Bardziej streetowy nie będziesz

Zulu Kuki ma 23 lata i mieszka w Gdańsku. Zajmuje się wieloma działaniami artystycznymi, wśród których jest też fotografia. Niedawno, razem ze swoim podopiecznym postanowił przekazać swoje ubrania, pewnemu bezdomnemu – zapytał tylko, czy mógłby uchwycić reakcję mężczyzny na zdjęciach. Swoją galerię nazwał później „Bardziej streetowy nie będziesz”.

Przekazując torbę wypchaną modnymi ciuchami, 23-latek chciał nie tylko pomóc potrzebującemu człowiekowi, ale też zwrócić uwagę na problem nasilającego się w naszym społeczeństwie ślepego konsumpcjonizmu – podążaniu za nowymi trendami i modnymi markami, których nie postrzega się przez pryzmat funkcjonalności ubrań, a przez wartość loga lub metki na kołnierzu.

Videos by VICE

Okres zimowy jest niewątpliwie jednym z najcięższych momentów w roku dla osób bezdomnych. Temperatury na dworze spadają poniżej zera i ludzie, którzy nie korzystają z pomocy placówek instytucjonalnych, często są zdane tylko na siebie. W przeprowadzonym dwa lata temu ogólnopolskim liczeniu osób bezdomnych, ich liczba sięgnęła 30,7 tys. ludzi – z czego tylko 22 tys. korzystało wtedy z pomocy placówek.

Poniżej rozmowa z Zulu Kuki na temat jego galerii zdjęć, chęci pomocy innym i potrzeby empatii w naszym życiu.

Zulu Kuki to pseudonim artystyczny – prawdziwe dane znane redakcji

VICE: Kim jest mężczyzna na twoich zdjęciach?
Zulu Kuki: Jest 69-letnim bezdomnym człowiekiem.

Kiedy spotkałeś go po raz pierwszy i jak się poznaliście?
Pierwszy raz spotkałem go kilka godzin przed tym, jak zostały zrobione zdjęcia. Tego dnia wraz z moim podopiecznym i przyjacielem, Mikołajem przemierzaliśmy ulice Gdańska, udzielając drobnej pomocy proszącym o to bezdomnym. Ci, którzy pytali, przeważnie byli już pod wpływem alkoholu, mimo że była wczesna godzina. Jerzego zaczepiliśmy sami jakąś niezobowiązującą rozmową. W odróżnieniu od reszty ani nie był pijany, ani nie próbował od nas wyciągnąć kasy na wino. Sam zaproponował, że pokaże nam gdzie mieszka i wtedy zdecydowaliśmy, że jest to odpowiednia osoba.


Bez uprzedzeń. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Skąd wziąłeś ubrania, które postanowiłeś mu oddać – jak wpadłeś na ten pomysł i co było twoim celem?
To są moje ubrania, które kiedyś kupiłem z myślą o sobie. Nie miały praktycznie śladów użytkowania, gdyż nie były to moje jedyne ciuchy. Jeśli chodzi o sam projekt, to już jakiś czas temu chciałem to zrobić, ale czekałem na jesień. Nigdy nie miałem problemu z tym, by dać bezdomnemu kilka złotych, czy kupić jedzenie. Lecz motywacją do zrobienia takiej „akcji” i to w takiej, a nie innej formie, był głównie fakt, że rok temu w podobnym okresie, w trakcie robienia zdjęć w plenerze, znalazłem przypadkowo zwłoki zamarzniętego człowieka. Był bezdomny. Taka sytuacja kopie po bani. Mam świadomość, że takie sytuacje dzieją się często, szczególnie w okresie jesienno-zimowym.

Mam też świadomość jak mocno ludzie, szczególnie młodzi przywiązują uwagę do swojego wyglądu. Sam zresztą pracuję w branży odzieżowej. Żyjemy w czasach, w których nieustannie kupujemy i emocje z tym związane chyba w jakiś sposób usypiają te inne, jak chociażby empatię. Dlatego tymi zdjęciami i kontrastem, jaki przedstawiają, chciałem zwrócić uwagę na problem, który z taką łatwością mijamy codziennie, patrząc z pogardą.

