Darmowa linia autobusowa S-1
Reklama
Namiot literacki
Strefa gastronomiczna
Reklama
„Dajcie spokój, chodźcie po kiełbasę z sarny", pod przyczepką wegańskiej restauracji zniecierpliwiony, wysoki czterdziestolatek zwraca się do pary młodych, modnie ubranych ludzi. To też rodzina, tyle że ojciec przyjechał z dziećmi na oko dwudziestoletnimi. Podobieństwo jest bezdyskusyjne: rysy, kolor włosów, okulary, wzrost. Dzieci amatora dziczyzny nie podzielają wyraźnie kulinarnego zdania ojca, nieustępliwie trzymając się stolików nieopodal bezmięsnej przyczepki. „Po tym wegańskim gównie mam wzdęcia", wzdycha zrezygnowany ojciec.Dwa kwadranse później mijam go nieopodal. W rękach dzierży sarnią pytę w świeżej bułce. Jest zadowolony, obwąchuje danie: „I to rozumiem, i to rozumiem", zwraca się do milczącego syna, który idzie obok. A może gada do siebie?Jesteśmy wszędzie, także na Facebooku. Polub nasz fanpage VICE PolskaObok przyczepki z whisky kolejka wypielęgnowanych brodaczy. Ubrane w czarne, obszerne ciuchy dziewczyny o potarganych fryzurach i nienagannie pomalowanych ustach tłoczą się przy stoisku z drinkiem Aperol Spritz. Szczupli, nerwowi chłopacy, których wygląd podsuwa natrętną myśl, że mogą być z Krakowa, zamawiają prosecco. Podchodzę do przyczepki z kawą. Nie ma kolejki, wewnątrz uwija się czterech baristów w czerni:– Poproszę czarną kawę z białym mlekiem. Americana, coś takiego.Zamierają.– Americany nie pije się z mlekiem – jeden z nich powoli odwraca głowę w moją stronę. Zawstydzona robię krok do tyłu.
– A to już jak pan uważa. Czarna z mlekiem…
– Flat. White – cedzi drugi, nawet na mnie nie patrząc. – Zaproponuj pani flat. White.
– Tak. Flat white – powtarzam.
– A to już jak pan uważa. Czarna z mlekiem…
– Flat. White – cedzi drugi, nawet na mnie nie patrząc. – Zaproponuj pani flat. White.
– Tak. Flat white – powtarzam.
Reklama
Po chwili pierwszy barista wręcza mi papierowy kubek:– Mam nadzieję, że będzie smakować – mówi zimno, powoli, z ledwie wyczuwalną ironią. – Flat white.„Ja tylko na moment, proszę, wpuśćcie, nie wytrzymam!", laska w letniej sukience wbija się przed tłumek pod toi-toiami. Przestępujący z nogi na nogę kolejkowicze podnoszą głowy znad smartfonów. Dziewczyna trzaska drzwiami kabiny. Oczy zgromadzonych znów wędrują nad barwne interfejsy insta, snapa i fejsa. „W zeszłym roku ajfon wpadł mi do sracza", chichoce blondynka z grzywką do koleżanki. „I wyjęłam, tak szybko, zanim zdążył zanurkować".– Rozumiesz, Gira się skończył po tym gwałcie podobno – chłopak ciągnie do dziewczyny przed koncertem w namiocie eksperymentalnym – od tamtej pory nie mogę go słuchać.
– Ja go nigdy nie mogłam słuchać – ripostuje ona.
– Ale wiesz, ten gwałt to był taki niby na Facebooku. Nic nie udowodnili, a to w końcu Ameryka. Znaleźliby coś. Takie tam oskarżenia rzucane bez dowodów. Ja jestem feministą, więc się takimi rzeczami przejmuję, ale poczytałem, poczytałem i znów w sumie mam z nim spoko.***– No i tak, wciskasz tutaj i już wysyłasz snapa Kosi. Tak to działa.
– Dobra.
– Heeej!
– Poszło.
Toalety
Koncerty
– Ja go nigdy nie mogłam słuchać – ripostuje ona.
– Ale wiesz, ten gwałt to był taki niby na Facebooku. Nic nie udowodnili, a to w końcu Ameryka. Znaleźliby coś. Takie tam oskarżenia rzucane bez dowodów. Ja jestem feministą, więc się takimi rzeczami przejmuję, ale poczytałem, poczytałem i znów w sumie mam z nim spoko.***– No i tak, wciskasz tutaj i już wysyłasz snapa Kosi. Tak to działa.
– Dobra.
– Heeej!
– Poszło.