FYI.

This story is over 5 years old.

Technologia

Kokosy za włosy

Jak zarobić, żeby się nie narobić? Można zostać dawcą nasienia, królikiem doświadczalnym w badaniach klinicznych nowych leków albo... sprzedać własne włosy w sieci

Na tym nikt nie zbije fortuny. Zdjęcie: Flickr/How can I recycle this.

Artykuł pierwotnie pojawił się w VICE Kanada

Jak zarobić, żeby się nie narobić? Można zostać dawcą nasienia, królikiem doświadczalnym w badaniach klinicznych nowych leków albo… sprzedać własne włosy w sieci. Producenci peruk, „artyści" tworzący luksusowe lalki i fetyszyści włosów z chęcią wyłożą grubo ponad tysiąc dolców za czuprynę wysokiej jakości.

Ludzkie włosy osiągają zawrotne ceny, bo to trudno dostępny towar o szerokim zastosowaniu. Mikroskopijne łuski włosa chłoną substancje oleiste niczym gąbka, jednocześnie nie przepuszczając wody. Dzięki tej właściwości włosy radzą sobie z usuwaniem wycieków ropy naftowej lepiej niż większość włókien. Prawdziwy popyt na pukle panuje jednak w branży kosmetycznej. Doczepy i peruki z włosów najwyższej jakości kosztują kilka razy więcej niż ich sztuczne odpowiedniki. Prawdziwe włosy mają nie tylko naturalny połysk i teksturę, ale również nie topią się pod wpływem wysokich temperatur. To spora zaleta, jeśli używasz suszarki do włosów.

Reklama

Handel włosami kwitnie tam, gdzie są największe pieniądze. Według danych statystycznych ONZ, w zeszłym roku USA importowały ludzkie włosy warte ponad 650 mln dolarów. Były wśród nich włosy w stanie naturalnym i przetworzone, a także gotowe peruki, sztuczne brody oraz brwi. Ważnymi kierunkami eksportowymi są również Włochy i Wielka Brytania. Wartość importu przekroczyła tam 50 mln dolców. Z kolei Chiny eksportowały łącznie ponad 11 793 tony włosów w postaci naturalnych peruk wartych ponad 2,2 mld dolarów.

Łańcuch dostaw często budzi wątpliwości natury etycznej. Pośrednicy jeżdżą po chińskich i indyjskich wsiach, kupując włosy od miejscowych kobiet. Płacą grosze za towar wart krocie na zachodnim rynku. W 2004 roku brytyjski „The Guardian" pisał o tym, jak rosyjskie zakłady karne oraz szpitale psychiatryczne zbijają hajs na handlu włosami osadzonych i pacjentów, którym goli się głowy pod przymusem (Victoria Beckham chwaliła się, że ma taką perukę z Rosji, ale jej fryzjerka zaprzeczyła tym rewelacjom).

Na szczęście jest internet, za pośrednictwem którego kobiety mogą sprzedać włosy za godziwe pieniądze, kontaktując się bezpośrednio z nabywcami z całego świata. Kalifornijski stylista fryzur George Horton w 2007 roku wpadł na pomysł założenia strony OnlineHairAffair.com po tym, jak namówił dwie dziewczyny do sprzedaży włosów na eBayu.

– W salonie fryzjerskim ścięto im włosy i ogolono głowy – opowiada. – Nie mieliśmy zielonego pojęcia, co będzie dalej. Tymczasem ludzie licytowali jak opętani.

Reklama

Według Hortona dziewczynom udało się zgarnąć ok. 4 tys. dolców. Widać było jak na dłoni, że na rynku istnieje niezagospodarowana nisza. Horton założył witrynę. Najpierw działała jako platforma do internetowych aukcji, później przekształciła się w elektroniczną giełdę włosów.

Wkrótce pojawiła się konkurencja, m.in. brytyjska firma BuyAndSellHair.com, która rozpoczęła działalność w 2010 roku. Jej właściciel Sandip Sekhon powiedział VICE, że na cenę włosów wpływają ich kolor, grubość i jakość. Rude kędziory osiągają najwyższe ceny, po 30-80 dolców za 2,5 cm. Zaraz po nich są włosy blond. Dodatkowo płaci się za włosy dziewicze (takie, których nigdy nie farbowano, rozjaśniano czy poddawano chemicznej obróbce). Ale najważniejszym czynnikiem jest ich długość. Za ponad 60-centymetrowe włosy dobrej jakości można dostać przynajmniej tysiąc dolców. Na stronie Sekhona podana jest najwyższa cena, jaką kiedykolwiek zapłacono użytkownikowi: 6,5 tys. dolarów za grube, dziewicze włosy długie na 114 cm.

Kim są nabywcy? Firma Sekhona przez rok (2013/14) ankietowała swoich klientów, by dowiedzieć się, do czego służą im kupione w sieci włosy. Okazało się, że 83 proc. respondentów użyło ich do produkcji peruk i doczepów. 5 proc. zakreśliło kategorię sztuka, design, moda, w tym – porcelanowe lalki, odzież i guziki. Pozostałe 12 proc. bez ogródek przyznało, że włosy są ich fetyszem.