Ktoś mógłby stwierdzić, że to tani chwyt na lajki, a ty próbujesz się wybić na nieszczęściu tej osoby. Jak to skomentujesz?
Gdy myślałem o tym projekcie, nie chodziło mi o zrobienie zdjęć dla zrobienia zdjęć. Poza tym czuję się spoko tu gdzie jestem i raczej nie przyszło mi do głowy, by w taki sposób chcieć się wybić. Swoją drogą to chore rozumowanie. Ale domyślam się, że mogą być i ludzie, którzy z tej perspektywy na to spojrzą. Niektórzy potrzebują szukać drugiego dna, tam gdzie to nie ma. Liczę jednak, że do większości ludzie dotrze jednak zamierzony komunikat.

Jak twój bohater zareagował na twoją propozycję?
Był zaskoczony, ale i wdzięczny. Z tego, co nam mówił, mało kto sam oferuje jakąkolwiek pomoc. Może dlatego też miał ochotę opowiedzieć nam o swoim życiu, tak sam z siebie.

Co mu dałeś? Czym się kierowałeś w doborze ciuchów, jakie to były marki i dlaczego akurat te?
Z tego, co widać na zdjęciu jest to czapka zimowa Carhartt, koszulka Stussy i buty Jordan Brand. Ale to zaledwie cześć „paczki”, którą ode mnie dostał. Chciałem dać mu coś „hajpowego”, ale też takiego co może mu się praktycznie przydać, szczególnie w tej porze roku. Dostał ode mnie jeszcze spodnie, kilka par skarpet HUF, koce, rękawiczki, poduszkę, plecak i kilka innych rzeczy.

Sprawdziłeś ile mogły kosztować te ciuchy w przeliczeniu na PLN?
Pierwsza paczka ciuchów, którą ode mnie dostał to jakieś 1200 złotych.

Jak na te marki zareagował bohater zdjęć? Czy miały dla niego jakiekolwiek znaczenie?
Nie miały zupełnie. I o to właśnie chodziło! Gdy wyciągnąłem z torby czapkę Carhartta i mu dałem, to swoją czapkę z daszkiem cisnął w krzaki, szczęśliwy, że będzie mu teraz ciepło. Jordanami za kostkę zastąpił jakieś rozjechane buty, w których miał tekturę by mu zimno nie było. Kumasz? To były rzeczy, które przydały mu się od razu. Nie miałem zamiaru uświadamiać go, że ma na sobie ciuchy za sporą kasę.

Czy znasz jego historie? Dlaczego znalazł się na ulicy?
Poddał się. Opowiadając o swoim życiu, nie obwiniał losu, Boga, czy kogokolwiek za swoją sytuację. W bardzo krótkim czasie zmarli jego najbliżsi, a on sobie z tym nie dał rady.

Jak długo żyje bez dachu nad głową? Czy zdradził ci, jak wygląda takie życie? Co jest najtrudniejsze?
On nam to pokazał. To chyba ruszyło najbardziej, bo nie nocował on w jakimś opuszczonym budynku. Jego „lokum” znajduje się na polu, pośrodku niczego. Ciekawiło mnie, dlaczego jest takim samotnikiem, ale wyznał, że bezdomni okradają się nawzajem, dlatego nie chce nocować tam gdzie inni. Trudną kwestią jest zachowanie jakiejkolwiek higieny u tych ludzi, ale ten temat jest dosyć bezlitosny i nie każdy ma na to nerwy.

W jaki sposób można pomagać bezdomnym, czy powinniśmy to robić?
I to jest ciężki temat. Chcieliśmy Jerzemu pomóc bardziej niż tylko dać ciuchy i inne rzeczy. Próbowaliśmy ulokować go w jakimś ośrodku, ale on tego nie chciał. A to tak nie działa na siłę. Dlatego pomagamy mu na tyle ile jesteśmy w stanie i na tyle na ile on sam chce, by mu pomóc. Czy powinniśmy? Nie wiem. Nie mam zamiaru robić z siebie nie wiadomo jak dobrodusznego człowieka i jak część moich znajomych nie popiera pomocy tym ludziom, sam nie życzę nikomu, by życie go tak dojechało i wypluło na ulicę.

Czy utrzymujecie ze sobą kontakt?
Tak. Odwiedzamy go sprawdzać, czy wszystko jest ok na tyle ile może. Początkowo chcieliśmy mu pomóc znaleźć ośrodek i tam się dostać, ale sam nie wykazywał takich chęci. To jest skomplikowana sytuacja. Z jednej strony chcemy mu pomóc, z drugiej nie możemy na tyle, ile byśmy chcieli. A sam boję się, że może stać się z nim to, co stało się z tym człowiekiem, którego znalazłem rok temu.