Zobacz, jak wyglądali i kim byli dawni skinheadzi

FYI.

This story is over 5 years old.

Μodă

Zobacz, jak wyglądali i kim byli dawni skinheadzi

Punk jednoczył zbuntowane, zaczepne dzieciaki. Na przełomie lat 70. i 80. nastąpił pierwszy rozłam w tym środowisku: na bardziej lewicujących artystów i prawicowych skinheadów

Nietrudno zrozumieć, dlaczego Toby Mott, artysta i kolekcjoner, fascynuje się kulturą skinheadów. Ich historia rozciąga się na przestrzeni dekad, z wieloma renesansami – a gdy przyjrzeć się ruchowi z bliska, okazuje się pełen sprzeczności.

Jeżeli początków skinheadów możemy doszukiwać się pośród subkultur jamajskich rude boys i muzyki rocksteady, dlaczego uznajemy przedstawicieli rasistowskiej propagandy? I dlaczego, biorąc pod uwagę skojarzenie ze skrajną prawicą, społeczność gejów tak chętnie przejmuje ich estetykę? No i – skoro skinheadzi to synonim klasy pracującej i wizerunku prawdziwej męskości – dlaczego taką wielka wagę przykładali oni do mody i estetyki?

Reklama

Przeczytaj, co polskie ikony ruchu skinhead myślą o skinach-faszystach.

Wszystkie te wątki zebrane są w niedawno wydanej książce Skinhead – An Archive, zbiorze obrazów związanych z ruchem. Wydanie skupia się głównie na inspirowanym punkiem odrodzeniu subkultury w latach 70. i 80. Odnosi się także do korzeni subkultury, które sięgają dekadę wcześniej. Ulotki, plakaty, zdjęcia i pseudopoezja – jest to pierwsze tak obszerne archiwum dotyczące tej kultury. Zapytaliśmy autora, Toby'ego Motta, jak powstała ta książka.

VICE: W jaki sposób zaangażowałeś się w kulturę skinheadów?
Toby Mott: W latach 70. byłem punkiem, pochodzącym ze średnio zamożnej rodziny – artystycznie usposobiony punkiem. W tamtych czasach ta subkultura skupiała cały przekrój społeczeństwa, bez względu na pochodzenie czy kolor skóry. Punk jednoczył zbuntowane, zaczepne dzieciaki. Na przełomie lat 70. i 80. nastąpił pierwszy rozłam w tym środowisku: na bardziej lewicujących artystów i skinheadów. Obie społeczności znajdowały się pod krytycznym ostrzałem ze strony Margaret Thatcher, ale to skinheadzi obrali bardziej prawicową, radykalną ścieżkę.

Punk miał luźny i kreatywny charakter, podczas gdy skinheadzi przybrali bardziej rygorystyczną formę. Odnosili się do skinheadów z klasy robotniczej z lat 60., dodając do tego bardziej bezkompromisowy charakter. Przeglądając książkę zauważysz, że na przełomie lat 60. i 70. styl skinheadów był bardziej otwarty na wolną interpretację. Kiedy w latach 80. kultura odradzała się na nowo, wszystko już ściśle zdefiniowano – od szerokości pasków w szelkach po ilość dziurek w Martensach.

Reklama

Sam nie identyfikowałeś się z tą subkulturą, co cię więc w niej intrygowało?
Żeby móc identyfikować się jako skinhead we wczesnych latach 80., musiałeś skrupulatnie dobrać cały strój i dokładnie trzymać się zbioru zasad. W ramach tej grupy nie było miejsca na wolną interpretację – nie ważne, czy wyznawałeś poglądy konserwatywne, czy lewicowe, czy może byłeś gejem. Słowo, które idealnie definiowało skinheadów to „autentyczność". Za wspólny cel mieli oni bycie autentycznymi skinheadami. Zaciekłość w realizacji tej wizji najbardziej mnie w nich intrygowała.

Fakt, że skinheadzi to prawica, a punkowcy bardziej skłaniali się ku lewicowym poglądom, nie powodował między wami ostrzejszych konfliktów?
Punkowcy żyli w wiecznym strachu przed atakami ze strony soul boys, teddy boys czy wreszcie skinheadów – najbardziej agresywnych i brutalnych. Skinheadzi lat 80. wywodzili się z punków – część ekip, jak Sham 69, stała w rozkroku pomiędzy kulturą punków i skinheadów, ale koniec końców te dwie subkultury stały się sobie wrogie.

W książce znajdziesz mój tekst o sytuacjach, w których stałem się ofiarą agresji skinheadów. Patrząc przez pryzmat tamtych wydarzeń, mogę przyznać, że owszem, zachowywali się brutalnie, ale nikt nie ginął. To był dziwaczny czas, pełen bezsensownej gówniarskiej bieganiny i nieustannym szukaniu kłopotów.

Kiedy zacząłeś zbierać materiały dotyczące skineadów?
W czasach nastoletnich spędzałem czas na koncertach w miejscach takich jak Hope and Anchor na Upper Street w Islington. Podczas koncertów grup typu Ruts DC czy Adam and The Ants, gdzie pod sceną szalały 15-16 letnie dzieciaki, ktoś puszczał w obieg jakieś druki. Zbierałem te papiery. Mam też jakieś nagrania, ale wszystko opiera się na drukowanych publikacjach, rozpowszechnianych w epoce przed Internetem.

