FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Sezon na demonstracje

Jeżeli coś nie zostanie pokazane w wiadomościach to nie jest problem, którym zajmie się rząd

​W ostatnich dniach Warszawa obfituje w demonstracje. Jutro ulicami stolicy przejdzie Marsz Niepodległości, w weekend odbył się marsz Antify, przeciw nacjonalizmowi. W piątek natomiast przed Sejmem zebrała się grupa rozgoryczonych przedsiębiorców, gotowych zamanifestować swój sprzeciw wobec prowadzonej względem nich polityki. W deszczowe popołudnie spotkałem tam Piotra Surmackiego, organizatora wydarzenia „Przedsiębiorcy idą palić opony pod Sejm", który wytłumaczył mi powód tego zrywu.

Piotr Surmacki:„Sprawa jest bardzo prosta, kosztem przedsiębiorców załatwiane są w Polsce interesy wszystkich grup społecznych. Małe i średnie firmy w kraju to 67% PKB. Dla porównania, takie górnictwo to tylko 3% PKB, ale niestety, problemem społecznym staje się to, co jest pokazywane w głównych wydaniach serwisów informacyjnych. Jeżeli więc pokazuje się strajkujących górników, którzy robią rozróbę pod Sejmem, wtedy to się wydaje ważne. Kiedy to problem małej grupy, który nie jest istotny z punktu widzenia całego kraju i gospodarki".

„Powiedz to górnikom" – pomyślałem sobie w tej chwili. Piotr Surmacki kontynuował: „Jesteśmy tutaj, by przykuć uwagę mediów, że przedsiębiorcy też potrafią zrobić taką samą rozróbę, jak inni. Co ważniejsze, nie walczymy o swój partykularny interes, chodzi o interes kraju. Jesteśmy krwią tego organizmu".

Nadal jednak byłem ciekaw, dlaczego on i jego grupa społeczna czują się pokrzywdzeni. Powiedział mi więc m.in. o wysokich opłatach dla ZUS-u i o niejasnym systemie kosztów kwalifikowanych przychodu, który pozostaje otwarty na urzędniczą interpretacje. Urzędnicy natomiast, zamiast pomagać, jego zdaniem są nagradzani, gdy znajdą coś na przedsiębiorcę.

Spytałem, czy jego zdaniem rząd reaguje już tylko na demonstracje i nie ma innego sposobu, jak przyjść pod sejm wykrzykując swoje postulaty?

Reklama

„Absolutnie nie ma innego sposobu, bo bezskutecznie można wysyłać listy do premiera. Jeżeli coś nie zostanie pokazane w wiadomościach to nie jest problem, którym zajmie się rząd. On potrzebuje tej zewnętrznej siły, która go zmotywuje do działania. Problem przedsiębiorców to zajebiście ważny problem, o którym społeczeństwo powinno wiedzieć".

Nie zostałem do końca wydarzenia. Życzyłem powodzenia i poszedłem w swoją stronę, myśląc o słowach mojego rozmówcy, że trzeba uciekać się do przysłowiowego „stania z pochodniami", by rząd zauważył, że coś rzeczywiście się pali. Piotr został na miejscu, czekając na opony, które podobno dojechały dopiero później, bo samochód rozkraczył się gdzieś po drodze. Chociaż to już raczej była wina losu.

Zdjęcia Jakub Kosiarz