FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Co imigranci z Bliskiego Wschodu mówią o Polsce

Kupując kebaba, osiedlasz magistra politologii

Każdy z nas kiedyś był w takiej sytuacji: jest 2 w nocy, weekend, melanż, jesteś na mieście. Robisz się głodny – wiadomo, imprezowe harce pobudzają apetyt. Do całodobowego McDonalda jest za daleko, już ogarnia cię rezygnacja i smutek, bo oszamałbyś co nieco, aż tu nagle, jak oaza na pustyni, przed twoimi oczami wyrasta buda z kebabem. Płacisz dyszkę, no może dwunastkę, ale przez ten moment obsługujący cię arab wydaje się być jebanym cudotwórcą. Pierwsze parę kęsów połykasz prawie bez gryzienia, bo te szoty wódy, które piłeś z ziomkami na pusty żołądek wypaliły ci trzewia. Nie powiesz tego na głos, bo przecież jesteś gość, ale kurwa dzięki bogu za tego kebsa.

Reklama

Pewnie nigdy się nie zastanawiałeś, bo nie było okazji, kim w zasadzie są ci kebabiarze. No bo chuja cię to obchodzi, prawda? Uwierzysz mi, jeśli powiem ci, że typ, który przed chwilą pytał cię jaki sos wolisz, z wykształcenia jest inżynierem, nauczycielem lub politologiem? Pewnie nie, dlatego przedstawię ci Omara, Abbasa, Ramadana i Aleksa.

W Polsce o imigrantach się nie mówi, bo faktycznie nie mamy ich zbyt wielu. Jednak, nie da się ukryć, że ci, którzy zdecydowali się tu zostać zazwyczaj są rozczarowani. Problemem, zazwyczaj, jest całkowity brak perspektyw. Scenariusz bardzo często jest podobny: wielkie marzenia, próba skończenia studiów zakończona fiaskiem z powodu braku środków do życia. Trochę jak Polacy w Wielkiej Brytanii, tyle że Polska to jednak nie Brytania.

Akt 1

Scena 1: Aleks

Jest rok 2001. Aleks właśnie skończył liceum w Palestynie. Marzy o tym, by zostać inżynierem. Ma świetne stopnie, co daje mu szansę wyjazd na stypendium do Europy.

– Wiesz Daria, to jest tak, że na stypendium możesz pojechać wszędzie…teoretycznie. Jeśli masz pieniądze, albo jeśli twój wujek ma koneksje, to dajesz w łapę i jedziesz gdzie chcesz. Ja nie miałem ani pieniędzy, ani rodziny, która mogłaby pomóc. Uczyłem się nieźle, ale dla takich jak ja zostawały stypendia tylko w Polsce, Rosji, czasem Czechach. Wybrałem Polskę.

Po przyjeździe, kolega zawiózł mnie do Łodzi. Tam jest studium języka polskiego dla obcokrajowców. Było ciężko, bo dostawałem 750 zł miesięcznie, a sam akademik kosztował 270 zł. Dodaj sobie do tego książki, które musiałem kupić oraz jedzenie. Ledwo wiązałem koniec z końcem. Do pracy iść nie mogłem, bo nie mówiłem po Polsku. Nawet jeśli bym coś znalazł, to polityka tego ośrodka była taka, że nie pozwalali pracować na I roku. Klepałem straszną biedę.

Reklama

Po ukończeniu rocznego kursu języka polskiego, Aleks dostaje się na Politechnikę Wrocławską. Studiuje inżynierię.

Scena 2: Abbas

Jest rok 1991. Abbas na lewym paszporcie wyjeżdża z Iranu. Mówi, że wyjeżdza szukać wolności słowa na zachodzie. Skończył szkołę, chce być zawodowym kolarzem.

Stary fanpage VICE przestanie działać 1 kwietnia. Już teraz polub nowy

– Rodzice kupili mi od przemytników rosyjski paszport. Wsiadłem do samolotu, wysiadłem w Petersburgu. Celnicy mnie zatrzymali, chcieli żebym podpisał jakieś dokumenty. Problem był tylko taki, że nie mówiłem słowa po rosyjsku, więc zaraz skumali, że coś jest nie tak. Ja nie miałem pojęcia, o co im chodzi, ale wiedziałem, że akcja zaczęła się zagęszczać. Popatrzyłem na nich i postanowiłem pojechać na totalnego bezczela. Wyciągnąłem 500 dolarów, które dostałem od rodziców na życie i wepchnąłem im je do kieszeni. Zdziwili się, ale pozwolili mi odejść.

