Kimiko Nishimoto zaczęła robić zdjęcia w 2001 roku, kiedy miała 72 lata. W ciągu 17 lat zyskała rozgłos, którego może jej pozazdrościć niejeden fotograf-amator. Według „The Japan Times”, przed wzięciem udziału w kursie fotografii i przetwarzania obrazów prowadzonym przez jej najstarszego syna, dyrektora artystycznego w Yubijuku, studiu projektowym niedaleko jej domu w prefekturze Kumamoto w Japonii, kobieta nigdy wcześniej nie miała w rękach aparatu fotograficznego. Jednak Nishimoto – była fryzjerka, zawodowa kolarka i gospodyni domowa – okazała się niezwykle pojętną uczennicą. Chociaż ma 89 lat, na Instagramie obserwuje ją ponad 100 tysięcy fanów z całego świata. W 2011 roku, czyli w wieku 82 lat, jej prace zostały wystawione w Muzeum Sztuki Prefektury Kumamoto.
„Po prostu chcę robić coś śmiesznego” – powiedziała kobieta w rozmowie z „The Japan Times”. „Moim zdaniem życie powinno być zabawne. Kiedy rozglądam się po moim domu, zawsze znajduję fajne rzeczy do sfotografowania”.
Videos by VICE
Jej prace to przede wszystkim przedziwne autoportrety. Nishimoto nie ma żadnych zahamowań: przebiera się za żaby i króliki, robi sobie zdjęcia w worku na śmieci oraz podczas wiszenia na sznurze do suszenia ubrań. Używa rozmycia ruchu, aby stworzyć zdjęcia, na których leci na miotle, ściga demony na swoim elektrycznym wózku inwalidzkim albo jest przejeżdżana przez samochód podczas czytania porannej gazety.
Oglądanie zdjęć Nishimoto sprawia przyjemność, bo widać, że kobieta świetnie się bawi podczas ich robienia. Patrząc na jej fotografie, człowiek myśli jedynie o tym, że sam chciałby umieć stworzyć coś podobnego. Jednak zdjęcia Nishimoto nie tylko pokazują jej życie, ale również coś niezwykle intymnego. Oglądając jej prace, nie tylko odnosimy wrażenie, jakbyśmy dobrze znamy tę Japonkę, ale również możemy się dowiedzieć, co myśli. Chociaż ma 89 lat, wydaje się równie niesforna, co artyści młodsi od niej o 70 lat. Cechuje ją pewien rodzaj przekory, którego nie nauczą żadnej kursy.
Prace Nishimoto zostały niedawno wystawione w tokijskim Epson Imaging Gallery Epsite, a do tego wydano album z jej fotografiami. W związku z tym ostatnio wrzuca zdjęcia na Instagram nie częściej niż raz w tygodniu.
By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”
Nishimoto mówi, że to właśnie robienie zdjęć pomogło jej się uporać ze śmiercią męża. Uważa to za hobby, które będzie jej towarzyszyło aż do końca jej dni. „Jeśli kiedykolwiek zostanę przykuta do łóżka, nadal będę robiła zdjęcia, tyle że w pozycji leżącej – nawet jeśli będzie to oznaczało fotografowanie sufitu” – powiedział Nishimoto w rozmowie z „The Japan Times”, podkreślając, że zdążyła już sfotografować kilka pająków. „Nigdy nie odłożę mojego aparatu”.
Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE US
Więcej na VICE: