FYI.

This story is over 5 years old.

Internet

Galeria „najpiękniejszych maturzystek” obraża facetów

„Zobacz kolego, mamy tutaj zdjęcia młodych laś w opiętych bluzeczkach, popatrz sobie, pośliń się troszkę” – szczują nas cycem nie tylko polscy biznesmeni, ale też popularne media

Zdjęcie: Flickr/craigfinlay

W reklamie funkcjonuje wyświechtane określenie „sex sells". Wywodzi się ono z badań firmy Gallup & Robinson, która analizując 5 dekad przemysłu marketingowego wykazała coś, co wydaje się oczywiste: erotyka to doskonałe narzędzie sprzedaży. Chociaż raport ostrzegał, by obchodzić się z tą techniką ostrożnie, to przeniknęła ona do najbardziej ludowych form reklamowych w postaci „szczucia cycem", czyli wykorzystywania mało subtelnych erotycznych sugestii do sprzedaży zapiekanek, wizyt w spa i gładzi szpachlowych, często w towarzystwie sloganów wyjętych z dowcipów wujka Heńka po czwartym kieliszku.

Reklama

Mentalnością wujka Heńka wykazują się też niektóra media, nawet niekoniecznie te tabloidowe. Przyzwyczailiśmy się, że w relacjach z meczów musi się pojawić zbliżenie na koniecznie atrakcyjną kibickę (niektóre robią na tym karierę), przyzwyczailiśmy się do rankingów „najpiękniejszych kobiet świata", najlepiej w bikini. Jednak kiedy warszawski serwis portalu NaszeMiasto.pl (którego poznański oddział jeszcze niedawno sam w prześmiewczym tonie pisał o szczuciu cycem!) opublikował galerię „najpiękniejszych dziewczyn ze studniówek w stolicy", to znów zrobiło się trochę niesmacznie.

Na otwierającym galerię zdjęciu w centralnym punkcie: biust jednej z dziewczyn opięty białą bluzką, kiedy ta podnosi rękę w tańcu, potem kilkadziesiąt podobnych fotografii. Nie mam nic przeciwko biustom (wręcz przeciwnie), ale sprowadzenie tych 18- i 19-latek do tego, że są „najpiękniejsze", wydaje się pomysłem jakiegoś niespełnionego seksualnie oblecha. Z jakiegoś powodu w serwisie próżno szukać zdjęć „najpiękniejszych chłopaków", więc komuś w redakcji serwisu musiało przejść przez myśl, że zarobi trochę klików na „cysiach" (czy jak tam lubi sobie nazywać damskie biusty) – a nikt wokół nie oponował, no bo przecież wiadomo, że kobieta ma być ładna, a mężczyzna męski, cokolwiek to znaczy.

Nie przepadam za wypowiadaniem się w imieniu kobiet, że powinny czuć się urażone albo nie (to, że o sprawach kobiet wypowiadają się zazwyczaj mężczyźni zauważył już nawet Pudelek). Być może część dziewczyn cieszy się, że jest na tych zdjęciach, może tylko kilka z nich uważa to za uprzedmiotowienie. Mnie, jako faceta, obraża to, że moją uwagę próbuje się przykuć w najbardziej prymitywny sposób, z wrażliwością fanpage'a „Dupeczki, Dupy" (swoją drogą jednego z popularniejszych na polskim Facebooku, 211 tys. lajków na koncie). „Hej, zobacz mężczyzno, mamy tutaj dla ciebie zdjęcia młodych laś w opiętych bluzeczkach, popatrz sobie, pośliń się troszkę". Nie, dziękuję.

Nagość jest super. Erotyzm jest super. Ale warto się zastanowić, po co ich używamy? To nie zarzut do jednej konkretnej redakcji (takich galerii co roku powstaje mnóstwo) ani do fotografów (tym, bardziej, że – jak mówi jeden z autorów zdjęć, który prosi, by nie podawać jego danych – nie wiedzieli, w jakiej formule zostanę wykorzystane ich prace). To zarzut wobec wszystkich tych, którzy nie potrafią myśleć o kobietach inaczej, niż jako o ładnym i przyjemnym obiekcie, który ma sprawiać przyjemność facetom.

Obserwuj autora na Twitterze