W Petersburgu spotkałem się z przemytnikami. Mieli mnie przewieźć do Holandii. Wysadzili mnie w Warszawie, a z nimi, no wiesz, się nie dyskutuje. Przez osiem miesięcy byłem bezdomny, mieszkałem w znalezionej w lesie opuszczonej furgonetce.


Czy film zapewni pokój na Bliskim Wschodzie? Zobacz nasz dokument


Scena 3: Ramadan

Jest rok 2004. Ramadan nie chce dalej być ciężarem dla rodziców, postanawia pojechać do Włoch i znaleźć pracę. Studia skończył w Egipcie. Z wykształcenia jest nauczycielem geografii i historii. Przez dwa lata po uzyskaniu dyplomu szukał pracy w ojczyźnie. Bezskutecznie.

– Najpierw trafiłem do Warszawy. Tu spotkałem się z kolegą, z którym mieliśmy jechać do Włoch. Wybraliśmy Mediolan, siedzieliśmy tam parę miesięcy, ale praca była marna, a koszty utrzymania mordercze. Naradziliśmy się i postanowiliśmy wrócić do Warszawy. Tutaj, ten sam kolega od razu zaprowadził mnie do Omara i tak do dziś u niego pracuje, no wiesz w kebabie.

Reklama

Scena 4: Omar

Jest rok 1987. Omar, młody imigrant z Palestyny, kończy syryjskie liceum. Marzy o podróżach za granicę. Pojawia się opcja wyjazdu na stypendium. Wybiera Polskę, bo jak twierdzi, swego czasu był komunistą.

– Po przyjeździe wysłali mnie do Kutna, do studium języka polskiego. Siedziałem tam przez rok. Straszna tam była bida, ale jakoś się udało. Po ukończeniu kursu polskiego mogłem wybrać kierunek i uczelnię, na której chciałem studiować. Uparłem się na Uniwersytet Warszawski i nauki polityczne. Na początku studiów nie mogłem nawet wypożyczyć książek z biblioteki, bo jako Palestyńczyk nie miałem żadnego dowodu tożsamości. Tylko kartę stałego pobytu w Syrii i polską wizę studencką. Cha cha cha, to były czasy…

Akt 2

Scena 1: Aleks

Jest rok 2002. Aleks rozpoczyna studia na Politechnice Wrocławskiej.

– Zacząłem studiować inżynierię we Wrocławiu. Moje stypendium dalej wynosiło 750 zł. Próbowałem pracować, ale połączenie tego ze studiami był bardzo trudne. Plus oczywiście mój polski nadal kulał. Kurwa, no mówię ci to był koszmar. Wytrzymałem pół roku, bo nie starczało mi na jedzenie. Po sześciu miesiącach ważyłem 49 kilogramów. Wyobraź to sobie, ja mam 180 cm wzrostu. A do tego dochodziły kwestie wizy, bo jak się kończyła, to trzeba było dymać do Warszawy do urzędu, a tam czasem była taka kolejka, że cały dzień stałem i nawet blisko okienka nie dochodziłem. Jednodniowy wyjazd po wizę trwał od trzech dni roboczych do tygodnia. I już miałem pięć dni nauki w plecy, a na inżynierii to nie ma takiego, jak wy, to mówicie lalum posralum.
– Lelum polelum?
– Taaa. No właśnie.

Reklama

Zdjęcie: Daria Krotoska-Alshehabi

Po pierwszym semestrze Aleks rzucia studia. Pracuje w różnych supermarketach; pomaga przy inwentaryzacjach. Po roku dostaje się na Politechnikę Warszawską.

