FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Ouija w rękach dziecka równa się pożar

To było jedno z tych nakrapianych słońcem, powolnych popołudni, gdy z łatwością możesz wyobrazić sobie seryjnych morderców, przyczajonych poza twoim polem widzenia między dębami lub przemierzających ulice swoimi pikapami

Witamy z powrotem w „Historiach z Florydy" – dziale, gdzie nasza redaktorka Allie Conti opowiada nam o lekcjach, jakich doświadczyła przez dekady życia w Słonecznym Stanie.


Wciąż nie jestem pewna, skąd tablica Ouija się wzięła, ale doskonale pamiętam, że pierwszy raz dostrzegłam ją kątem oka, gdy bosa paliłam Pall Malla przed domem. To był jeden z tych jesiennych, nudnych dni, gdy w głębi ducha życzysz sobie, by wydarzyło się coś paranormalnego, coś nie z tego świata. To było jedno z tych nakrapianych słońcem, powolnych popołudni, gdy z łatwością możesz wyobrazić sobie seryjnych morderców, przyczajonych poza twoim polem widzenia między dębami lub przemierzających ulice swoimi pikapami.

Reklama

Latem po ukończeniu college'u mieszkałam w domu, który moja mama nazywała „szatnią". Współdzieliłam mieszkanie z katolickimi bliźniakami, którzy dorastali w stadninie koni w Ocala. Sean był zawodnikiem, który dopiero zaczął studiować planowanie przestrzenne; Dylan natomiast to typ gościa, który podczas pijackiego upadku z werandy stracił przedni ząb i zdawało się, że w ogóle mu to nie przeszkadza. Był zafiksowany na punkcie płaskiego telewizora, który stale nadawał ESPN – dzień i noc. W momencie, w którym sprzęt odmówił posłuszeństwa, Dylan wrzeszczał histerycznie, po czym włamał się przez okno do mojego pokoju i ukradł mały telewizor, przysięgając przy tym, że nie może bez niego spać. Zazwyczaj pilnował wejścia do naszej kuchni; był czas, że – przysięgam – nie ruszał się przez tygodnie ze swojego tronu w pokoju dziennym. Często spał tam, chrapiąc.

Jakkolwiek różni chłopcy zostali wychowani w poczuciu bojaźni bożej i bez względu na to, jak głęboką wiarą katolicką się odznaczali, ich umysły przepełniały zabobony i przesądy.


Przeczytaj też: Maski za straszne na Halloween.


Podczas gdy ja przypuszczałam, że jedynymi bóstwami, jakie rozpoznają, byli gatorsi [University of Florida Gators, drużyna futbolowa przy Uniwersytecie Stanu Floryda – red.], ich wychowanie zaszczepiło w nich także niewzruszoną wiarę w przekleństwa i okultyzm, co odkryłam później, gdy wspomniałam im o tablicy Ouija przed domem.

Reklama

Początkowo spanikowani wszczęli moratorium na jej użycie. Wszystko miało miejsce w nocy, gdy zazwyczaj siedzący w swoim fotelu Dylan czmychnął na ganek, podczas gdy Sean, ja i Michael (nasz trzeci współlokator) tylko patrzyliśmy.

Dylan latał wokół z tablicą, a Sean znalazł się na skraju załamania nerwowego. Co jakiś czas wrzeszczał tylko do swojego brata:

– Cholera, wracaj do środka!

Po jakimś czasie, który zdawał się być wiecznością, Dylan usiadł w wyświechtanym fotelu, wypił trzy szoty burbona Evan Williams i zaczął wyć.

Jeżeli nigdy nie widziałeś faceta postury rozgrywającego, pijanego i płaczącego z poczucia winy, przerażonego byciem grzesznikiem w rękach rozzłoszczonego Boga, pozwól, że ci powiem: nie ma w tym widoku nic zabawnego. W tym samym czasie Sean siedział skulony w kącie, bujając się w przód i tył, i cały czas powtarzał:

– Coś jest nie tak… Coś jest nie tak!

– Co powiedziała ci tablica Ouija?! – wykrzyczałam w końcu.

Dylan nalał jeszcze jednego szota, otarł oczy rękawem swojej bluzy gatorsów i łyknął burbona.

– 69 diabłów – odpowiedział.

– O mój Boże! – Sean krzyknął, zanim upadł na ziemię.

Tu wtrącił się Michael, który zadawał się jedynym głosem rozsądku, w momencie gdy pozostali zawiedli.

– Dajcie spokój, on musiał to zmyślić – zwrócił się do mnie i Seana. – Co to w ogóle znaczy, 69 diabłów? Istnieją jakieś demony? Jest ich 69 rodzajów? Czy może dwoje z nich sprośnie się zabawia? Co, GAP też ma z nimi związek? [Sklep GAP znajduje się przy 69. Ulicy – red.].

Reklama

Po tym jak jego żarty o dżinsach nie zdołały rozładować atmosfery, Michael chwycił siekierę, leżącą gdzieś pod ręką (tak, to było tego typu miejsce), zaniósł tablicę na trawnik i roztrzaskał ją na drzazgi.