Reklama

Jakiego typu rzeczy zbierałeś?
Publikacje polityczne – zarówno lewicowe, jak i prawicowe. Byliśmy dzieciakami zaangażowanymi w politykę, aczkolwiek rozumieliśmy ją na własny sposób. Mnie bardziej interesowały materiały lewicowe, ale w miejscach, w których spędzałem czas równie łatwo mogła wpaść ci w ręce ulotka British Movement [brytyjska partia nacjonalistyczna – tłum.]. Nie mogliśmy jeszcze głosować, więc to całe zaangażowanie nie do końca miało jakiś wymierny sens. Skinheadzi rozdawali też Bulldoga, specyficzną gazetkę wydawaną przez National Front, skierowaną do młodzieży szkolnej. Trzymałem to wszystko dlatego, że od początku te rzeczy mnie fascynowały. Nie pod względem przekazywanych wartości, ale same w sobie.

Pomijając wydźwięk polityczny, co jeszcze różniło punków i skinheadów?
Skinheadzi produkowali dużo mniej materialnych nośników swojej działalności. Rzeczy, które wytwarzali, były dość prymitywne, ponieważ nie mieli podstaw zdobytych w szkołach artystycznych tak jak punki. Punk miał wiedzę, odnosił się do dadaizmu, kolaży Johna Heartfieda. Skinheadzi taką perspektywą nie dysponowali: wywodzili się z klasy robotniczej i zasadniczo wypierali tego typu myślenie, aspiracje artystyczne i tym podobne.

Ciekawe, że estetyka kultury skinheadów, postrzeganej jako skrajnie prawicowa, została szybko podchwycony przez środowiska gejowskie. Masz pomysł, skąd to się wzięło?
To jest temat szeroko dyskutowany, ale łatwo jest zauważyć, że zainteresowanie gejów skupia się na sylwetkach silnych i supermęskich. W latach 70. istniał specyficzny typ mężczyzny homoseksualnego, nazywany „klonem Castro": wąsaty koleś w skórzanej czapce, białej koszulce, czarnej ramonesce, czarnych, skórzanych spodniach i ciężkich butach. Ale wydaje mi się, że młodsze pokolenie gejów w Wielkiej Brytanii nie bardzo identyfikowało się z takim wizerunkiem. Słuchali Bronski Beat i w związku z tym woleli wyglądać jak skinheadzi, upodabniając się tym samym do wokalisty grupy, Jimmy'ego Somerville'a – też zresztą geja.

Reklama

Przeczytaj nasz wywiad z gejem-neonazistą.

To bardzo dziwne, bo tak naprawdę ci ludzie przyjęli strój swoich prześladowców. W jednej chwili skinheadzi byli grupą, której środowiska homoseksualne się bały, by dwa lata później King's Cross pełne było skinheadów-gejów.

Sprytnie.
Owszem. Potem nastał czas najsłynniejszego skinheada wszechczasów, Nickiego Crane'a, zdeklarowego rasisty i przywódcy British Movement, który przyznał się do bycia homoseksualistą. Okazało się, że skinheadzi-geje też mogą być zatwardziałymi prawicowcami. Totalny paradoks.

Przyglądając się bliżej skinheadom, którzy nie przyznawali się otwarcie do swojej orientacji i tak można było zauważyć, że jest w nich coś „gejowskiego". Określano to mianem „dandyzmu klasy robotniczej", nawiązując do zmanierowania typowego dandysom – a wielu skinów swój bardzo skupiało się na ubiorze . Fanziny bardzo dokładnie opisywały dozwolone stroje. Wcześniej mężczyźni nie przykładali tak wielkiej wagi do ciuchów.

Jak to się stało, że po tak długim czasie twoje zbiory ujrzały wreszcie światło dzienne?
Mam w swoich zasobach 3750 przedmiotów związanych z historią punków i skinheadów, głównie zebranych pomiędzy 1976 a 1980 rokiem. Przekopanie się przez cały materiał zajęło mi półtora roku. Dobór tego, co ostatecznie znajduje się w książce, nie był łatwy – chcieliśmy pokazać fenomen tej kultury z każdej możliwej strony. A to przecież tylko początek. Później mamy do czynienia z „odrodzeniem" kultury, mamy skinhead girls, aspekty globalne, antyrasizm. Nie chcieliśmy pozostawić niedopowiedzeń.

Reklama

Interesujemy się też innymi subkulturami. polub nasz nowy fanpage VICE Polska

Wydaje mi się, że udało nam się opowiedzieć tę historię obiektywnie i neutralnie. Są tam rzeczy, które spokojnie można określić jako toksyczne – ale nie są to idee, z którymi w jakikolwiek sposób się utożsamiamy. Nie chcemy nikogo obrażać ani oceniać – chcieliśmy po prostu przedstawić nasz materiał. Takiej książki jeszcze nie było. Znajdziesz sporo albumów ze zdjęciami skinheadów, bo jeśli ktoś zajmuje się fotografią, to na pewno przyjdzie taki moment, w którym będzie chciał zgłębić temat subkultur, od skinheadów, przez podróżników, po raverów. Nick Knight zanurzył się w świecie skinheadów i przetarł szlak, dlatego powstało wiele książek ze zdjęciami. Nasza książka to nie jest album fotograficzny – to książka na temat skinheadów jako społecznego tworu. To ich historia opowiadana przez nich samych, a nie spisane przemyślenia zewnętrznego obserwatora.

Książkę „Skinhead – An Archive" możesz zamówić tutaj.
Poniżej wybór materiałów z kolekcji Toby'ego.

@MillyAbraham