– Wiesz, miałem nadzieję, że w Warszawie dostanę lepszą pracę – taką, dzięki której będę mógł się utrzymać studiując. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo akademik w Warszawie był dużo droższy, a stypendium wciąż takie samo. A kto da pracę arabusowi? Jeszcze bezpaństwowcowi… Pamiętam, jak zadzwoniła do mnie mama z Palestyny i powiedziała, że całą rodziną uzbierali dla mnie 100 dolarów, bo narzekałem, że nie mam co jeść. I wtedy sobie pomyślałam, że to już jest przesada. Powiedziałem mamie, żeby te pieniądze sobie wypłaciła, a sam rzuciłem szkołę i poszedłem do pracy. Zacząłem pracować u Omara w kebabie – no bo co innego miałem zrobić?

Scena 2: Abbas

Jest rok 1991. Abbas trafia do ośrodka dla uchodźców w Podkowie Leśnej.

– Po tych ośmiu miesiącach na ulicy w końcu mnie wysłali do ośrodka dla uchodźców.
– Kto cię wysłał?
– Jak to kto? Hycle, cha cha cha. Złapali mnie i zawieźli pod Podkowę Leśną, tam jest taki ośrodek. Mieszkałem tam przez jakiś czas, a później mnie wyrzucili na zbity pysk w środku zimy, bo się pokłóciłem z jednym Bułgarem, a że on się kumplował z tymi strażnikami, to chuj wszystko strzelił i znowu byłem bezdomny. Później, już po całej sprawie, dowiedziałem się, że to jest kurwa nielegalne, co oni zrobili… No wiesz, że mnie wyjebali stamtąd w grudniu.

Reklama

Później się tak szlajałem trochę to tu to tam, ale w końcu zaczęła mi pomagać taka para polskich staruszków. Dali mi jeść i się mną zajęli, nawet polskiego mnie uczyli… To ja im w zamian nosiłem zakupy, jakieś tam cięższe prace domowe robiłem i takie tam. Lubiłem ich, bardzo dobrzy ludzie.

Zdjęcie: Daria Krotoska-Alshehabi

Wtedy zacząłem handlować na stadionie dziesięciolecia. Sprowadzałem z kolegą ubrania z różnych krajów arabskich. Pamiętam kiedyś przyszły jakieś gnojki i zaczęły coś tam pieprzyć, że chcą haracz ode mnie i od kolegi za to, że handlujemy na ich terenie. Wziąłem jednego za łeb i mówię: „Synu, ty mnie nie ucz co to jest haracz, bo wymyślił go mój naród. A teraz podciągnij spodnie i spadaj do mamy, niech cię kultury nauczy". Trochę się zmieszali, ale sobie poszli. Strasznie się później śmialiśmy z kolegą, że nam wierzyli, kiedy graliśmy twardzieli ze wschodu.

Scena 3: Ramadan

Jest rok 2006. Ramadan pracuje w kebabie, niedawno skończyła mu się wiza.

– No problem był taki, że ja przez pięć lat byłem w Polsce na lewo. Wiza mi się skończyła i nie chcieli mi przedłużyć. Cholera wie dlaczego. No i wiesz, pracowałem i tak w kebabie, tylko musiałem uważać, żeby mnie policja nie złapała.

Pewnego razu pamiętam, siedzieliśmy w kebabie na Pradze, ja i jeszcze dwóch chłopaków, normalnie w pracy byliśmy. Wchodzą jacyś ludzie i mówią, że są ze straży granicznej i poproszą nasze dokumenty. To ja im mówię, że nie mam, chłopaki to samo. Jeden z nich zasłonił kamerę jakąś szmatką co leżała obok, przystawił mi gnata do głowy i mówi: „Kurwa, skąd wyście się tu wzięli, jak się kurwa nazywa właściciel?!" Ja mu na to, żeby się uspokoił i że nie mam pojęcia, bo pierwszy dzień tu pracujemy. Wtedy się zrobiło dziwnie, bo zabrali nam telefony i zadawali milion pytań, skąd gdzie i kiedy. Głupota to była straszna, bo gdyby nie chcieli nas tylko postraszyć, to by nas od razu zawinęli na dołek i odesłali do naszych krajów.

