Ras: Emocje to podstawa

FYI.

This story is over 5 years old.

Sponsorowane

Ras: Emocje to podstawa

"Zandata Mondata vs Czarne Koty" to efekt współpracy Kamp! i Rasa (rapera Rasmentalism), wykonany premierowo podczas imprezy adidas Consortium w warszawskim sklepie WS2/CL20.

Zarówno fani Kamp!, jak i Rasmentalism, z entuzjamem odebrali elektroniczno-rapowany crossover. Dla rapera ta współpraca to jednak nic nowego, od dawna próbuje wychodzić w swojej twórczości poza klasycznie pojmowany, zamknięty w szufladce hip-hop. I właśnie między innymi o tym pogadaliśmy z nim, korzystając z okazji, jaką była premiera wideo do "Zandata Mondata vs Czarne Koty".

Noisey: Dla ciebie nie była to pierwsza okazja do współpracy z kimś spoza hiphopowego środowiska. Jak odebrałeś, że to akurat Kamp!? Wyróżnienie, zajawka, wyzwanie?
Ras: Wszystko po trochu. Uwielbiam robić rzeczy, których wcześniej nie robiłem i zawsze chętnie się tego podejmuję i próbuję. Jestem otwarty na wszelkie crossovery, a już szczególnie gdy chodzi o muzykę, której słucham na co dzień. Kamp! jest zespołem, którego słucham na co dzień, więc zajawka tym większa.

Reklama

W hip-hopie nigdy nie chodziło o to, żeby się na coś zamykać. Ty chyba należysz do pokolenia, które z pewnym kultem podchodzi do legendarnego soundtracku "Judgement Night", na którym krzyżował się rap i mocne granie?
Tak, ale nie tylko o niego chodzi. Ogólnie jestem osobą, która stara się na nic nie zamykać. Jestem otwarty na nowe doświadczenia, na próbowanie nowych rzeczy. To mi daje frajdę.

A zarazem jest to okazja do wymiany doświadczeń, nauki?
Pewnie, dokładnie tak. Mogę powiedzieć, że do muzyki wciąż podchodzę z umysłem dziecka. Staram się na nic nie nastawiać, nie mieć oczekiwań, tylko przeżywać na chłodno i doświadczać na żywo. Hiphopowa głowa powinna być otwarta.

To jest fajne, co powiedziałeś o tym umyśle dziecka. To pozwala wciąż znajdywać w muzyce nowe impulsy?
Staram się ich ciągle szukać. Rzeczywiście za łatwo można by wpaść w pewną monotonię, zamknąć się. Cały czas szukam nowych dróg, inspiracji, właśnie po to, żeby się nie kisić i nie powtarzać. To chyba dobre podejście, bo dzięki niemu ciągle mnie cieszy to, co robię.

I tutaj możemy zahaczyć o wątek Flirtini, projektu Menta. Przy okazji nowego albumu wcieliłeś się w rolę ghostwritera. Jak ci się pracuje wcielając właśnie w czyjąś rolę, pisząc przez pryzmat innego twórcy?
Bardzo to lubię. Tutaj było o tyle łatwiej, że pracowałem z naprawdę świetnymi artystami, wokalistami i to była czysta przyjemność tworzenia. To jest z jednej strony przyjemne wyzwanie kreatywne, bo to swoisty rebus, trochę takiej lirycznej matematyki, cięcie sylab do fraz. Chodziło o to, żeby nie było z jednej strony za banalnie, a z drugiej to pewne wyzwanie, żeby wcielić się w emocje drugiej osoby.

Emocje - czy to cały czas dla ciebie w muzyce najważniejsze? W kawałku z Kamp! jest ich bardzo dużo. Wszystko zagrało jak należy.
Tak, to dla mnie wciąż priorytet. Tak odbieram muzykę, chcę żeby ona coś sobą niosła i zostawiała w głowie słuchacza, jakoś się zaznaczyła.

A teraz już zobaczcie teledysk, który nagrano w warszawskim sklepie WS2/CL20.