FYI.

This story is over 5 years old.

Sport

​W wolnych chwilach fotografuję samoloty

Poznałem ludzi, którzy wciąż myślą o samolotach i w każdej wolnej chwili polują na nie swoimi obiektywami aparatów

Fot. Jacek Grześkowiak

Kiedy byłem mały marzyła mi się kariera pilota, jak chyba wielu chłopcom. Z nieukrywaną zazdrością muszę przyznać, że niektórym te marzenia się spełniły i obecnie pracują w branży lotniczej. Ja natomiast patrzę teraz z rozrzewnieniem w niebo przy każdym docierającym do moich uszu charakterystycznym burczeniu silników turbinowych. Są jednak też tacy, którzy wciąż myślą o „powietrznych metalowych wielorybach" i w każdej wolnej chwili polują na nie swoimi obiektywami aparatów. Postanowiłem poznać osoby, których pasją jest fotografowanie samolotów, co okazało się dość prostym zadaniem — po kilku minutach poszukiwań na Facebooku, znalazłem profile, które mnie interesowały.

Reklama

Jacek Grześkowiak

Pracuję w lotnictwie od 1988 roku i po 15 latach pracy stwierdziłem, że skoro mam dostęp do samolotów praktycznie na wyciągnięcie ręki to, czemu by nie fotografować statków powietrznych. Swój warsztat szlifuje już blisko 12 lat, cała moja twórczość trafia na moją stronę.

Najczęściej robię zdjęcia na naszym warszawskim Okęciu gdzie mam dostęp do maszyn na płycie, ale odwiedzam też miejsca z drugiej strony płotu, oczywiście również pokazy lotnicze w m.in. w Radomiu, Poznaniu, Krakowie. Spotterka jest dla mnie pasją, odpoczynkiem po pracy oraz powiększaniem swojej wiedzy na temat lotnictwa cywilnego, jak i wojskowego.

Moim marzeniem na początku było robienie ostrych zdjęć, potem zrobienie zdjęcia Air Force One, czyli V25A co de facto się udało. Kolejnym celem był Airbus A380 - oczywiście został też „złapany". Kolejne jeszcze nie spełnione, to AN-225 Mrija — a jak to się uda, to poszukam następnego obiektu.

Tomasz Gadzimski

Pomysł na fotografowanie samolotów wziął się przypadkiem ponad 2 lata temu. 31 marca 2014 wybrałem się z moją towarzyszką na spacer do parku i w pewnym momencie stanąłem na chwilę, by sfotografować jakiegoś drobnego ptaka. Gdy pokazałem jej zdjęcie spytała, co trzeba zrobić, aby był on lepiej widoczny? Odparłem, że trzeba kupić teleobiektyw. Jeszcze tego samego dnia nabyłem taki. Na lotnisko pojechałem z nim dopiero dwa miesiące później, bo nie planowałem używać go do samolotów.

Reklama

Dla mnie spotting, a właściwie planespotting (rodzajów spottingu jest mnóstwo i wg mnie należy konkretyzować) to sentymentalne oderwanie się od rzeczywistości. Poza tym ta pasja to nie tylko zdjęcia. To również choćby śledzenie tras samolotów w internecie czy monitorowanie rozmaitych ciekawostek, które wiążą się z ruchem lotniczym. W miarę możliwości finansowych to oczywiście także latanie. Myślę, że mogę również potwierdzić, iż frajdę sprawia także samo przebywanie na lotnisku, ponieważ gdyby nie ono to nie byłoby spotterów.

Zdjęcia robię najczęściej przy Katowice Airport. Ukształtowanie terenu sprawia, że samochodem można podjechać praktycznie pod samo ogrodzenie. Poza tym także jego władze czynią lotnisko bardzo przyjazne spotterom. Od kilku lat organizowane są darmowe wejścia do strefy zastrzeżonej, dzięki czemu nie ogranicza nas żadne ogrodzenie. Natomiast latem zeszłego roku zostały oddane do użytku dwie platformy spotterskie znajdujące się po przeciwległych stronach drogi startowej. Ich lokalizacja jest wyśmienita. Z jednej można dokładnie obserwować podwozie samolotu, a z drugiej jego profil.

Do moich marzeń związanych z samolotami przede wszystkim mogę zaliczyć pobyt na Sint Maarten. Ta leżąca na Karaibach wyspa posiada w swojej holenderskiej części lotnisko, którego droga startowa niemal dotyka plaży. W efekcie czego samoloty lądują dosłownie kilka metrów nad głowami przechodniów, należy mocno trzymać się ogrodzenia, gdyż podmuch wiatru możne nas odrzucić. Niektórzy twierdzą, że nie ma w tym nic ciekawego, ale kiedy kilkadziesiąt metrów nad ich głowami przelatuje im stutonowa maszyna, to zmieniają zdanie. Zdarzyło mi się przekonać do spottingu kilka osób. Wśród nich jest nawet mój dawny przełożony. Kilkanaście dni po tym, jak pojechał ze mną po raz pierwszy na lotnisko, by robić zdjęcia, jechał już przez pół Polski do Warszawy na spotting przy Okęciu.

Reklama

Jesteśmy ciekawi. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska


Poza tym jest nas więcej — i owszem, spotykamy się. Najczęściej oczywiście przy lotnisku, lecz czasem zdarza się jechać gdzieś wspólnie. Na wspomnianego wcześniej Antonova An-225 jechałem do Pragi w 9-osobowej grupie. Jak najbardziej jesteśmy subkulturą. Wszak cechuje nas konkretne hobby. Psychologia społeczna dość precyzyjnie określa definicję subkultury i rzeczywiście postrzeganie nas w takich kategoriach nie jest nadużyciem.