Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE RomaniaZdjęcie powyżej Răzvan BăltărețuStarcie kiboli ze specjalnymi oddziałami policji przerwało protest 150 tys. ludzi, którzy 1 lutego wyszli na ulice Bukaresztu. Chuligani rzucali pochodniami i bryłami lodu w mundurowych oraz w protestujących. Kilka osób doznało poważnych urazów głowy; zatrzymany został również niemiecki dziennikarz.
Protesty stanowią odpowiedź na przyjęcie przez rumuński rząd ustawy uniemożliwiającej ściganie z urzędu polityków, którzy dopuścili się wykroczeń normalnie podlegających mniejszej karze niż pięć lat więzienia. Innymi słowy, doszło do depenalizacji pewnych wykroczeń administracyjnych. Oznacza to, że w Rumunii korupcja została oficjalnie uznana za zgodną z prawem. Nowelizacja kodeksu karnego pociąga za sobą jeszcze jedną nieoczekiwaną konsekwencję: wyroki tysięcy osób zostaną złagodzone. Przede wszystkim ucieszy to polityków skazanych za korupcję i defraudację milionów lejów z publicznych funduszy.
Reklama
Ekspertka ds. korupcji Laura Ștefan powiedziała rumuńskiej redakcji VICE, że „na nowej ustawie najbardziej skorzysta Liviu Dragnea", lider obecnie rządzącej Partii Socjaldemokratycznej (PSD). Dragnea został skazany za oszustwo wyborcze, którego dopuścił się w 2012 roku podczas referendum mającego doprowadzić do odwołania ówczesnego prezydenta. Dzięki nowemu prawu Dragnea zostałby objęty amnestią i mógłby znowu zajmować stanowiska publiczne.
Kolejną zmianą, którą przyniosła nowa ustawa, jest uniemożliwienie wniesienia oskarżenia po upływie sześciu miesięcy od dokonania przestępstwa. Oznacza to, że ofiarom szczególnie traumatyzujących zbrodni (gwałtów czy wykorzystywania seksualnego) znacznie trudniej będzie dochodzić sprawiedliwości.
Rumuni już od dwóch tygodni protestują przeciwko tym dwóm dekretom. Z powodu społecznych niepokojów urzędnicy państwowi nie chcieli omawiać nowych przepisów podczas normalnych posiedzeń rządu. Zamiast tego przyjęli je 31 stycznia, podczas wieczornych obrad, które rzekomo miały dotyczyć budżetu państwa.Już tej samej nocy pod siedzibą rządu w Bukareszcie zebrało się około 15 tys. ludzi i w przejmującym zimnie rozpoczęło protest. Równocześnie miała miejsce konferencja prasowa Florina Iordache, obecnego ministra sprawiedliwości. Kiedy zapytano go dlaczego nowelizacje zostały przyjęte tak szybko, odmówił odpowiedzi i poprosił o inne pytanie.
Następnego dnia pod siedzibą rządy stało już dziesięciokrotnie więcej ludzi. Protestowano również w innych rumuńskich miastach, a także w niektórych europejskich stolicach (m.in. w Berlinie, Londynie, Paryżu i Brukseli). Szacuje się, że w sumie wzięło w nich udział około 300 tys. ludzi. Są to największe protesty, jakie ten kraj widział od 20 lat. Część europejskich przywódców ostrzegła rumuński rząd, że zmiana stanowiska w sprawie korupcji jedynie zaszkodzi Rumunii. Niestety jak na razie nikt się tym specjalnie nie przejął.Tłumaczenie: Zuzanna Krasowska