FYI.

This story is over 5 years old.

Film

​Marvel – sukcesy własne i cudze

Chociaż Marvel trzyma tempo w ekranizacjach komiksów, nie stworzy jednego, wielkiego uniwersum – decyzja o sprzedaży praw do swoich niektórych postaci, mogła być jedną z najgorszych decyzji w historii firmy

Zdjęcia: Flickr/Pat Loika

Już 7 maja w kinach będziemy mogli obejrzeć najnowszą komiksową produkcję spod znaku Marvela. Z tej okazji warto przyjrzeć się samej wytwórni, która chociaż odnosi ogromne sukcesy, to jednak nie aż takie jakby mogła, gdyby posiadała prawa do wszystkich swoich postaci.

Pozornie wszystko wygląda wręcz idealnie. Marvel Studios – działające obecnie jako filia Disneya – co roku wypuszcza w świat kilka ekranizacji komiksów. Każda taka produkcja jest dokładnie zaplanowanym elementem wielkiej całości, czyli Marvel Cinematic Universe. Ostatnie dzieło, „Strażnicy Galaktyki", to część tak zwanej fazy drugiej stworzonego przez Marvela uniwersum: pierwsza skończyła się po „Avengers", drugą zamknie w maju „Avengers: Czas Ultrona". Artystyczna strategia Marvelowskiego imperium godna jest najwyższego podziwu, gdyż sprawiła, że Marvel jest niekwestionowanym królem komiksowych ekranizacji, dystansując największego konkurenta, czyli DC Comics („Batman", „Superman"). Sukces firmowanych logiem Marvela produkcji kryje się w przemyślanej koncepcji, wedle której każdy film, chociaż stanowi odrębną całość, to jednocześnie jest powiązany z innymi: każdy fan Kapitana Ameryka, Iron Mana czy Thora doskonale wie, że w kinie trzeba wysiedzieć do samego końca, ponieważ po napisach twórcy serwują dodatkową scenę. Zwykle nawiązuje ona do pozostałych części, niekiedy zapowiada wydarzenia z nadchodzących premier, co wymaga spójnej i przemyślanej wizji. A kolejne filmy są zaplanowane nie tylko na najbliższych kilka lat. Ostatnio szef Marvel Studios, Kelvin Feige, powiedział, że jego firma ma plany sięgające 2028 roku! Tych, którzy mają wątpliwości, czy coś takiego jest możliwe, Feige uspokoił mówiąc: „Czy zrealizujemy nasze projekty? Nie wiem. Ale przecież robimy to, co planowaliśmy na 2015 w 2006 roku". A ponieważ stopniowo rośnie także techniczna jakość rozrywki, to tłuste lata dla wytwórni raczej się szybko nie skończą.

Reklama

Wszystko to przekłada się oczywiście na ogromny sukces finansowy. Ale także tutaj zaczynają się schody. Tak się bowiem składa, że Marvel Studios nie ma praw do swoich najbardziej rozpoznawalnych bohaterów, przede wszystkim Spider-Mana (Sony) oraz X-Menów (Fox). Decyzja o ich sprzedaży, która zapadła przed laty, mogła być jedną z najgorszych, jakie kiedykolwiek podjęte zostały w Marvelu. Widać to wyraźnie na podstawie Box Office. W pierwszej dziesiątce najbardziej dochodowych filmów związanych z postaciami z komiksów Marvela, tylko cztery powstały w tejże wytwórni. I chociaż dwa pierwsze miejsca zajmują „Avengers" oraz „Iron Man 3", z łącznym przychodem ponad 2.5 miliarda dolarów, to wytwórnie Sony i Fox na sześciu filmach o przygodach Spider-Mana i X-Menów zarobiły ponad 4.5 miliarda dolarów. Na zrealizowane do tej pory 34 produkcje komiksowe, tylko 13 przypada na Marvel Studios. I nie ma szans na to, by do wytwórni wrócił Spider-Man, bądź seria o X-Menach, ponieważ z umów jasno wynika, że dopóki Sony i Fox będą kręcić kolejne filmy, mają prawa do tych postaci.

