FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Dlaczego Bob Dylan w pełni zasługuje na Nobla

Tłumaczyłam książki Olgi Tokarczuk i studiowałam u Jewgienija Jewtuszenki, innego niedoszłego noblisty, ale i tak uważam, że przyznanie Nobla Dylanowi to świetna decyzja
Bob Dylan w centrum telewizyjnym BBC. Fot. Val Wilmer/Redferns

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE US

Nagroda Nobla dla Boba Dylana w dziedzinie literatury wywołała oburzenie wśród amerykańskich intelektualistów. Ich faworytami byli polska pisarka Olga Tokarczuk i rosyjski poeta Jewgienij Jewtuszenko. Moi znajomi również nie przebierali w słowach – znajomy pisarz uznał to wyróżnienie za „hańbę", a inny stwierdził, że w takiej sytuacji nie zdziwiłoby go, gdyby w przyszłym roku w dziedzinie medycyny nagrodę odebrała jego masażystka. Ja jednak nie jestem oburzona, mimo że są to autorzy bliscy mojemu sercu. Tłumaczyłam książki Tokarczuk na angielski i byłam studentką Jewtuszenki, ale i tak uważam, że przyznanie Nobla Dylanowi to świetna decyzja.

Reklama

Według „New York Times" nie można było przewidzieć tego wyróżnienia. Ale czy na pewno? Literaccy nobliści od lat wyrażali swoje poparcie dla Dylana; w jego szanse wierzyli również bukmacherzy, którzy dawali mu większe szanse na wygraną niż Lydii Davis, Joan Didion czy Karlowi Ove Knausgaardowi (chociaż mniejsze niż Philipowi Rothowi).

Wśród amerykańskich krytyków dało się jednak wyczuć niezbyt skrywane lekceważenie kandydatury muzyka. Wystarczy spojrzeć na artykuł, który pojawił się dwa tygodnie temu na „New Republic". Tekst „Kto wygra literacką Nagrodę Nobla w 2016?" rozpoczyna wymowny podtytuł „Na pewno nie Bob Dylan".

Może warto w tym miejscu coś przypomnieć – nieznane nazwisko nie jest warunkiem otrzymania Nobla. Co więcej, za wyznacznik tego, czy autor jest powszechnie znany, czy też nie, na pewno nie można traktować jego popularności wśród amerykańskich czytelników. Ignorancja Amerykanów, których znajomość świata często kończy się wraz z granicami naszego państwa, nie jest wyznacznikiem sukcesu twórcy.

Autorzy, których wymieniłam na początku, są w Stanach nieznani. W żaden sposób nie umniejsza to ich znaczenia: Jewtuszenko, autor wiersza o Holokauście „Babi Yar", u szczytu swojej kariery potrafił na stadionach zgromadzić 50-tysięczne tłumy; książki Olgi Tokarczuk są międzynarodowymi bestsellerami. Autorka niejednokrotnie zabierała również głos w kwestiach społecznych, ostatnio budząc spore kontrowersje krytyką obecnego klimatu politycznego w Polsce.

Reklama

Temat ten nie powinien być obojętny Amerykanom. Sukcesywne przejmowanie władzy w krajach Europy Środkowej przez nacjonalistów, jeżeli nie zostanie powstrzymane, odciśnie piętno na polityce międzynarodowej, w tym na Ameryce. Niewielu Amerykanów czytało ich prace lub ma jakąkolwiek wiedzę na temat poruszanych przez nich problemów, nikt jednak nie śmie podważać ich wkładu w kulturę. Podobnie jest z Dylanem – jego wpływ jest absolutnie niepodważalny, niezależnie od tego, co sądzisz o jego twórczości.

