Zdjęcie: Deviantart/SivArt1981Dzisiaj piątek 13, jakoś trzeba przetrwać ten dzień — o ile jednak większości data kojarzy się z pechem, dla mnie ten dzień jest tylko kolejną wymówką, by raz jeszcze wrócić do slasherów z Jasonem Voorheesem; typem w masce hokejowej, który z maczetą w dłoni kroczy przez życie.Warto wspomnieć, że przez lata powstało tyle „Piątków", że sama ich liczba przypomina już mini-serial. Pierwsza część powstała w 1980 roku, od tamtej pory doczekała się aż dziewięciu kontynuacji i jednego remake'u. Dodatkowo Jason miał okazję zmierzyć się z koszmarami Freddy'ego z ulicy Wiązów. Popularność tej serii dla niektórych może wydawać się zagadką. Zwłaszcza, że o ile oryginał idealnie wpasował się w panujący w latach 80. trend slasher-movies (wystarczy wspomnieć powstałe wtedy m.in. Halloween, Laleczka Chucky, wspomniany Koszmar z ulicy Wiązów, czy Maniakalny glina), to jego kontynuacje stawały się coraz gorsze i gorsze (nie oszukujmy się). Ale co z tego? Z okazji święta maczety Jasona i jego morderczych instynktów, przypominamy dotychczasowe przygody ducha Kryształowego Jeziora.Tekst zawiera spoilery!Wszystko zaczyna się na letnim obozie Camp Crystal Lake, gdzie para opiekunów zamiast doglądać młodocianych podopiecznych, woli się gzić na poddaszu. W efekcie jedno z dzieci (upośledzony w rozwoju i zdeformowany Jason) topi się w jeziorze. Niedługo potem nie tylko para nieodpowiedzialnych nastolatków, ale każdy, kto odwiedzi feralny obóz, zapłaci za to swoim życiem.Mija rok od pierwszych morderstw. Jason powraca, nie nosi jeszcze charakterystycznej hokejowej maski, a za broń służy mu wszystko, co złapie do ręki. Słychać już jednak w tle jego rozpoznawalny chichot, a liczba jego ofiar zaczyna rosnąć do dwucyfrowej.Postać mordercy przybiera znany wszystkim wygląd. Wielki osiłek biega za swoimi ofiarami w masce hokejowej i morduje ich na wszelkie możliwe sposoby. Film jest zwieńczeniem trylogii Jasona, a jego twórcy postanowili urozmaicić seans efektami 3D.Koljena grupka naiwnych nastolatków idzie na przemiał, a widz dostaje powtókę z dobrze mu znanej sieczki, ale hej — czego się spodziewaliście?!W końcu zrozumiano, że trzeba zmienić koncepcję, by nie stracić resztki zainteresowania widzów. Nowa strategia niestety nie okazała się być skuteczną. Zastąpienie zamaskowanego mordercy z Crystal Lake jakąś podróbką nie spodobało się wielu fanom serii. Nie pomogło nowe klimatyczne miejsce akcji – szpital psychiatryczny.Jeżeli myśleliście, że do tej było dziwacznie, to w siódmej odsłonie Jason napotyka wreszcie godnego siebie przeciwnika. Jest nią dziewczyna posiadająca zdolności telekinezy, która siłą woli ciskała w psychopatę latającym telewizorem.Pytanie: co dostaniemy przenosząc chodzącą maszynę do zabijania w bardziej zaludniony teren? Jeszcze więcej rzezi! Proste.Budżet wysokości 7 mln dol. i niewątpliwie najgorsza część z całego cyklu. Aż się ciśnie na usta: „Co do diabła?!". Ten film to rasowe kino klasy B – jak „Bardzo zły film".Jeżeli ktoś był ciekaw, kto zwycięży w pojedynku Jason kontra Freddy, to na pewno powinien zobaczyć ten film. Dwie legendarne postaci horrorów stają ze sobą do walki, nie zważając przy tym ile postronnych osób straci przy tym życie. Pojedynek legend horroru naszego dzieciństwa i ich ostateczny upadek.W 2009 roku producenci postanowili na nowo przybliżyć historię Jasona Voorheesa, tworząc reboot serii. Film nie wniósł jednak nic oprócz zwiększającego się stosu ciał. Mimo usilnych prób zachowania klimatu serii, twórcom udało się jedynie nauczyć Jasona częstszego biegania za swoimi ofiarami. Czy to koniec przygód Jasona? Podejrzewam, że jeszcze niejedno pokolenie pozna jego historię — chociaż powiedzenie mówi, że „nie zabija się kury znoszącej złote jaja", podejrzewam, że w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, gdzie tej kury po prostu nie idzie zabić, bo zawsze wraca.
Reklama
Narodziny legendy
Bez maczety, ale z workiem po ziemniakach na głowie
Jason w 3D
A to miał być koniec…
Nowy początek, ale bez Jasona
Reklama
On żyje!
Producenci w końcu skumali, że bez oryginału chichoczącego rzeźnika, seria filmów sama zakończy swój żywot. Po prostu ożywili skurczybyka i tyle.. no i sprawili, że stał się nieśmiertelny. Pieprzyć logikę i stękanie krytyków filmowych!
Z telekinezą nie ma żartów
New York, New York…
Do piekła i z powrotem
Jason do potęgi X
Jeżeli jakimś cudem dobrnęliście do nieszczęśliwej dziesiątki, to powiem tylko, że lepiej nie będzie. Scenarzyści tej serii ewidentnie próbowali już wszystkiego, więc tym razem przenieśli historię w czasie o kilkaset lat do przodu. Szybko okazuje się, że ludzie w przyszłości nadal krwawią na czerwono i umierają równie łatwo.