FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Brooks Was Here - III

Post-hardcore'owy Waszyngton zmiksowany ze screamową Francją i dalekie echa At The Drive In - takie inspiracje zdominowały nowy album BWH.

Podczas kilku odsłuchań trzeciego materiału w karierze Brooks Was Here najczęściej towarzyszyło mi sformułowanie: "W końcu!". Dlaczego? Przede wszystkim w końcu nagrali materiał, który zwyczajnie bardzo mi się podoba i w pełni przekonał. Poprzednie, mimo że trochę słucham muzyki z szuflad, do których BWH zapewne zaglądają, nie potrafiły przykuć uwagi na dłużej.

A z czym w sferze słyszalnych inspiracji mamy tutaj do czynienia? No na pewno post-hardcore'owy Waszyngton zmiksowany ze screamową Francją. Słyszę również miejscami dalekie echa At The Drive In czy (jeszcze dalsze) Pretty Girls Make Graves, zwłaszcza w grze gitarzysty Majkela. Propozycja warszawiaków jest jednak dużo bardziej jazgotliwa i przesterowana. W kawałkach, które są z reguły dość krótkie (tylko dwa z dziewięciu na płycie przekraczają dwie minuty) dzieje, się naprawdę dużo. I nie jest to kombinowanie na siłę. Kompozycje są dojrzałe, a warsztat muzyków bardzo dobry.

Na uwagę zasługuje również fakt, że zespół po raz pierwszy śpiewa po polsku. Ta zmiana również jest na plus. Teksty są dużym atutem tego materiału. Nie będę się rozpisywał o czym są konkretnie, bo warto zapoznać się z nimi osobiście. Jest może jedna jedyna rzecz, do której się mogę przyczepić (choć być może niesłusznie). Całość brzmi dla mnie ciut zbyt surowo. Być może to jednak zamierzone działanie i tak właśnie sobie to zespół wymyślił?

Całość uzupełnia artwork, który doskonale współgra zarówno z liryczną, jak i muzyczną zawartością albumu.