FYI.

This story is over 5 years old.

Interviews

Ile kosztuje deportacja Polaka z USA?

Uważali nas za nielegalnych, których trzeba usunąć: „Spójrzcie na nas, jesteśmy Amerykanami, jesteśmy tutaj u siebie. Ale wy nie jesteście. Jesteście złymi ludźmi. Wracajcie do swoich krajów. Nie potrzebujemy was!"
Ilusracje: Alex Urso

Rzecz powszechnie znana: wielu Polaków wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych po upadku PRL-u. Rzecz znana mniej: nie wszyscy mieli szczęście tam zostać. Tragiczne wydarzenia z 11 września nie tylko przyczyniły się do zaostrzenia ochrony na granicach kraju, ale też ochrony wewnętrznej – ucierpieli imigranci, którzy stali się kozłem ofiarnym, obarczonym winą za gospodarczy krach.

Kieszonkowcy, złodzieje, dilerzy narkotyków, rabusie napadający na banki. Czy taki obraz przychodzi ci do głowy, kiedy myślisz o deportowanych Polakach? Czyż nie istnieje stereotyp, przedstawiający ich jako przebiegłych oszustów? Wiedząc, że każda sytuacja ma drugie dno, zdecydowałam się przyjrzeć drodze krzyżowej poszukiwaczy amerykańskiego snu (koszmaru?), by ujawnić hipokryzję Ameryki i jej rozpasaną pseudo-stabilność.

Reklama

Tabu i nadzieja

Czy potrafisz wskazać kogoś znajomego, kto został deportowany ze Stanów Zjednoczonych? Jeśli nie, to zapewne przez to, że ten ktoś ci tego otwarcie nie powie. Knebluje mu usta i zmusza do kłamstw trudno zauważalne tabu. W przeciwieństwie do tabu nagłaśnianych, takich jak kazirodztwo, czy kanibalizm (to wciąż tabu?), temat deportacji wiąże się z zupełnym milczeniem. To tabu zamknięte gniecione w ciasnych ramach rozczarowań – zbyt osobistych, by o nich mówić. Osoby deportowane nie chcą mówić o sobie, ani swych zszarganych marzeniach.

Chciałam to zmienić, dlatego porozmawiałam z – jak mówią Amerykanie – „obcymi" [aliens] o ich wymuszonym powrocie. Chciałam wiedzieć, dlaczego deportowani wstydzą się mówić? Dlaczego robią z samych siebie tabu? Czy mają ku temu podstawy?

Nie powinienem zmagać się z tak dramatycznymi, ekstremalnymi wręcz konsekwencjami przez błąd, który popełniłem w wieku 16 lat. To nie fair. Nie fair. To nie jest ok. To nienormalne.

Okazało się, że postanowiłam szukać igły w stogu siana. Wypatrywałam wskazówek w mętnym gąszczu ludzkich losów. Pytałam wszystkich znajomych, czy nie znają kogoś, kto został deportowany. Zainteresowałam się polskimi forami dotyczącymi spraw społecznych. Wymyśliłam nawet śmiały login: ImportantTruth [IstotnaPrawda]. Pisałam do ambasad, starałam się dotrzeć do organizacji charytatywnych, które biorą deportowanych pod swoją opiekę (ku mojemu zaskoczeniu, nie znalazłam takiej). W końcu skontaktowałam się z Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych [US Department of Homeland Security].

Reklama

Tam spotkałam się z milczeniem. Nikt nie znał nikogo deportowanego. Ale oni przecież musieli gdzieś być! Wynika to przecież z informacji Instytutu Spraw Publicznych [Office of Public Affairs], mówiącej, że w roku podatkowym 2015 amerykańskie Służby Imigracyjne i Celne [U.S. Immigration and Customs Enforcement – znane w Stanach jako „ICE", czyli lód] wydaliły 90 osób do Polski. Rok wcześniej ICE wysłało do ojczyzny 159 osób, a w 2013: 213. To liczby wydanych nakazów opuszczenia kraju oraz faktycznych powrotów do Polski (zarówno dobrowolnych, jak i pod nadzorem).