Źródło: Flickr/W_Minshull

Sytuacja ta nie pozwala więc Marvelowi na stworzenie jednego, wielkiego uniwersum, w którym przygody poszczególnych bohaterów wzajemnie by się przenikały. Tym większa szkoda, bo z komiksów wiadomo, że w historiach o grupie Avengers bardzo ważną rolę odgrywał nie tylko Spider-Man (który jednak na mocy tegorocznej umowy pojawi się prawdopodobnie w filmie należącym do uniwersum Marvela), ale między innymi także najbardziej znany i lubiany mutant, czyli Wolverine. Tworzenie w zasadzie trzech odrębnych komiksowych światów niekiedy prokuruje zdarzenia wręcz schizofreniczne. Najlepiej widać to na przykładzie postaci rodzeństwa Pietro Maximoffa (Quicksilver) i Wandy Maximoff (Scarlet Witch). Te bliźniaki to potomstwo innego słynnego mutanta, Magneto. Tak się złożyło, że akurat do tej dwójki bohaterów prawa mają zarówno odpowiedzialny za X-Menów Fox, jak i Marvel Studios. Wynika to z faktu, że Quicksilver i Scarlet Witch często mieli bardzo duży udział w przygodach Avengers. Wytwórnie dogadały się więc, jednak porozumienie można nazwać połowicznym, a przede wszystkim mało satysfakcjonującym dla widza. Otóż Quicksilver, którego dopiero co można było obejrzeć w filmie „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie", pojawi się także w „Avengers: Czas Ultrona". W filmach Marvela nie może być jednak żadnej wzmianki na temat tego, że postać ta jest synem Magneto, nie można go nawet określić mianem mutant, zaś w serii o X-Menach nikt nie wspomni o grupie Avengers. Tak jakby przechodząc z jednego filmu do drugiego, bohater zapominał o jednej z bardzo ważnych części swojego życia i osobowości. Na dodatek, w obu filmach w Quicksilvera wcieli się dwóch różnych aktorów – w X-Menach był to Evan Peters, w Avengers podziwiać będziemy Aarona Tylora-Johnsona. Co ciekawe, z podziałem postaci nie radzą sobie także polscy dystrybutorzy. W Stanach Zjednoczonych wytwórnie Fox i Sony potrafiły dojść do porozumienia, dzięki czemu publiczność po napisach końcowych „Niesamowitego Spider-Mana 2" mogła zobaczyć scenę z mającej później premierę produkcji „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie". W Polsce jednak, z racji tego, że wprowadzaniem do kin tego drugiego filmu zajmowała się inna firma, fragment ten został po prostu wycięty, gdyż byłaby to darmowa reklama.

Marvel Studios to także wytwórnia, która bardzo często musi się procesować. Najsłynniejszym bodaj konfliktem był ten, w którym z firmą walczył Jack Kirby (po jego śmierci sprawę kontynuowali jego spadkobiercy), który stworzył takie postacie jak Hulk, czy Kapitan Ameryka. Spór tyczył się oczywiście praw do tychże bohaterów, a przede wszystkim pieniędzy, które dzięki nim Marvel zarabia. I chociaż wytwórnia wygrywa tego typu procesy – co wynika z tego, że kilkadziesiąt lat temu prowadziła politykę, polegającą na wykorzystywaniu autorów, którzy musieli zrzekać się praw do swoich dzieł – to są one jednak kosztowne, a także pozostawiają pewien niesmak.

Źródło: The Conmunity - Pop Culture Geek

Miłośnicy ekranizacji komiksów cieszą się natomiast z faktu, że niektóre postaci mimo wszystko jednak wracają do Marvela. W ostatnich kilku latach stało się tak z Ghost Riderem, Daredevilem, Bladem oraz Punisherem. Dzięki temu Marvel Studios może już planować produkcję kolejnych filmów, które zatrą pamięć o fatalnych próbach przeniesienia historii tych bohaterów na ekran (ze szczególnym uwzględnieniem dwóch pierwszych). Biorąc pod uwagę to, że Marvel nie spoczywa na laurach także jeśli chodzi o komiksy, które od dawna są w jego zasięgu – w tym roku w kinach zadebiutuje kolejny super bohater, czyli „Ant-Man" – wkrótce zostaniemy wręcz „zalani" kolejną serią tego typu produkcji. Szefowie firmy dobrze wiedzą, że ryzyko niepowodzenia jest niewielkie, bo wierni fani nawet, jeśli mają wątpliwości lub uwagi, jak w przypadku ubiegłorocznych „Strażników Galaktyki" (film był zresztą wielkim sukcesem), to, ufając w jakość produkcji Marvela, na seans i tak się wybiorą.

Paradoksalnie jednak sukcesy, które odnosi Marvel mogą zmienić się również w przyczynę jego klęski. Stać się tak może ze względu na to, że zostające dotychczas daleko w tyle DC Comics wkrótce będzie chciało dorównać Marvelowi i stworzy własne uniwersum. Już teraz zapowiedziane zostały produkcje takie jak „Batman vs. Superman: Dawn of Justice", czy „Justice League" (grupa będąca odpowiednikiem Avengers). „Swoje" filmy dostaną także Wonder Woman oraz Flash. By lepiej zapanować nad ogromem materiału, DC Comics zatrudniło samego Guillermo del Toro, który ma ustalić strategię wytwórni na kolejne lata. Jeśli więc Marvel utrzyma tempo, Sony i Fox również będą kręcić kolejne ekranizacje komiksów oraz dołączy do nich DC Comics, to wkrótce rocznie w kinach może pojawiać się nawet blisko dwadzieścia tego typu filmów. A warto podkreślić, że mówimy tylko o kinie, podczas gdy w telewizji także pojawiają się kolejne seriale związane z komiksami, jak chociażby niedawni „Agenci T.A.R.C.Z.Y.". Powstanie więc pytanie, u ilu widzów uda się podtrzymać zainteresowanie przygodami super bohaterów?