FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jak sprzedać dom, gdzie dokonano morderstwa?

50 lat temu właściciel domu przeżył załamanie nerwowe i zaatakował swoją rodzinę młotkiem. Najpierw zabił swoją żonę Lilian, a później zaatakował 18-letnią córkę. Dziś możesz kupić tę posiadłość w atrakcyjnej cenie.

Jeśli marzy ci się mieszkanie w pięknym domu położonym na wzgórzu w Los Angeles – ale zawsze z tym zwlekałeś, czekając na taki, w którym pół wieku temu wydarzyła się jakaś straszna tragedia, nareszcie masz swoją szansę! Posiadłość Los Feliz, jedno z ulubionych miejsc schadzek gotów i klejnot w koronie morderczej spuścizny Kalifornii, może być twoja za jedynie 2,75 miliona dolarów (10,5 mln złotych).

Reklama

Dla niewtajemniczonych – w 1959 doszło tu do morderstwa połączonego z samobójstwem. Ponieważ budynek od tamtego czasu nie był zamieszkany, legenda głosi, że ziemski dobytek mordercy i jego rodziny pozostał przez lata nienaruszony – i można go zobaczyć, zaglądając przez okno.


Zaglądamy do niesamowitego domowego archiwum „pani Google"


„To nie pierwszy taki dom w mojej karierze" – mówi Nancy Sandborn z agencji nieruchomości Berkshire Hathaway w Los Angeles. Jej praca polega na znalezieniu nowego właściciela. We wtorek przeprowadziła tak zwaną „brokerską karawanę" – dom otwarty jedynie dla pośredników – by rozdmuchać zainteresowanie posiadłością. Jak wspomina, pojawiło się ponad 200 ludzi, z których każdy miał jakąś historię. Wtedy dowiedziała się, że sprzedaje legendę i że będzie to niezłe wyzwanie.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Nancy Sandborn, oprócz podpisanych inaczej.

Sandborn porównała zainteresowanie mroczną posiadłością Los Feliz do emocji, które wywołało wyburzenie Rockingham w 1988 – domu, w którym mieszkali O.J. Simpson i jego żona. „Ludzie wciąż przejeżdżają obok, by na niego popatrzeć a ten dom już nawet tam nie stoi!" – zaśmiała się.

Lokalni mieszkańcy nadali mu miano „morderczej posiadłości". Ma naprawdę niesamowitą lokalizację – rzut kamieniem od Griffith Park a z drzwi frontowych widać całe miasto. No, i odbyło się tam naprawdę niewiele wstrząsających i krwawych morderstw z samobójstwem – tylko jedno.

W 1959 r. właściciel domu, lekarz Harold N. Perelson, przeżył pewnego rodzaju załamanie nerwowe i zaatakował swoją rodzinę młotkiem. Najpierw uderzeniami zabił swoją żonę Lilian, a później zaatakował osiemnastoletnią córkę, jednak na szczęście obrażenia nie były śmiertelne. Jej i dwójce pozostałych dzieci Perelsona udało się uciec. Ich ojciec popełnił samobójstwo, wypijając truciznę.

Reklama

Od tamtej nocy dom stoi pusty i nikt o niego nie dba, przez co stał się bardzo zapuszczony.

Właśnie przez to posiadłość Los Feliz stała się atrakcją turystyczną i niedogodnością dla sąsiadów. W 2009 w „LA Timesie" ukazał się artykuł poświęcony posesji i śmiałkom zaglądającym przez okna do jej wnętrza, gdzie nadal znajdowały się meble i telewizor z lat 50 oraz wciąż nieotwarte prezenty świąteczne. Sugerowano, że rzeczy rodziny Perelson nadal się tam znajdowały, pozostawione dokładnie tak, jak w dniu zbrodni – tworząc z tego miejsca śmiertelną kapsułę czasu.

Zdjęcie widoku zza okna salonu podczas mojej wizyty w Los Feliz w 2014:

Zdjęcie: Jamie Lee Curtis Taete

A to zdjęcie tego samego pokoju teraz, gdy Sandborn go opróżniła:

Dom wciąż może wydawać się trochę straszny, ale jeśli ktokolwiek miał nadzieję, że pierwotna scenografia zostanie zachowana – cóż, nie ma na co liczyć.

Jednakże Sandborn myśli, że wszelkie romantyczne historie o tym miejscu są po prostu nieprawdziwe. Przypomina, że zaraz po śmierci Perelsonów dom kupili Emily i Julian Enriquez. I to ma być wyjaśnienie dla wystroju rodem z amerykańskiej opery mydlanej lat 50. „Rodzina Enriquez mieszkała tutaj w tamtej właśnie dekadzie" – więc najprawdopodobniej to wcale nie pamiątki po morderstwie.


Nie boimy się złowrogich tajemnic i duchów przeszłości. Polub nasz fanpage VICE Polska, żeby być z nami bieżąco


Wszystkie meble „zostały usunięte" – to wszystko, co Sandborn chciała mi na ich temat powiedzieć. Posprzątała dom, by przygotować go do sprzedaży, ale to niekoniecznie oznacza, że da się tu zamieszkać. Sandborn nie daje żadnej gwarancji, jeśli chodzi o stan szkieletu budynku ani stanu wbudowanych urządzeń. Informuje jedynie, że nabywca „powinien to sprawdzić".

Reklama

Pośredniczka zdecydowała się jednak zostawić nietknięty retro bar znajdujący się w sali balowej na piętrze (ten dom ma salę balową!). Na ten moment brak żadnych informacji, co do tego, o której godzinie duch barmana rozpoczyna swoją nocną zmianę.

Opis nieruchomości na stronie agencji w ogóle nie wspomina o morderstwie. „Po raz pierwszy od 50 lat!" – krzyczy, ale przemilcza powody tej długiej nieobecności na rynku. Według kalifornijskiego prawa, o morderstwach w sprzedawanych domach trzeba informować tylko wtedy, jeśli wydarzyły się w ciągu ostatnich trzech lat. Innymi słowy, Sandborn nie musi nikomu mówić, że sprzedaje miejsce zbrodni.

Ale kiedy z nią rozmawiałem, wcale nie zataja morderstwa. „Niektórym to przeszkadza, niektórym nie. A jeśli masz z tym problem, to i tak nie będziesz w stanie tu mieszkać" – stwierdziła. Dla niej, jako agentki nieruchomości, dom w tak dobrej lokalizacji i tak niskiej cenie, zwłaszcza w porównaniu do sąsiadujących, to super okazja. „Bardzo mało takich posiadłości po prostu stoi i czeka, aż ktoś je kupi" – oznajmiła, dodając: „Przepraszam za bezpośredniość".

Kiedy wcześniej pisałem o Posiadłości Los Feliz (w roku 2014), mężczyzna, który kiedyś mieszkał w pobliżu 2475 Glendower, powiedział mi, że „to tylko stary, pusty dom, który kiedyś był piękny, a teraz jest ruiną".

Sandborn się nie zgadza i wolałaby ocalić go przed wyburzeniem. „To piękny dom" – mówi. „Mam nadzieję, że ktoś go kupi i odremontuje".