W końcu, powoli niczym niedźwiedź budzący się z zimowego snu, napływały pierwsze kontakty: kolega kolegi znał kogoś, kto był deportowany. Zabrałam się ostrożnego spaceru po tej pajęczynie informacji. Skontaktowałam się z pierwszym rozmówcą, starając się nie zgubić tropu. Chciałam – musiałam! –spotkać się z nim, aby przeprowadzić wywiad – jednak fakt, że znam jego najskrytszą tajemnicę, ale nie mogę zdradzić skąd wszystko wiem i od kogo dostałam namiary, wprawiał go w stan co najmniej zakłopotania.

Gdy przestał o to wypytywać, udało mi się w końcu umówić spotkanie. Niestety, odwołał je w dniu planowanej rozmowy. Byłam gotowa zrobić wszystko, by przestał się bać – i zrozumiałam, jak wielkie tabu poruszyłam. Czyżby Ameryka była bramą prowadzącej do Królestwa Niebieskiego, a odmowa wstępu oznaczała zesłanie do piekieł?


Polska na dobre i na złe. Polub nasz fanpage, żeby być na bieżąco


Gdy udało mi się do niego na powrót dodzwonić, mój rozmówca wyjaśnił, że miał wątpliwości co do mojej osoby, jako że nie mogłam wprost powiedzieć, kim jestem. Czy nie zostałam przypadkiem przez kogoś podesłana – kogoś, kto wciąż żyje w Stanach i życzy mu źle? Pierwszy raz miałam okazję zmierzyć się ze światem deportowanego człowieka.

Reklama

VICE: Co czujesz kiedy słyszysz słowo „deportacja"?
Szymon: Jestem ofiarą.

Tak się rozpoczęło się odsupływanie jego życiowej historii.

Okoliczności wyjazdu z Polski wyglądają niewinnie: studia, wiza turystyczna, wyjazd z rodzicami w dzieciństwie itd. Powody, dla których wrócili, są nieco bardziej szemrane.

Kiedy zdjęli mi kajdanki, uświadomiłem sobie, że moje życie legło w gruzach, razem z moimi marzeniami

Ta historia składa z ich historii. Trzech śmiałków, którzy odważyli się wychylić z czeluści własnych intymnych tajemnic.

Pierwszy, Szymon. Miał 13 lat kiedy ze swoją rodziną przyjechał do Chicago. Jak większość młodych chłopaków, szukał kolegów. Pozbawiony przywileju każdego amerykańskiego nastolatka – przyjaźni z dzieciństwa – dołączył do tych, którzy go zaakceptowali. Przeżywając namiętności okresu dorastania, w wieku 16 lat, Szymon zaangażował się w drobny handel narkotykami. Pewnego trefnego popołudnia, jego nauczyciel nabrał podejrzeń względem ruchów Szymona i wysłał go do gabinetu dyrektora. Przeszukano go i znaleziono torebkę kokainę. Jako że był nieletni, skończyło się na pracach społecznych i wyroku w zawieszeniu.

Był słoneczny dzień gdy Szymon, buzując wakacyjnych planów, odwiedził swojego kuratora sądowego. Czekał na niego ktoś jeszcze. ICE-man o chłodnym spojrzeniu – urzędnik Służb Imigracyjnych i Celnych, gotowy ochłodzić jego plany. Szymon został zatrzymany i trafił za kratki na 6 tygodni. Żeby było jasne – deportowani nie są aresztowani ani nie idą za kratki, są jedynie zatrzymani. Wyobraź sobie to tak: ktoś, kto jest aresztowany ma ręce w kajdankach – ktoś zatrzymany ma te ręce również skute, ale kajdankami z futerkiem (takie ocieplanie wizerunku). Więzienie miało charakter mieszany: wiele narodowości, wiele różnych przestępstw. 18-letni Szymon był przerażony. Wypuszczono go po sześciu tygodniach, ale skazana na porażkę walka ze służbami imigracyjnymi zajęła mu kolejne pięć lat.

