Czołgi, granatniki i drogie wino. Wizyta na największych targach broni w Polsce

FYI.

This story is over 5 years old.

Gallery

Czołgi, granatniki i drogie wino. Wizyta na największych targach broni w Polsce

Przez cztery dni Kielce były najlepiej uzbrojonym miastem w Polsce

Artykuł powstał we współpracy VICE Poland i VICE Germany

Polska się zbroi. Od czasu politycznego skrętu w prawo i kryzysu na Ukrainie, kraj bardziej niż kiedykolwiek widzi siebie jako obronną tarczę zachodu wobec przemocy ze wschodniej strony. W ostatnich latach wzrasta w związku z tym poziom uzbrojenia kraju, zanosi się na kolejną modernizację armii.

Jest to też dlatego idealne miejsce dla MSPO, Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego. Te największe targi uzbrojenia Europy Wschodniej odbywają się od 24 lat na obrzeżach Kielc. Liczba wystawców zachwalających tu swoje narzędzia śmierci wciąż wzrasta – w tym roku pojawiło się 614 stoisk z 30 krajów.

Reklama

Bezpośrednio po przejściu kontroli bezpieczeństwa rodem z lotniska pojawiam się na prasowym spotkaniu firmy Airbus Helicopters. Panuje rozluźniona atmosfera: 26 stopni, szampan, koreczki i śmigłowce bojowe.

Obsługa nie przestaje zapraszać mnie i moich kolegów na dobre francuskie wino. Mimo to staram się pozostać wytrwały, bo w żadnym wypadku nie mogę stracić z oczu mojego celu: chcę spojrzeć za kulisy przemysły zbrojeniowego. Tutaj, gdzie uzgadnia się transakcje i prezentuje miotacze granatów, czołgi, karabiny maszynowe, drony i starannie polerowane rakiety.

Poza wojną i zniszczeniem, powierzchnia targowa przypomina gigantyczny plac zabaw dla dorosłych. Widzę grupę biznesmenów, którzy wspinają się na olbrzymi śmigłowiec w lakierowanych butach. Ochroniarz stojący z przodu daje mi znać, że fotografowanie tych wielkich bestii nie jest dozwolone – oni tymczasem wymieniają się na pokładzie wizytówkami i grzecznościami. Ktoś od czasu do czasu idzie robić sobie selfie jako Rambo z bronią maszynową.

Czy te szare garnitury to handlarze bronią pozbawieni skrupułów? Czy też ludzie tacy jak ja i ty, którzy wykonują swoją pracę – tyle, że to, co oferują, potrafi zamienić cały dom w kupę kurzu? Czy to wszystko jest wciąż normalne? Te pytania zajmują mnie tak bardzo, że w końcu kieruję się jednak po wino. Czuję się z tym źle, jest dopiero południe.

Więcej zdjęć Nikity znajdziecie tutaj