Przy okazji dowiedziałem się też, że w trakcie obchodów 4 lipca, w Nowym Jorku przebywał mój znajomy – Mateusz Kubik, którego poznałem przy okazji pisania o feministach. Chętnie zdał mi sprawozdanie z przebiegu święta Amerykanów:„Amerykański patriotyzm" jest raczej bez znaczenia – odpisał Stephen. Cały czas mówimy sobie, że to my jesteśmy najlepsi, chociaż wciąż nie doszliśmy do porozumienia, kim są ci „my". Nie widziałem klipu z Ceną, dopóki mi go nie wysłałeś, ale nie utożsamiam się z nim, bo patriotyzm nie jest dla mnie czynnikiem motywującym do kochania bliźniego swego.
Myślę, że to wideo pełni funkcję symboliczną wobec faktu, że ludzie próbują zmienić amerykańską koncepcję patriotyzmu, bazującą na akceptacji i tolerancji w ksenofobiczny, nacechowany przemocą etos egoizmu. Kiedy byłem młody i wydarzył się 9/11, wszystko wtedy kręciło się wokół strachu i wroga, którego musimy zniszczyć itp. Teraz tok myślenia skoncentrował się na Trumpie, dlatego ludzie chcą to zmienić.
Znaleźć się w Stanach Zjednoczonych 4 lipca, to niewątpliwe przeżycie. Zwłaszcza gdy dzień zaczynasz od zdawania relacji z dorocznych, największych i najbardziej prestiżowych zawodów z serii – competitive eating, czyli wyczynowego jedzenia. Odbywają się na Coney Island, a ich organizatorem jest Nathan's Famous – kiedyś niewielka restauracja polskiego emigranta z Galicji, a dziś wielka amerykańska korporacja. Jedno się nie zmieniło – jej specjalnością są hot dogi…
Zapytałem więc Mateusza, czy czuje się patriotą:Z punktu widzenia przybysza z Polski to święto wydaje się przeładowane, trudne do ogarnięcia, zanurzone w nadmiernej konsumpcji, ale zauważam też, że przez cały dzień nie przestawałem się uśmiechać. Że ta atmosfera radosnego opychania się wszystkim połączona z owijaniem się amerykańską flagą, fajerwerkami i może nie nazbyt głęboką, ale szczerą radością jest czymś, za czym będę tęsknił. Nie obchodzę 11 listopada w Polsce. Nie mam ochoty wychodzić na ulicę, żeby kontemplować polskie ruchy narodowe maszerujące z zaciętymi, agresywnymi minami. I w Ameryce i w Polsce poziom przyswojenia, czym naprawdę jest to wydarzenie jest podobny – po wierzchu. Ale wolę tę nieskrępowaną, nawet w złym guście, zabawę, niż to, czym u nas objawia się patriotyzm.
Po rozmowach z chłopakami na temat istoty patriotyzmu i szukaniu wspólnych mianowników w jego ekspresji – nie dawało mi spokoju, jak naszą dyskusję skwitował Stephen, kiedy spytałem go, czy obecnie nastroje Amerykanów się pogorszyły, mimo tak częstego powtarzania o swojej wielkości:Nie jestem patriotą. Tak mi się przynajmniej zawsze wydawało, kiedy patrzyłem kto gra pierwsze skrzypce w naszych dorocznych fetach. Posługuję się językiem polskim, mam tu przyjaciół, których kocham, rodzinę, miejsca, do których wracam, swój krajobraz, bagaż emocjonalny nagromadzony przez lata. Ale kiedy patrzę na to, z czym i z kim kojarzy się w Polsce patriotyzm, to staję po przeciwnej stronie. A chętnie bym zamienił nasz narodowy smutek, rozpamiętywanie i maszerowanie w glanach po ulicy na takie samo święto. Flagi, uśmiechy, watę cukrową, rodziny z dziećmi, imprezy w domach. Chętnie bym zobaczył radość i świętowanie po każdej stronie.
Tak więc, kiedy zapytasz mnie, czy jestem patriotą – powiedz mi też, co przez to rozumiesz. Bo chyba nie ma teraz w Polsce jednej definicji, a wszystko powinno się sprowadzać do tego, że kochasz swój dom – i chcesz jak najlepiej, dla siebie i dla innych.Mówimy dużo rzeczy bez większego zastanowienia się, co one tak naprawdę znaczą. Mówimy, że jesteśmy super i oczekujemy wielkich rzeczy, ale to zdradza tylko, że jesteśmy naiwni i wychowani pod kloszem.
Ale powinieneś wiedzieć, że Ameryka zawsze taka była, a Donald Trump sprawia jedynie, że takie postawy stają się bardziej akceptowalne publicznie. Mamy bardzo mroczną historię, z którą nigdy się nie pogodziliśmy – myślę, że pod tym względem jedziemy z Polakami na tym samym wózku.