Reklama

Drugi, Tomasz. Tomasz do Stanów Zjednoczonych przybył legalnie jeszcze jako dziecko, z rodziną, na prawach zielonej karty. W wieku 18 lat, Tomaszowi – jak twierdzi – tajniak z policji podłożył świnię. Oskarżono go o produkcję i dystrybucję narkotyków. Spędził trzy miesiące w izbie zatrzymań dla młodocianych przestępców. Nie wierzył w możliwość wygrania swojej sprawy, deportowano go bez procesu. Nie starał się nawet o wizę.

Trzeci, Daniel. Również wrobiony, tym razem przez agenta FBI. Do Stanów przyjechał na studia. „Złamałem amerykańskie prawo, w raporcie napisali, że działałem przeciwko niemu" – mówi. Aresztowano go w oparciu o przepisy dot. broni palnej, spędził trzy lata w więzieniu federalnym, potem pięć miesięcy w zamkniętym ośrodku dla imigrantów. Następnie został wydalony.

VICE: Co spakowałeś? Z jakimi przedmiotami wróciłeś?
Tomasz: Nie miałem okazji, by cokolwiek spakować. Wróciłem w bluzie z kapturem, dżinsach i jakiś butach – czyli w tym, w czym byłem wcześniej podczas aresztowania. Tylko bez sznurowadeł.

Jak przeżyłeś pobyt w izbie zatrzymań dla młodocianych przestępców?Tomasz: Byłem tam przez trzy miesiące. Straszne jest to, że nie znasz daty wyjścia. Po prostu czekasz i czekasz, trwa to wieczność, tracisz poczucie czasu. Jedzenie straszne. Czasem nawet nie masz dostępu do świeżego powietrza. Miałem okazję poznać tam wiele osób, ludzi z całego świata. Ale szczególnie wyróżniali się meksykańscy gangsterzy. Oferowali pomoc w powrocie do Stanów. Miałem ze sobą Biblię, w której spisane były namiary na nich. Nic się nie udało, bo zabrano mi ją, zanim wsiadłem na pokład samolotu.

Reklama

Ile kosztował cię proces deportacji?
Szymon: Moja rodzina wydała około 30 tys. dolarów. Sprzedaliśmy dom. Przez 5 lat opłacaliśmy prawnika. Nie sprawdził się, więc zmieniliśmy go na nowego.

Jakie dodatkowe kroki prawne podejmowaliście?
Tomasz: Nie podjęliśmy żadnych. Po pierwsze – nie miałem pieniędzy, a po drugie – nawet jeśli opłaciłbym adwokata, to i tak zostałbym odesłany z powrotem.

Co czułeś w dniu wylotu, w momencie wchodzenia na pokład?
Tomasz: Uczucia przed wejściem na pokład były pozytywne. Poczułem wolność: koniec zamkniętych drzwi i ludzi mówiących mi co mogę robić, a czego nie. Ale kiedy zdjęli mi kajdanki, uświadomiłem sobie, że moje życie legło w gruzach, razem z moimi marzeniami. Utraciłem wszystko co kochałem.

Jak twoja rodzina i przyjaciele zareagowali na Twój przyjazd do Polski?
Szymon: Rodzina postawiła sprawę jasno: schrzaniłem sprawę i od teraz muszę z tym żyć – i nie oczekiwać litości, czy miłosierdzia, ponieważ sam to sobie sprawiłem.

Kogo lub co pozostawiłeś w Stanach?
Tomasz: Miałem 19 lat, kiedy zostałem deportowany. Zostawiłem miłość mojego życia, moich kumpli, rodzinę, wszystko, co coś dla mnie znaczyło.


