FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

​Pytamy byłych wegetarian, dlaczego wrócili do jedzenia mięsa

Znudziło im się, nie mieli pieniędzy albo czasu, w firmowej stołówce nie było wyboru, a w domu partnera wszystkie imprezy i święta były mięsne. Pytamy, jak się teraz czują

Nie dla każdego wegetarianizm i weganizm jest decyzją na całe życie. Są tacy, którzy wracają do jedzenia mięsa. I to nie po nieudanej, kilkutygodniowej próbie rezygnacji z niego, a po latach. Nie każdy mówi o tym głośno. Proszą o anonimowość.

– Czuję się pieprzoną hipokrytką i trochę sobą pogardzam z tego powodu – mówi Agata, która po 10 latach przerwy znów je mięso. Po prostu za tym zatęskniła. Co skłania ich do radykalnej zmiany decyzji?

Reklama

Mięsne pokusy

Natalia nie jadła mięsa i ryb między 18 i 24 rokiem życia. W tym czasie miała przejściowy okres wegański, w którym z diety wyłączyła dodatkowo jajka, mleko i ser. Z wegetarianizmu zrezygnowała kilka miesięcy temu.

– Często odwiedzam z chłopakiem jego rodziców, którzy jedzą mięso i zawsze przygotowują je na obiad. Na początku czułam awersję i prosiłam ich o zrozumienie. Długo mnie nie kusiło, mocno stawiałam na swoim, ale w pewnym momencie się poddałam. Zaczęło się od próbowania: to zupy na kości, to spaghetti. I tak już zostało. Na szczęście nie żyję w otoczeniu wegetariańskiej „policji", więc nikt się mnie nie czepia – opowiada.

Dodaje, że jeśli już ma zjeść mięso w kawałku, to musi być ono dobrej jakości i świetnie przyrządzone. Nie je byle czego. W ogóle potrawy mięsne to rzadkość w jej jadłospisie. Przyzwyczajenia zostały: teraz dużo szybsze i wygodniejsze jest dla niej gotowanie jarskie. Takie potrawy są też po prostu lżejsze.

Jeść mięso przestała sześć lat temu, ze względu na smak. Nie zapomni, jak siedząc nad kotletem, pomyślała, że pewnie podobnie smakuje mięso ludzkie. Ogarnęło ją obrzydzenie. Ideologia i współczucie dla zwierząt przyszły później.

– Nie przestałam wierzyć w to, że moje powstrzymywanie się od jedzenia mięsa zmieni coś na tym świecie. Bo jakiś wpływ to ma: mogę być dla kogoś inspiracją albo przykładem. Wciąż mam dylemat. Być może kiedyś wrócę do wegetarianizmu, nie widzę ku temu przeszkód. Ale rewolucja powinna zacząć się od zakazu hodowli i przemysłu zwierzęcego – mówi Natalia.

Reklama

Brak czasu i pieniędzy

Elan przez rok była weganką. – Na początku byłam strasznie podjarana, wszystkim mówiłam, o ile lepiej się czuję, brzydziłam się ludźmi jedzącymi przy mnie mięso itd. Odkrywałam na nowo warzywa, które pamiętałam z dzieciństwa na wsi, testowałam nowe połączenia. Próbowałam zarazić moim entuzjazmem innych, mówiłam, że to nieprawda, że dieta wegańska jest nijaka. Myślę, że chwilami mogło ich to trochę drażnić.

Po pół roku, jeszcze w czasie studiów, dostała pierwszą pracę. I między nią i zajęciami nie miała już czasu na gotowanie. A, jak mówi, gotowe wegańskie rzeczy są drogie.

– Może są jakieś miejsca w Warszawie, gdzie można zjeść tak taniej, ale nie u mnie na osiedlu. Walczyłam jeszcze z pół roku, ale w końcu złamało mnie to, że sama fasolka w sosie kosztowała 8 zł, a z kiełbasą: 3 zł – mówi. Teraz znów ma więcej czasu, ale do tamtego stylu życia nie wróciła.

– Trzeba mieć na to zajawkę, bo weganizm wymaga dużego zaangażowania. A mnie już zwyczajnie przeszło. Aczkolwiek jest różnica, bo po mięsie zazwyczaj czuję się ociężała przez pół dnia – zauważa.

Nuda albo pragnienie mocy

Część z osób, które z powrotem włączyły mięso w swój jadłospis mówi, że wegetarianizm im się zwyczajnie znudził.

– Kiedy jesz mięso, masz do wyboru potrawy wegetariańskie i mięsne. A kiedy go nie jesz, jesteś skazana tylko na jedną opcję i to z czasem może męczyć – mówi Marta.

Bohdan: – Przez dekadę byliśmy z moją partnerką wegetarianami. Ostatnie pół roku trwały dyskusje na ten temat. Ostatnio wróciliśmy do mięsa. Dieta jarska była dla nas zbyt monotonna.

Reklama

Źródło: Flickr/Stefan Leijon

Inni, jako powód porzucenia wegetarianizmu, podają ciężką fizyczną pracę lub uprawianie intensywnego sportu. Twierdzą, że na diecie bezmięsnej mieli mniej energii, a teraz łatwiej budować im masę – choć sportowców, którzy mięsa nie jedzą, nie brakuje (– Wystarczy umiejętnie, świadomie uzupełniać sobie braki białka w diecie – mówi Anna, która trenuje pole dance).

Czasem, jak u Asi, zaważają problemy zdrowotne. – Miałam wrzody żołądka i specjalną dietę. Łatwiej było mi ją utrzymać po włączeniu do niej mięsa. Oczywiście wrzody nie miały nic wspólnego z jarskim jadłospisem – wspomina.

Presja otoczenia

Mimo że weganizm i wegetarianizm są coraz bardziej popularne, w naszym społeczeństwie wciąż pokutuje wiele mitów na ich temat. Zwłaszcza wśród starszych pokoleń, które przeważnie nie potrafią wyobrazić sobie dnia bez mięsa. Wielu z nas pamięta, jak w dzieciństwie kazali nam je jeść, byśmy zdrowo rośli.

Agnieszka nie wytrzymała tej presji:
– Gdy zaszłam w ciążę, naskoczyły na mnie mama i babcia, że teraz muszę wybić sobie z głowy wegetarianizm, bo w przeciwnym razie dziecko urodzi się słabe, chore albo upośledzone. Poddałam się, bo nie miałam siły z nimi walczyć i nie chciałam się denerwować w tym stanie.

Artur wciąż mieszka z rodzicami. Dla jego mamy gotowanie dwóch obiadów – mięsnego i bezmięsnego – było zbyt uciążliwe. Gdy powiedziała mu, że ma sobie radzić sam, porzucił swe wyrzeczenia. Teraz znów je mięso z resztą rodziny.

Dla mięsożerców, roślinożerców i wszystkożerców. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska

Ale są i tacy, którzy potrafią się przez to rozstać, a nie ustąpią. Wszystko jest kwestią priorytetów.

– Byliśmy ze sobą kilka lat, układało nam się, ale ona jadła mięso, a ja nie. Na co dzień dogadywaliśmy się w tej kwestii, ale nie wyobrażałem sobie, by nasze dzieci nie były wegetarianami. Oczywiście powodów zerwania było kilka, ale ostatecznie każde z nas poszło w swoją stronę – mówi Maciek.