Reklama

Siedzimy i siedzimy, mija godzina, dwie, trzy. W końcu wyszli na chwilę, na górę, bo kebab był w podziemiach, zostawili jeden telefon, chyba nie zauważyli. No to ja bach ten telefon i dzwonię do szefa. On mi mówi: „Ramadan, nic im nie mów. Ja jestem niedaleko, za trzy minuty po was podjadę, pod ladą leży klucz do tylnych drzwi, bierz go i uciekajcie". To tak też zrobiliśmy. Gnaliśmy jak szaleni. Szef nas zgarnął samochodem dwie ulice dalej, a najlepsze jest to, że tamci się nawet nie zorientowali, że nas nie ma. Później szef tam wrócił, wchodzi, a oni przed drzwiami mówią do niego: „Pan tam ma nielegalnych imigrantów pozatrudnianych!" Na co szef: „Tak? Ciekawe gdzie… Proszę niech Panowie, szanowni strażnicy, mi pokażą". Schodzą na dół, a tam pusto. Dobre musieli mieć miny. Szef jeszcze na nich nakrzyczał, że mu biznes psują, bo klientów odstraszają.

Scena 4: Omar

Jest rok 1992. Omar właśnie skończył studia. Jest magistrem politologii.

– Skończyłem studia. Ale byłem z siebie dumny, że wytrzymałem. Pomyślałem sobie: Omar, jesteś magistrem, teraz już będzie z górki. Tere fere. Szukałem pracy w zawodzie trzy lata. Chodziłem po gazetach, agencjach reklamowych, szkołach, no wszędzie gdzie można pracować po politologii złożyłem CV. Oczywiście nic nie dostałem, bo przecież to był początek lat 90. i miałem poczucie jakbym był jedynym obcokrajowcem w Polsce. Teraz nie mam wątpliwości, że nie chcieli mnie zatrudnić nigdzie właśnie ze względu na to, że jestem Arabem, ale wtedy wydawało mi się, że mam wszystko co potrzebne by zacząć pracę. Mówiłem po polsku i po arabsku, trochę po angielsku. Miałem już skończone w Polsce studia…

Reklama

Zdjęcie: Daria Krotoska-Alshehabi

W międzyczasie zacząłem pracować u kolegi w barku studenckim, najpierw jako kelner, a później jako kierownik. Tylko to nie była praca o jakiej marzyłem podczas studiów. Później udawało mi się raz na jakiś czas zgarnąć jakąś fuchę jako przedstawiciel handlowy, ale zawsze te biznesy po jakimś czasie okazywały się niewypałami. Pojechałem do Holandii i przez jakiś czas handlowałem samochodami, ale to też nie było to. Wróciłem do Warszawy. Zacząłem pracować w kebabie. W końcu zebrałem trochę pieniędzy i otworzyłem swój barek z dwoma wspólnikami. Oni po czasie się wycofali, a ja odkupiłem od nich udziały i pierwszy raz miałem coś swojego.

Akt 3

Scena 1: Aleks

Aleks po paru latach pracy w kebabie postanawia spróbować jeszcze raz iść na studia. Tym razem wybiera Wojskowa Akademię Techniczną, bo stypendium wygasło, a WAT miał najniższe czesne w stosunku do innych uczelni.

– Okazało się, że 13 tys. rocznie to też zbyt wiele, nawet z odłożonymi pieniędzmi nie byłem w stanie się utrzymać. Rzuciłem studia po raz trzeci i ostatni.
– Żałujesz czasem tego, że się tu znalazłeś?

Byliśmy w najgorszych knajpach w Warszawie i przetrwaliśmy

– Gdybym wiedział, że przez resztę życia będę kręcił kebsa, a nie się uczył, to w życiu bym tu nie przyjechał. Z drugiej strony każdy ma jakiś tam swój los, ja widocznie mam taki.

Aleks żeni się z Polką, są ze sobą pięć lat, po czym się rozwodzą. Dzięki małżeństwu otrzymał obywatelstwo. Pracuje w kebabie, myśli o rozkręceniu swojego biznesu i o przyszłości ze swoją obecną dziewczyną.

Reklama

– Aleks, uważasz, że Polska powinna przyjmować uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki?
– Jaja sobie robisz? Co to w ogóle jest za pytanie?! Oczywiście, że tak. Ja w ogóle nie rozumiem instytucji granicy. Co to ma niby znaczyć, że ktoś mi może powiedzieć gdzie mogę mieszkać, a gdzie nie. Poza tym, to są ludzie, którzy uciekają, przed wojną i głodem. Są przerażeni i zmęczeni. Jeżeli Europa chce być zgodna ze swoimi zachodnimi wartościami, prawami człowieka i tak dalej, to na miłość boską, o czym my w ogóle mówimy? Z resztą, gwarantuje każdemu z osobna, że gdyby ci ludzie mogli, to zostali by u siebie. Los imigranta nie jest prosty.