Ta ostatnia grupa nabywców z chęcią dorzuci parę groszy, jeśli w zamian dostanie coś ekstra. Sekhon twierdzi, że niektórzy proponują dopłatę za filmik na żywo, na którym kobieta goli głowę. Czasami takie nagranie jest również rodzajem zabezpieczenia, bo nie brak oszustów, którzy do własnych włosów dodają końskie włosie. Specjalne żądania stawiane podczas takich transakcji w połowie przypadków zdradzają fantazje erotyczne nabywców.

Reklama

– Mówią na przykład: „Chciałbym widzieć twoją twarz, gdy będziesz je ścinać" – wyjaśnia Sekhon.

Kimberly Christensen z Eagle Mountain w stanie Utah, która wystawiła swoje włosy na sprzedaż na stronie HairSellon.com (około 40 cm za 280 dolarów), trafiła na celownik mafii handlującej filmikami dla fetyszystów włosów. Skontaktował się z nią facet, który oferował 1500 dolców za tzw. radykalną przemianę.

– Chcieli, bym zgoliła głowę – wspomina Kimberly. – Koleś zaprosił mnie do Alabamy, gdzie mieli sfilmować moją przemianę. Dawali więcej, bo nagranie szło na sprzedaż. Brzmiało megapodejrzanie.

Koleś przedstawił potem kolejne warunki. Nie chciał kupować kota w worku, więc kazał jej natychmiast ściąć jedno pasmo przed kamerką albo nici z transakcji.

Kimberly potrzebuje kasy, żeby spłacić kredyt studencki i inne długi, ale nie jest pod ścianą, więc odmówiła. Twierdzi, że typ wciąż zostawia jej wiadomości na telefonie.

VICE zadzwonił pod numer, z którego kontaktowano się z Kimberly, ale odezwała się automatyczna sekretarka. Do momentu publikacji tego artykułu nikt do nas nie oddzwonił.

Kimberly nawiązała również kontakt z klientami, którzy zajmują się produkcją porcelanowych lalek. Ludzkie włosy to pożądany towar w branży lalkarskiej. Kim Malone prowadzi sklep internetowy Dollery. Powiedziała nam, że wielu artystów (nalegają, by ich tak nazywać) tworzących lalki korzysta z ludzkich włosów. Dzięki temu i tak już niepokojąco podobne do żywych istot lalki stają się jeszcze doskonalszą imitacją człowieka.

Reklama

– Artyści z całego świata daliby się pokroić za te specjalne peruczki dla lalek – tłumaczy. – Czasem nie udaje im się ich nigdzie znaleźć, więc zmuszeni są samodzielnie zrobić taką peruczkę. Ewentualnie ręcznie mocują włos po włosie w wosku na głowie lalki.

Zdaniem Malone prawdziwe ludzkie włosy najczęściej można spotkać u lalek wartych ponad tysiąc dolarów. Z reguły są to lalki z limitowanych kolekcji. Ich cena może sięgnąć nawet 13 tys. dolarów.

Cristina S. też szuka nabywców na swoje włosy na stronie HairSellon.com. Aktualnie negocjuje warunki sprzedaży z jednym z takich artystów lalkarzy. Mówi, że zawsze pyta potencjalnych nabywców o cel, w jakim użyją jej włosów.

„Niektórzy potrzebują włosów do rękodzieła. Inni kolekcjonują je, przechowując w pudełkach. To jakaś forma chomikowania – pisze w mejlu. – Jeden z chętnych zapytał, czy mógłby własnoręcznie obciąć mi włosy. W ten sposób dowiedziałam się o kolejnym zaburzeniu seksualnym".

W fetyszyzacji włosów nie ma nic złego, ale internetowe giełdy nie są chyba najlepszym miejscem na znalezienie partnera do tej zabawy. Cristina nie była zachwycona propozycją fetyszysty.

– Nie chcę mieć nic wspólnego z tymi chorymi fantazjami – twierdzi. – Za żadne pieniądze!

Zdaniem Sekhona nie wszystkie kobiety są tak nieprzejednane jak Cristina.

– Wiele sprzedających się na to zgadza, bo mogą wtedy zażądać więcej kasy – mówi. – Za dodatkowy hajs pokażą nawet twarz.

Poza tym transakcja oparta na wzajemnej korzyści to o niebo lepsze rozwiązanie niż podszywanie się pod przedstawiciela organizacji charytatywnej, żeby wybłagać parę upragnionych kosmyków. Do fundacji dobroczynnej Locks of Love, która szyje peruki dla dzieci, dzwonili niegdyś właściciele salonów fryzjerskich, skarżąc się na oszustów próbujących wyłudzić włosy. Tymczasem fundacja nigdy nie wysyła swoich przedstawicieli do salonów po darowizny. Dowiedziawszy się o tym, jeden z zakładów fryzjerskich postanowił zastawić pułapkę na oszusta.

– Gdy podejrzany pojawił się w salonie po raz kolejny, czekała już na niego policja – opowiada dyrektorka fundacji Madonna Coffman. – Aresztowano go, a sąd zlecił badanie psychiatryczne, bo facet był fetyszystą.

Ta historia działa się lata temu. Dziś właściciele salonów fryzjerskich na całym świecie mogą już spać spokojnie. Fetyszyści z obsesją na punkcie cudzych włosów mogą gdzie indziej zaspokoić swoje żądze. I za odpowiedni hajs.