Rzeczywiście, „speed dating" to przy tym mozolne, fragmentaryczne poznawanie partnera. Tylko jak patent Hiszpanów przełożyć na polską szkołę podrywu? Zdaniem Marysi (33 lata), graficzki z Warszawy, łatwo znaleźć tu analogie do naszego podwórka:„Siedziałam przy stoliku razem z koleżanką w klubie, gdy do środka weszło trzech miejscowych elegantów. Każdy dobrze zbudowany, z opalonym ciałem i żelowym zaczesem. Rozejrzeli się po miejscu i zaczęli kolejno podchodzić do stolików, przy których siedziały inne dziewczyny. Zostawiali im małe karteczki. Jedna trafiła też do nas. Okazało się, że to były ich wizytówki z numerami telefonów, na wypadek gdyby któryś się spodobał. Żaden nie powiedział słowa, rozdali co mieli i po chwili wyszli. To dopiero uproszczenie sprawy, nie sądzisz?".
Obłapiony jak przez harpie – myślę sobie - ciekawe jakie to uczucie. Jednak na temat tej smutnej konstatacji, Monika (26 lat) ma swoje własne zdanie, tyle, że ona porównuje niektórych ze swoich absztyfikantów do… autobusów:„Nie mówię, że tak jest ze wszystkimi, ale spora część facetów stała się bardzo wygodna i pewna siebie. Czasy kwiatków, stania pod oknem i wyczekiwania swej ukochanej dla niektórych chyba już minęły. Teraz tacy mężczyźni wchodzą do klubu jak do sklepu z kobietami, wybierając te, które akurat przypadną im do gustu. Inna kwestia, że część dziewczyn się na to godzi. Obłapiają takiego kolesia jak jakieś harpie, a ty patrzysz na to i aż ci się odechciewa jakiejkolwiek interakcji".
„Wyrobiłam sobie już zdanie na temat co poniektórych amantów, których nazywam autobusami. Zaczyna się typowo, jest piątek, alkohol i jakaś gadka przy barze. Bardzo szybko potrafię wyczuć, do którego z nich pasuje to miano. Autobus to taki typ faceta, który chętnie zatrzyma się na twoim przystanku, odwiezie cię do domu i tak szybko zniknie, jak przyjechał".
„Klasycznie zaczyna się od postawienia drinka, potem przez pierwsze kilkanaście minut jestem dla niego najfajniejsza na świecie, taka ciekawa i mądra i mam tyle do powiedzenia. Patrzą na mnie jak na łatwy kąsek. Natomiast, gdy okazuje się, że nie wzbudzają mojego zainteresowania, moja inteligencja i pewność siebie przeradza się w ich oczach w arogancje. Niesamowicie ogląda się reakcję mężczyzn, gdy widzą, że nasza rozmowa nie zmierza w zakładanym przez nich kierunku. Najpierw zastanawiają się co jest nie tak, by przejść do stwierdzenia, że to ze mną jest coś nie tak. Zabawne. Współczesna kultura podrywu sprowadza się do szukania okazji, co jest słabe. Najciekawsi mężczyźni zazwyczaj nie mają odwagi zagadać, a najwięksi debile mają jej za dużo. Tyle, że niektóre dziewczyny nie są lepsze, bo manipulują facetami. Często robią wszystko, by przykuwać ich uwagę, a potem narzekają, że któryś zawiesił na nich oko".
Bądźmy razem. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska
Zerknąłem wstecz. Ze wszystkich zebranych wypowiedzi, wyklarował mi się obraz facetów zniecierpliwionych już samym procesem zawierania nowych znajomości, chcących jak najszybciej osiągnąć swój cel – czymkolwiek by on nie był. Oczywiście o nietrafionych sposobach podrywu słyszałem znacznie więcej, ale przecież na każdą z naszych „przypałowych" technik, pewnie zaraz jakiś śmiałek znalazłby uzasadniony przykład jej zastosowania - „Bo to dżungla dzieciak i każdy radzi sobie jak umie". Niezależnie jednak od metod zdobywania zainteresowania u płci pięknej, żadna z moich respondentek nie upatrywała się w nich przyczyny bycia samej. Jak np. dodała Ana:
Chociaż podawane przez dziewczyny przykłady podrywu nie były może najwyższych lotów, a niektóre stwierdziły, że chyba nie mają szczęścia do facetów, to raczej nie żadna klątwa, ani Prawo Murphy'ego, które uaktywnia się, gdy poznajemy kogoś nowego. Na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi, ale niektórym udaje się pozostać w tym tłumie samemu – nie dlatego, że los tak chciał, ale sami wpisujemy sobie samotność w codzienny grafik, tak zwyczajnie i świadomie.„Moj 'status' singielki to trochę świadomy wybór, ale nie do końca ta sytuacja mnie satysfakcjonuje. Pojawiają się opcje, z których nie korzystam, ale bywa, że później tego żałuję".