Ludzie mają tendencję do doceniania rodzimych artystów czy wytworów kultury dopiero wtedy, gdy odniosą sukces za granicą. Zarówno tango, jak i pisarz Jorge Luis Borges zyskali popularność w Argentynie dopiero wtedy, gdy udało im się zawojować Francję. Z Dylanem może być podobnie i sama jestem tego najlepszym przykładem. Za młodu nie słuchałam Dylana; odkryłam go dopiero w 2012 roku w Paryżu podczas wystawy w filharmonii Cité de la musique. Uderzyła mnie moc jego tekstów i to, że skupiał się w nich zarówno na klimacie naszych czasów, jak i na bardziej podstawowych, egzystencjalnych pytaniach.

Literatura, aby cokolwiek zdziałać, musi najpierw dotrzeć do czytelników i słuchaczy – a Dylan dokonał właśnie tego

Czy błędne przekonanie, że słowa piosenek mają sens jedynie w połączeniu z melodią może odpowiadać za to, że utworom Dylana odmawia się wartości literackiej? Jeżeli tak, to należy podkreślić, że poezja Jewtuszenki wpisuje się w szeroki nurt słowiańskiej poezji, która odrzuca sztywny podział na pieśń i poezję. Jego utwory często przypominają raczej tekst piosenki aniżeli klasyczny wiersz. To nawiązanie do tradycji – poezja wywodzi się przecież właśnie z muzyki.

Reklama

To, że twórczość Dylana zależy w pewien sposób od pozaliterackich elementów, stanowi jeden z głównych argumentów przeciwników odznaczenia piosenkarza. Jak jednak zauważa magazyn „Paste", dokładnie taki sam zarzut można by postawić jedenastu dramatopisarzom, którzy w przeszłości otrzymali Nobla. Także ich dzieła swój pełen potencjał mogą osiągnąć dopiero wygłaszane ze sceny.

Krytyka Dylana może również wynikać z nieuzasadnionego poczucia, że problemy Europy Środkowej i Wschodniej, Południowej Ameryki, Afryki czy Azji są w jakiś sposób bardziej wzniosłe niż nasze, a co za tym idzie, że ich literatura ma większą wartość niż amerykańska. To nieprawda. Tokarczuk i Jewtuszenko stoją w obliczu wydarzeń, których doniosłość wszyscy rozumiemy. A przecież my Amerykanie też walczymy. Ameryka zmaga się z fundamentalnymi podziałami, które stanowią realne zagrożenie dla jedności naszego narodu. Wystarczy spojrzeć na ruch Black Lives Matter, który stanowi reakcję na powszechny rasizm wobec Afroamerykanów w USA.


Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Załóżmy na chwilę, że muzyka i poezja są ze sobą nierozerwalnie związane oraz że sztuczne podziały gatunkowe nie są wystarczającą podstawą, żeby odebrać Dylanowi Nobla. Zgódźmy się też, że opisywane przez Dylana problemy nękające amerykańskie społeczeństwo nie tylko są nie mniej istotne niż problemy innych nacji, ale i stawiane przez niego pytania nie są płytsze niż pytania zagranicznych autorów. W takiej sytuacji należy zastanowić się, czy to aby nie popularność Dylana jest powodem oburzenia wśród intelektualistów?

Pod koniec drugiej wojny światowej Czesław Miłosz zapytał: „Czym jest poezja, która nie ocala / Narodów ani ludzi?". Literatura, aby cokolwiek zdziałać, musi najpierw dotrzeć do czytelników i słuchaczy – a Dylan dokonał właśnie tego. Przyznanie mu Nagrody Nobla nie jest hańbą ani dla literatury, ani dla Komitetu Noblowskiego.

Utrzymywanie, że Dylan nie zasługuje na to wyróżnienie, jest jawnym ignorowaniem jego wpływu na kulturę. Jeżeli pozwolimy, żeby popularność utworu albo jego twórcy wpływała na ocenę przekazu, właśnie to może doprowadzić do upadku literatury.

Akademia Szwedzka przyznała Bobowi Dylanowi Nagrodę Nobla 13 października br. W chwili publikacji tego artykułu nie wiadomo jeszcze, czy piosenkarz przyjmie wyróżnienie, ponieważ ani Komisji, ani reporterom nie udało się z nim skontaktować.