Obejrzyj nasz dokument o Meksykanach nielegalnie przedostających się do USA:


Opowiedz jakie były dla Ciebie pierwsze dni po powrocie?
Szymon: Straszne, nie tylko pierwsze dni, nie tylko tygodnie – cały rok. Pierwsze pół roku było istnym piekłem. Przyjechałem ze swoją siostrą, z którą jestem bardzo związany. Towarzyszyła mi przez pierwsze dwa tygodnie. Razem odwiedzaliśmy rodzinę, podróżowaliśmy, czułem się trochę jak na wakacjach. Po tych dwóch tygodniach musiała wracać z powrotem do Stanów. Poczułem pustkę. Utknąłem w biednym miasteczku, w starego mieszkaniu, w którym kiedyś mieszkałem jako malec, jeszcze przed rodzinnym wylotem do Stanów. Byłem samotny bez matki, ojca, brata, siostry, którzy są obywatelami USA. Siedziałem i myślałem: „Co jak tu, u diabła, robię? Dlaczego tu jestem?"… Płakałem dniami i nocami. Dzwoniłem przez Skype'a do rodziny tak często, jak to było możliwe. Miałem świetne, naprawdę świetne życie w Ameryce. I teraz utknąłem. Naprawdę utknąłem.

Reklama

Asymilacja z polskim społeczeństwem była trudna?
Tomasz: Wciąż jest. Sposób życia i poglądy są dalekie od moich.

Czy rozglądałeś się za jakąś terapią po deportacji, czy sam zdecydowałeś się uśmierzyć ból, na przykład narkotykami lub alkoholem?
Szymon: W 2008 r. zdiagnozowano u mnie depresję. Nie potrafiłem sobie poradzić z nową rzeczywistością. Załamałem się i straciłem pracę – stało się to, gdy byłem w Londynie. Wynajmowałem pokój, zadłużyłem się, zwłaszcza u właściciela mieszkania. Robiłem wszystko, by rodzice się o tym nie dowiedzieli. Tkwiłem w długach, z depresją, nie mogłem znaleźć pracy. Pamiętam jak przez dwa tygodnie leżałem w swoim pokoju, kompletnie załamany. Nasilały się stany depresyjne. Wróciłem do Polski. Zacząłem brać antydepresanty. Ech… minęło siedem lat i jeszcze ich nie odstawiłem. Nie mogę. Gdybym to zrobił, na nowo dopadłby mnie ataki, to potworne uczucie. Biorę je codziennie, działają. Oczywiście są dni, kiedy mimo leków przeżywam załamania. Nie każdy dzień to dzień szczęśliwy. Wszystko przez tę deportację. Kiedyś byłem wesołym gościem.

Co myślisz o tym, że rząd ma prawo wysiedlać, odłączać ludzi od domu, rodziny?
Szymon: Myślę, że rząd ma zbyt wielką siłę. Powinno być więcej możliwości dla takich ludzi – druga szansa, możliwość rehabilitacji, szczególnie dla młodych ludzi. Deportacje powodują samobójstwa, depresje i rozpady całych rodzin. To rodzi wiele problemów.

Reklama

Czym są dla ciebie granice?
Daniel: Myślę, że świat powinien być bez granic, żeby każdy mógł udać się tam, gdzie ma ochotę.

Czy Polacy są przedmiotem zainteresowania służb imigracyjnych częściej, niż inne narodowości?
Tomasz: Nie wydaje mi się. Oni chcą pozbyć się wszystkich.

Miałeś wrażenie, że urzędnicy ICE traktowali cię gorzej z powodu twojego pochodzenia?
Szymon: Po prostu byli Amerykanami wykonującymi swoją pracę. Choć wydaje mi się, że zawód uczy ich patrzenia z góry na schwytanych ludzi. Uważali nas za nielegalnych, których trzeba usunąć. Jakby mówili: „Spójrzcie na nas, jesteśmy Amerykanami, jesteśmy tutaj u siebie. Ale wy nie jesteście. Jesteście złymi ludźmi. Wracajcie do swoich krajów. Nie potrzebujemy was!"

