Krótki przewodnik po muzyce Prince'a

FYI.

This story is over 5 years old.

Przewodnik Noisey...

Krótki przewodnik po muzyce Prince'a

Muzyka Prince'a jest już dostępna na wszystkich platformach streamingowych, lecz w jego geniuszu nietrudno się pogubić. Oto pięć wcieleń Prince'a, od których możecie rozpocząć eksplorację.

Nie sposób zamknąć Prince'a w określonych ramach. Nigdy nie bał się eksperymentować, drwić z trendów, czy skręcać w lewo, podczas gdy świat oczekiwał pójścia w prawo. Jego długa i znamienita kariera stanowi dowód niesamowitego talentu. Prince był artystą totalnym. Inspirował się największymi - od Bowiego i Jimiego Hendrixa, do Beatlesów i Joni Mitchell oraz Steviego Wondera i Sly'a Stone'a - co słychać, spacerując wzdłuż długiego szeregu jego albumów, wydawanych przez przeszło 3 dekady.

Reklama

Pop, rock, r&b, funk, jazz i nawet hip-hop. Dla Prince'a nie istniały żadne limity. Jego zdolność pojmowania muzyki i żarliwa miłość do jej przeróżnych gatunków zaowocowały niepowtarzalnym stylem. Był gościem, który nie bał się przełamywać pewnych konwencji (przypomnijcie sobie skoczny, apokaliptyczny rock'n'roll w "Ronnie, Talk to Russia", czy jego prześmiewczy proto-house "All the Critics Love U in New York"), by tworzyć, występować i żyć jak prawdziwy artysta. Jeżeli istnieje ciemna strona jego osiągnięć, jest nią ich ogromna ilość; można by rzec, że nazbyt szeroka by dobrze ją poznać. Prince robił wszystko. Teraz, gdy jego muzyka jest dostępna na rozmaitych serwisach streamingowych, każdy z nas ma ją na wyciągnięcie palca. W którym miejscu wystartować z przeglądem zdumiewająco bogatej kariery Prince'a? Oto pięć różnych wcieleń Prince'a, godnych do rozpoczęcia eksploracji.

Chciałbyś poznać mainstreamową stronę Prince'a?

Po pierwsze: nie ma w tym nic złego. Mainstreamowy Prince jest lepszy niż 95% muzyki wydawanej przez największych majorsów. To nie tandetny i płytki "główny nurt". Warta zapamiętania różnica, oddzielająca muzykę Prince'a od całej reszty. Przede wszystkim, Roger Nelson był artystą i muzycznym geniuszem, a co za tym idzie jego hity (a jest ich wiele, począwszy od wyśmienitego "Pop Life" do całokształtu krążka "Purple Rain"), są równie inteligentne i zabawne.

Każdy, kto zanurkowałby w jakąkolwiek składankę największych hitów Prince'a, znalazłby w niej coś dla siebie. Jeżeli jednak chcecie zacząć od podstaw, a jednocześnie usłyszeć jego talent w pełnej krasie, zacznijcie od "The Hits/The B-Sides", kolekcji zawierającej zarówno najostrzejsze numery Prince'a jak i kawałki, którym warto jeszcze raz się przysłuchać. "Erotic City", b-side do "Let's Go Crazy", ze ścieżki dźwiękowej do "Purple Rain" to nieśmiertelny klasyk; dorastając, zastanawiałam się dlaczego "Erotic City" nie jest singlem, skoro tak często słyszałam tę piosenkę w radiu. A później, kawałki pokroju "1999" czy "Kiss", znane tak bardzo, że przeniosły na inny poziom pojęcie popularności. Nie pomijajcie ich. Są słynne z jakiegoś powodu.

Reklama

Playlista: "I Would Die 4 U" / "Pop Life" / "When Doves Cry" / "Delirious" / "Purple Rain" / "U Got the Look" / "1999" / "Little Red Corvette" / "Kiss" / "Raspberry Beret"
Apple Music | Spotify

Chciałbyś poznać ogromną muzykalność Prince'a?

Są na świecie multiinstrumentaliści i był Prince - facet, który nagrał na swój debiut partie 28 instrumentów, dodatkowo pisząc całą muzykę i wykonując wszystkie linie wokalu (swoją drogą, miał wtedy 19 lat). Nelson był nikim innym jak ambitnym, eksperymentującym perfekcjonistą. Jego wprawa i umiejętności, trafiające się na jeden z miliona przypadków, pozwoliły mu flirtować zarówno z popowymi listami przebojów jak i tym, co progresywne.

Czy to rozsadzający mózg gitarowy riff, rzucający wyzwanie twoim ulubionym hardrockowym i psychodelicznym zespołom ("Let's Go Crazy" z "Purple Rain" i "I'm Tours" z "For You"), czy proto-house'owy "All the Critics Love U in New York" z syntetycznym metrum na 4/4, Prince nie lękał się tworzyć muzyki trafiającej w gusta najbardziej wybrednych słuchaczy. Autorka niniejszego tekstu jest ogromną fanką "BREAKDOWN" z "ART OFFICIAL AGE", jednego z ostatnich nagrań Prince'a. Numer bezszwowo spaja rozmaite gatunki składające się na styl Nelsona, udowadniając, że jego ucho do chwytliwych melodii i zdolność stosowania niesztampowych rytmów i rozwiązań, nie rozmyła się z biegiem lat.

