. Jeśli chodzi o rozrywkę, to, moim zdaniem, jest w tym najlepsza. Naprawdę chciałam być pewna, że dałam z siebie wszystko, na co mnie stać, żeby ją uhonorować. Mieliśmy mnóstwo prób, brałam udział w moich próbach, jak również w jej próbach, tak więc trwało to non stop. Kiedy w końcu znalazłam się na scenie, pomyślałam: "Dzieje się. Zaraz się zacznie". To było bardzo ekscytujące.

Reklama

Wszystko działo się błyskawicznie, czy byłaś świadoma tego, co robisz?
Wszystko działo się bardzo szybko, zwłaszcza przy tej całej adrenalinie i energii, która buchała od widowni. Lecz dzięki temu człowiek wie, że się udało. Tak jest wtedy, gdy dobrze się bawisz.

Janet mówiła, jak jej się podobało?
Nie udało nam się później porozmawiać, za kulisami było trochę chaosu, wykonawcy wpadali na siebie. Słyszałam, że występ jej się podobał.

Niedawno przyszło mi do głowy, że jesteś jedną z niewielu artystek przed trzydziestką, które potrafią wykonywać poważną choreografię. Zastanawiałam się, czy uważasz, że poziom i jakość wykonań ostatnio się pogorszyły?
Dziękuję! Trudno jest trafić na takich artystów jak Michael i Janet, oni są nadzwyczajni. W muzyce, która jest wykonywana obecnie, podoba mi się to, że ludzie są bardzo ekspresyjni i eksperymentują. Z każdym nowym talentem, jaki się pojawia, wszyscy dostajemy zastrzyk inspiracji twórczej, myślę, że to piękna rzecz. Doceniam dobrą sztukę. Potrafię ją docenić, nawet jeśli ktoś kiepsko tańczy. Nie uważam, żeby bycie dobrym artystą oznaczało, że musisz umieć tańczyć.

Twoja najnowsza płyta nosi tytuł "Jackie", po twojej mamie, a poprzednia – Ciara. Coś się za tym kryje?
Ten album został zatytułowany na cześć mojej mamy. Wzięło się to stąd, że sama zostałam mamą i rozumiem, jak to jest, potrafię spojrzeć na świat z jej punktu widzenia. Mój ostatni album nosił moje imię, a teraz nazwałam płytę na cześć mojej mamy, to jest postęp i naprawdę fajnie się z tym czuję. W ciągu ostatnich kilku lat byłam bardzo świadoma swojego rozwoju, pragnęłam go, chciałam się więcej dowiedzieć, nie przestawać odkrywać siebie. W przypadku tego albumu zdecydowanie uważam, że to jak do tej pory moje najlepsze dzieło. Pozwoliłam sobie być bardziej bezbronną niż kiedykolwiek i byłam bardzo świadoma tego, co czuję. Uważałam, że to naprawdę ważne, by zatracić się w muzyce i nie myśleć za dużo. Tym były dla mnie te ostatnie lata – rozwojem i odkrywaniem samej siebie. To było też dla moich fanów – żeby lepiej mnie poznali i wiedzieli, że wszyscy jesteśmy tacy sami, przeżywamy te same rzeczy. Nie ma lepszej płaszczyzny niż muzyka, by podzielić się czymś, co przemawiałoby do wszystkich, pomóc, zainspirować albo po prostu odnaleźć wspólny język. To było dla mnie naprawdę ważne. O tym jest ten album. I naprawdę czuję się jak malutka Jackie!

Reklama

To ciekawe, że wspomniałaś o tym, jak ważny jest dla ciebie twój rozwój. Myślałam o tym, jakie to było śmiałe, że zatytułowałaś swój drugi album "The Evolution". Jak uważasz, jak bardzo się rozwinęłaś w okresie oddzielającym te dwie płyty?
Wydaje mi się, że największa różnica istnieje w przypadku pierwszego albumu, gdy byłam zaraz po liceum, i kiedy wydałam drugi, bo wtedy właśnie skończyłam 21 lat, zaczęłam wchodzić w pierwszy etap bycia młodą kobietą. Gdy przeskoczymy do chwili obecnej, to jestem już w pełni kobietą. Robię to, co robią duże dziewczynki! Przejście od pierwszego albumu do drugiego, wiesz, skończenie 21 lat, to w pewnym sensie wielka sprawa. To jeden z tych wyjątkowych momentów w naszym życiu. Kamień milowy.

Gdybyś miała wybrać z tego albumu jeden utwór, który streszcza istotę tego, o czym to wszystko jest, który by to był?
Chyba "One Woman Army". Zamierzałam nazwać ostatni album "One Woman Army" (czyli "Armia jednej kobiety"). To stanowiło z pewnością część poznawania samej siebie. Przedstawia moją siłę, moją historię, mój punkt widzenia na wszystko. Na życie, na miłość…

Porozmawiajmy o miłości. Miałaś w swojej twórczości wiele utworów, które propagowały zero tolerancji dla popieprzonych gnojków. Czego nauczyłaś się o mężczyznach podczas swojej kariery?
Wydaje mi się, że rzeczą, która bardzo liczy się w przypadku mężczyzn, gdy chodzi o miłość, jest odpowiedni moment. Tak jest zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet. Jeśli chodzi o miłość, kobiety… istnieje większe prawdopodobieństwo, że będziemy bardziej wrażliwe, pozwolimy sobie na większą bezbronność. Faceci są trochę bardziej przestraszeni, gdy chodzi o miłość. Wydaje mi się, że gdy decydują się na nią otworzyć, to liczy się ten właściwy moment, co dzieje się w ich życiu i kiedy tego chcą. Nie można zmusić kogoś do miłości, sami muszą jej chcieć. Myślę, że mężczyźni są bardzo prości. My, kobiety, jesteśmy dużo bardziej skomplikowanymi istotami.

Reklama

Na koniec pytanie, na które czekałam przez całą naszą rozmowę: twój utwór "Super Turnt Up", w którym rapujesz, sprawiał wrażenie kuszącej zapowiedzi ognistej składanki, która nigdy się nie pojawiła. Zamierzasz naprawić to w przyszłości?
Hahaha! Nie sądzę, żebym próbowała nagrać raperską płytę.

Może chociaż epkę? Jakieś cztery utwory?
Nic mi o tym nie wiadomo.

Jestem rozczarowana.
Przykro mi!

W porządku, Ciara, i tak będę na ciebie głosowała. Dziękuję, że poświęciłaś nam czas!

Tłumaczenie Emilia Szymczyk