– Wszystko będzie w porządku, właśnie wypędzam stąd ten świat demonów – oświadczył, podczas gdy my płakaliśmy. – Jebać duchy!

Po tym jak tablica została kompletnie zniszczona, Michael odlał się na jej resztki. W ślad za nim zrobiliśmy to samo, wyszło, że to coś w rodzaju rytuału – teraz nie umiem sobie przypomnieć dlaczego, ale wtedy miało to sens.

Natychmiast poczułam się lepiej.

Jednak Sean nie poczuł się usatysfakcjonowany. Miał dziwny błysk w oczach i postanowił dodać coś od siebie, by przypieczętować zniszczenie tablicy. Oblał obszar wokół niej podpałką do grilla i zaprószył ogień. To był beznadziejny pomysł, płomienie zbliżyły się niebezpiecznie blisko naszego domu, zanim udało nam się poskromić je wodą i ziemią. W tym czasie cała nasza czwórka niemal ryczała wniebogłosy – ze strachu przed ogniem, przez dym w powietrzu, w panice związanej ze spotkaniem z zaświatami, a może przez kombinację wszystkich tych czynników.

Gdy udało się nam opanować ogień, wróciliśmy do środka zupełnie roztrzęsieni. Nikt się nie odzywał. Dylan wpadł w dziwny stan katatonicznej schizofrenii. Postanowiliśmy, że najlepiej będzie pójść spać i zapomnieć o całym zajściu.

Lata później wciąż zastanawiałam się nad sprawą 69 diabłów Dylana. Zapytałam go, co, do kurwy nędzy, stało się wtedy przed domem. Jego odpowiedź brzmiała:

Reklama

– Chciałem was wkręcić. Pomyślałem, że 69 będzie zwiastować śmierć, a wy skupiliście się bardziej na demonicznym aspekcie.

Nie wiem, czy to prawda – ten jego płacz wtedy był zupełnie przekonujący. Być może wystraszył się i postanowił ciągnąć tę szopkę, żeby podtrzymać w nas przerażenie. I cokolwiek było impulsem, który uruchomił lawinę zdarzeń tamtej nocy – to było wyczerpujące fizycznie i emocjonalnie. Michael przeżył całą sytuację najbardziej, bo przez jego dziwne przeczucie o mały włos całość nie skończyła się tragicznie.

Wróćmy do tamtych wydarzeń. Gdy obudziłam się następnego ranka, ktoś spał na werandzie – wcale nie nadzwyczajne zjawisko w tym domu. Michael wyglądał, jakby za sobą miał najgorszą noc swojego życia.

Najwyraźniej, gdy wszyscy poszliśmy spać, Michael obudził się spanikowany.

– Gapiłem się w sufit i miałem dziwnie silne poczucie, że coś stoi obok mojego łóżka – wyznał. – Powiedziałem sobie: „W porządku, nic się nie dzieje, miałeś po prostu zły dzień przez swoich kumpli, nie ma żadnego wrogiego ducha obok ciebie".

Mimo wszystko nie chciał się rozejrzeć wokół. Plan był taki: będzie wpatrywał się w sufit, policzy od dziesięciu do zera, przy czym na zero zamknie oczy. Jednak na dwa poczuł, że coś ruszyło się obok niego.

– Nie miałem pojęcia, co się dzieje, wyskoczyłem z łóżka wprost na to, cokolwiek to było! – mówił.

– Przepraszam, panie władzo – powiedziało „to coś", gdy Michael chwycił za siekierę, którą przyniósł z sobą do pokoju po całym kurewsko przerażającym incydencie z tablicą Ouija. – Nie jestem pijany, przysięgam.

Reklama

Zobacz też: Fotograf Augustin Hernandez tworzy obrazy przyjaznych duchów na taśmie 35mm.


Według niego kompletnie zalany student college'u wszedł do naszego domu, podczas gdy my biegaliśmy w tę i z powrotem, walcząc z ogniem, i koniec końców zemdlał z przerażenia w pokoju Michaela, unikając śmierci z jego rąk.

Nie wierzę w moc przekleństw albo tak sobie wmawiam, ale gdy wracam myślami do tamtej pamiętnej nocy, nie umiem oprzeć się pokusie wytłumaczenia naszego zachowania siłami nadnaturalnymi. Co, jeśli Michael zmasakrowałby siekierą tego pijanego dzieciaka i musielibyśmy się tłumaczyć przed policją, mediami i sądem? Jak mielibyśmy odpowiedzieć na pytanie: dlaczego uznaliśmy za świetny pomysł podpalenie naszego trawnika? („Żeby zabić duchy, panie władzo"). Dlaczego pierwszym impulsem Michaela w konfrontacji z nieznajomym była chęć zabicia go? I przede wszystkim – dlaczego nasz dom jest zagracony siekierami i toporami? Nawet jeśli w zamierzeniu to miał być żart, to czy za 69 diabłami kryje się coś złowrogiego, coś, co nas opętało?

Nie znam odpowiedzi na te pytania. Ale wiem, że nikt nie podpala swojego domu w czasie gry w Monopol czy Clue. Trzymajcie się z dala od okultystycznych planszówek, dzieciaki.