Playlista: "I'm Yours" / "Let's Go Crazy" / "Bambi" / "All the Critics Love U in New York" / "Christopher Tracy's Parade" / "The Ballad of Dorothy Parker" / "Lovesexy" / "7" / "BREAKDOWN"
Apple Music | Spotify

Reklama

Chciałbyś poznać Prince'a zaangażowanego w życie czarnoskórych?

Prince zawsze był czarnym artystą przez wielkie C, nawet jeśli część jego fanów była tego nieświadoma lub niezainteresowana tą częścią jego katalogu. Prince reprezentował odmienność czarnej muzyki od rocka i funku, po r&b i gospel. To właśnie czarnoskórzy zapoczątkowali te gatunki i zdołali otworzyć na nie resztę społeczeństwa, lecz nikt nie osiągnął w tym tak mistrzowskiego poziomu jak Prince.

Niektóre piosenki są bezsprzecznie czarniejsze niż pozostałe. Spora część z nich znalazła się na jego najwcześniejszych i najnowszych albumach. Prince zaczynał jako muzyk czarnoskórych ("Do Me, Baby" z doskonałego i zabawnego "Controversy" nadal można usłyszeć w rozmaitych radiostacjach usianych na terenie Stanów Zjednoczonych), po czym zdobył status gwiazdy i legendy, by w końcu zdobyć upragnioną wolność tworzenia. Mamy groove ("I Wanna Be Your Lover"), miłość ("Baby"), czy hity dla innych czarnych artystów ("I Feel for You", perfekcyjnie scoverowane przez Chaka Khan). Znajdziecie tutaj Prince'a stawiającego fundament pod swoje późniejsze arcydzieła, noszące ślad współczesnych czarnych gatunków jak r&b czy funk.

Playlista: "Do Me, Baby" / "I Wanna Be Your Lover" / "My Love is Forever" / "Baby" / "I Feel For You" / "Kiss" / "Adore" / "Round and Round" / "How Come U Don't Call Me Anymore"
Apple Music | Spotify

Chciałbyś poznać polityczną stronę Prince'a?

Prince nigdy nie ukrywał swoich politycznych przekonań, jednakże wielu ludzi było nadto rozproszonych seksem, melodiami czy fioletem, by lepiej przyjrzeć się temu obliczu artysty. Posłuchajcie posiadającą ducha Little Richarda, cofającą w przeszłość "Ronnie, Talk to Russia", brzmiącą dziś bardziej aktualnie niż kiedykolwiek ("Ronnie, talk to Russia before it's too late / before they blow up the world" - śpiewał wtedy).

Reklama

Choć to "Controversy", jego krótki i przyjemny album z 1980 jest najwyraźniej nacechowany politycznie, Prince umieszczał nawiązujące do polityki numery na większości ze swoich płyt. "Sign O' the Times", jedno z jego późniejszych eksperymentalnych arcydzieł, dotyka szerokiego zakresu tematów, od nadużywania narkotyków przez katastrofy naturalne (Prince do końca życia czynnie działał na rzecz środowiska), po zagładę atomową (coś o czym śpiewał już na "Controversy").

Nawet te z numerów Prince'a, które na pierwszy rzut oka nie wydają się aż tak szczere, skupiają się na niejednym problemie. W "Sometimes It Snows in April", niejasnym politycznym kawałku z jego filmu "Under the Cherry Moon", rozważa również temat śmiertelności i nietrwałości. Prince'a nie interesowała wyłącznie witalność własnego życia, lecz także świata jako większej całości.

Playlista: "Ronnie, Talk to Russia" / "Controversy" / "Around the World in a Day" / "America" / "Sometimes it Snows in April" / "Sign O' the Times" / "Love Symbol Album" (zwłaszcza "7" i "The Morning Papers")
Apple Music | Spotify

Chciałbyś poznać Prince'a demona seksu?

Owszem, Prince odkrył religię w latach 80., a w nowym milenium został Świadkiem Jehowy. To jednak zdecydowanie nie powstrzymało artysty przed sprawdzaniem granic seksualności. Jako czarnoskóry artysta z łatwością wykorzystywał swój wielki atut - szeroką skalę głosu (bez wysiłku wchodził w głębokie tenory, przebijające bębenki falsety, czy wydawać, by się mogło, typowe dla kobiet zabawy wokalem), by wlać życie w swoją muzykę.

Najbardziej bezpardonowy był we wczesnych latach swojej twórczości. Pomyślcie o "Soft and Wet" z jego debiutanckiego albumu: "Hey, lover, I got a sugarcane / That I wanna lose in you / Baby can you stand the pain", śpiewa, udowadniając, że współczesna muzyka pop jest niewinna i czysta w porównaniu do tego, czego słuchali nasi rodzice. Na "Dirty Mind", swojej trzeciej demówce, Prince przesuwa granice jeszcze dalej, czy to śpiewając bez ogródek w "Head", czy mierząc się z kazirodczymi fantazjami w "Sister". Seks, jak większość tematów, których dotykał Prince, został rozłożony na czynniki pierwsze, a z nich powstało coś znacznie dziwniejszego i bardziej interesującego niż cokolwiek, co mógłby z siebie wykrzesać przeciętny człowiek.

Playlista: "Erotic City" / "Soft and Wet" / "Dirty Mind"/ "Lady Cab Driver" / "If I Was Your Girlfriend" / "Scarlet Pussy" / "Horny Toad" / "Pheremone"
Apple Music | Spotify

Ilustracja: Zoe Priest Obserwujcie Noisey na Twitterze.