Scena 2: Abbas

Po zamknięciu Stadionu Dziesięciolecia Abbas zaczyna pracować w kebabie u kolegi. Idzie mu coraz lepiej, stać go na wynajęcie mieszkania i normalne życie. Pewnego razu w pubie poznaje dziewczynę, zakochują się w sobie i biorą ślub. Są razem już 10 lat, mają syna.

– Byliśmy ostatnio w Iranie u moich rodziców. Moja żona była zachwycona, powiedziała, że nie wracamy do Polski, cha cha. Synowi też się podobało. Może kiedyś się tam przeniesiemy…

Abbas kupuje rower i startuje w różnych amatorskich wyścigach. Angażuje się również w fundację działająca na rzecz praw irańskich kobiet.

– Bardzo bym chciał, żeby w Iranie kobiety miały takie same prawa, jak mężczyźni. Nie chcę, żeby mój syn wychowywał się w przekonaniu, że kobietom wolno mniej, albo są jakkolwiek gorsze.

Reklama

– Polska powinna przyjmować uchodźców z Syrii i Iraku?
– Tak, ale państwo powinno to bardziej kontrolować, bo wiesz, chodzi o to, żeby nie wszystkich pchać do dużych miast, tylko żeby można było tych ludzi rozlokować po całej Polsce. Dajmy na to w jakimś województwie brakuje lekarzy, albo inżynierów. Wtedy tam wysyłasz rodziny, w których ktoś jest lekarzem lub inżynierem. Myślę, że to by było najsensowniejsze rozwiązanie.

Scena 3: Ramadan

Rami w 2012 roku załapuje się na amnestię dla nielegalnych uchodźców. Dzięki temu dostaje wizę ważną przez 4 lata. Liczy, że uda mu się ją potem przedłużyć.

– Teraz pracuje w takim 3-miesięcznym trybie. Trzy miesiące zarabiam w Polsce w kebabie, a na kolejne trzy wracam do Egiptu do domu. Podczas ostatniej wizyty w domu udało mi się nawet wziąć ślub.
– Znałeś swoją żonę wcześniej?

Zdjęcie: Daria Krotoska-Alshehabi

– Tak, tak, to była koleżanka żony kolegi, z którym często się spotykam w Egipcie. Od razu mi się spodobała, ale wiedziałem, że będę musiał wrócić do Polski zarabiać. W końcu, po jakimś czasie się oświadczyłem, ona się zgodziła, no i tak jakoś wyszło. Chciałbym móc ją tu ściągnąć, ale to też nie jest takie proste.

Ramadan żeni się w grudniu 2014 r. Ze swoją żoną jest głównie na odległość, bo w Egipcie wciąż nie może znaleźć pracy.

– Powinniśmy przyjmować imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu?
– Przy tym całym cyrku z ISIS uważam, że absolutnie tak. Ci ludzie są Bogu ducha winni i nie widzę powodów, żeby ich karać za to, że się urodzili akurat w takim miejscu na świecie. Uważasz, że gdyby im tam było dobrze, toby chcieli gdzieś wyjeżdżać? A w życiu! Sam jestem tego najlepszym przykładem. Kocham Egipt, ale nie jestem w stanie się tam utrzymać, dlatego mieszkam w Polsce.

Scena 4: Omar

Omar ma żonę Polkę i trójkę dzieci. Oprócz tego, prowadzi dwa barki z kebabem. Próbuje inwestować w najróżniejsze rzeczy, czasem mu wychodzi, czasem nie. Marzy o wielkim interesie życia, na którym zbije kokosy i nie będzie musiał już nigdy pracować w kebabie.

– Szczerze mówiąc już mi się nie chce, bo ile można, w kółko tylko kebab i kebab. Ja zawsze chciałem czegoś więcej, nie taki miałem plan na życie.
– Polska powinna przyjmować imigrantów z Syrii i Iraku?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo Polacy dostaliby zbiorowego ataku serca, cha cha cha.