Jak postrzegasz nielegalnych imigrantów w Polsce?
Tomasz: Jeśli przybyli z biedniejszego kraju i szukają lepszego życie, to nie ma problemu. Wszystko jest do przyjęcia, póki nie będą mi narzucać swojej religii.

Polacy nadal muszą emigrować?
Tomasz: Tak myślę. Ja musiałem. Bez wykształcenia, umiejętności, opanowanego języka, wszystko co mogę, to „siedzieć za sklepem" – innymi słowy, siedzieć na dworze, pić piwo i nic nie robić.

Czy chciałbyś wrócić do Ameryki? Czy zamierzasz podjąć jakieś kroki w tym kierunku?
Tomasz: Chciałbym, ale zbyt dużo by mnie to kosztowało. Starałem się jak mogłem. Kiedyś o tym myślałem, ale…

Gdybyś mógł wrócić nielegalnie, zrobiłbyś to? Nawet ponosząc ryzyko kolejnej deportację?
Szymon: Nie, nie ma mowy. To było wystarczająco traumatyczne za pierwszym razem. Nie ma szans. Nie jestem aż tak zdesperowany.

Reklama

Co o Polsce myśli Amerykanin, który postanowił tu wyemigrować?

Czy kłamiesz w sprawie swojej deportacji? Dlaczego? Jeśli to robisz, to jaki powód swojego powrotu podajesz ludziom?
Szymon: Zawsze kłamię. Mówię, że przyjechałem, by skończyć studia, albo że poznałem kogoś, albo że polubiłem ten kraj, że Polska nie jest taka zła. Ludzie na to: „Co tutaj robisz?! Nie zastanawiałeś się nad powrotem? Przecież tam jest zdecydowanie lepiej!" – a ja myślę sobie: TAK, TAK!

Jak myślisz, jak inni postrzegają tych, którzy zostali deportowani? Boisz się tego, że ludzie cię osądzą, jeśli powiesz im prawdę?
Szymon: Przeciętny człowiek może domyślać się dwóch rzeczy: ktoś został deportowany, ponieważ skończyła mu się wiza, albo, że złamał prawo. Niestety, częściej spotyka się to drugie. Moja historia jest długa, zawiera wiele szczegółów, w które nie chcę się zagłębiać, albo w ogóle do nich przyznawać. Staram się jak najszybciej przebrnąć przez te pytania, mówić: „Jestem tutaj, bo…".

Czujesz się pokonany? Wstyd ci z powodu deportacji?
Szymon: Czuję się pokonany. Wstyd mi. Jestem smutny. Zawiedziony. Czuję się, jakby nie było sprawiedliwości. Nie powinienem zmagać się z tak dramatycznymi, ekstremalnymi wręcz konsekwencjami przez błąd, który popełniłem w wieku 16 lat. To nie fair. Nie fair. To nie jest ok. To nienormalne. Sprawiedliwie byłoby: dobra, za młodu zagrałeś za ostro, ok, trafiłeś do więzienia, przeszedłeś swoje, teraz możesz zostać. Odrobiłem tę lekcję dziesiątki razy: moja rodzina wydała tysiące dolarów; to napięcie, nieprzespane noce, prawnicy.

Reklama

Uważasz, że to ważne, by mówić o takich sytuacjach, doświadczeniach?
Daniel: Tak, to ważne by ujawnić prawdę o traktowaniu ludzi przez służby ICE.

Co myślą Polacy, gdy słyszą słowo „Ameryka"?

Szymon: Wyobrażają sobie dobrobyt i bogactwo. Rozwinięty i stabilny kraj, gdzie możesz urzeczywistnić amerykański sen. Takie rzeczy.
A ty, co myślisz kiedy słyszysz dziś słowo „Ameryka"?

Daniel: Wyzysk. Oszustwo. Rasizm.

Za czym bardziej tęsknisz: za rodziną, czy za amerykańskim stylem życia?
Szymon: To świetne pytanie. Zastanawiałem się nad tym przez ostatnie dziewięć lat – za czym najbardziej tęsknię, co ciągnie mnie tam na powrót? Czy to tamtejszy styl życia, rodzina… pewnie obie te rzeczy. Mama zapytała mnie, czy przestałbym marzyć o powrocie do Stanów, gdyby cała rodzina przeniosła się do Polski. Odpowiedziałem, że to byłoby wspaniałe, niesamowite. Jednak, cóż, wciąż chciałbym odwiedzić Las Vegas.

Tęskniłbym za jedzeniem, za amerykańskim sposobem bycia, za ludźmi, i za ich nastawieniem. Wciąż chciałbym poczuć, czym jest Hollywood. Sporo podróżowałem, ale nigdy na Zachodnie Wybrzeże. Chciałbym udać się do Teksasu i zamówić wielgachny stek; chciałbym spędzić wakacje w Meksyku i zobaczyć się znowu ze starymi znajomymi. Tak więc, byłoby wspaniale, jeśli moja rodzina by wróciła, ale nawet wtedy nie będę w pełni szczęśliwy. Zadowoliłby mnie jedynie powrót, możliwość przeżycia tego na nowo.

Myślisz, że temat deportacji to tabu?
Szymon: Tak, stał się nim, a jednocześnie ludzie nie chcą przyjąć do swojej wiadomości czegoś negatywnego w swoim życiu. A deportacja jest przecież czymś negatywnym. Wiesz, nikt nie będzie za tobą wołał: „Gratulacje! Świetna sprawa!" – nie, to nigdy się nie stanie. Wręcz przeciwnie, będą traktować cię inaczej, gorzej.

Reklama

Czy kara jest adekwatna do wykroczenia?

Artykuł 5. Powszechnej deklaracji praw człowieka mówi, że „nie wolno nikogo torturować ani karać lub traktować w sposób okrutny, nieludzki lub poniżający". Czy torturami można nazwać kolejne dni pełne gryzącej nostalgii, zabójczej szarości i wyobcowania we „własnym" kraju? Czy to nie poniżające, kłamać mówiąc o swej nieudanej próbie lepszego życia? Czy moi rozmówcy – którzy przyjechali do Stanów jako „grzeczne", niewinne dzieci – złamali tamtejsze prawo dlatego właśnie, że są Polakami? A może zdecydowała o tym zaraźliwa amerykańska kultura, z jej ślepą pogonią za szczęściem? Bez wahania i namysłu, wybieram to drugie wyjaśnienie.

Dlaczego więc zostali ukarani za to, że są Polakami? Te osoby nie są wyłącznie ofiarami systemu imigracyjnego. Są ofiarami obietnicy, która mówi, że konsumpcja daje wolność.

A gwiaździsty sztandar tryumfalnie powiewa
Ponad krajem wolnych, ojczyzną dzielnych ludzi.

Byli dzielni, jak wszyscy imigranci, ale koniec końców, nie można tu mówić o wolności.

Kara była niewspółmierna do przewinienia.

Ile zatem kosztuje deportacja?

Oświadczenie pracownika Służby Imigracyjnych i Celnych:

ICE monitoruje uśredniony koszt całkowity na obcego. Uśredniony koszt całkowity na wydalenie obcego poza Stany Zjednoczone w roku fiskalnym 2014 wyniósł 8825 dolarów. To suma kosztów poniesionych w celu: rozpoznania, zatrzymania, aresztu, prowadzenie sprawy w sądzie imigracyjnym i wydalenie obcego [wytłuszczenia autorki – redakcja].

Ta suma nie dotyczy jednak kosztów, które ponosi sam człowiek. Poza kwestią finansową, istnieje zbiór kosztów ukrytych: emocjonalna rozpacz, żal, utrata rodziny, niedowartościowanie do końca życia, smutek, zakłopotanie, pytania, poczucie niesprawiedliwości i zmarnowane marzenia o lepszej przyszłości.

Zobacz nadchodzącą wystawę Alexa Urso.