FYI.

This story is over 5 years old.

Sport

Kibice z Turcji oskarżeni o terroryzm

Amnesty International podkreśla brutalność systemu resocjalizacji w Turcji – jego ofiarą padają m.in. kibice piłkarscy. Teraz wrogie drużyny jednoczą się w protestach

„Razem przeciwko faszyzmowi!" – krzyczeli ramię w ramię kibice na co dzień wrogich sobie nawzajem tureckich klubów piłkarskich. Zjednoczone siły Galatasaray, Fenerbahçe oraz Beşiktaş wzięły udział w proteście przeciwko oddaniu jednego z ostatnich terenów zielonych pod zabudowę deweloperską.

Turecki rząd wystąpił publicznie z zamiarem zamknięcia parku Gezi i wybudowania w jego miejsce reprodukcji fortecy otomańskiej oraz centrum handlowego. Brutalność policji, z jaką spotkali się protestujący, spowodowała nasilenie się zamieszek. Wkrótce sprawa przybrała wymiar ogólnonarodowej krytyki despotycznego rządu prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana.

Reklama

Sporty specjalnej troski

Fala protestów przeciwko mającej większość parlamentarna tureckiej partii Sprawiedliwość i Rozwój (AKP) w krótkim czasie rozeszła się po całym kraju. We wszystkich większych miastach, w których odbywały się protesty, z rąk policji zginęło osiem osób. Rannych było aż osiem tysięcy.

Jedną z grup, które wyraźnie zaznaczyły swój udział w protestach, była grupa Çarşı. Aż 35 kibiców sympatyzującej z klubem Beşiktaş JK, w tym jej założyciel – Cem Yakışkan, zostało aresztowanych podczas zamieszek. Na sali sądowej usłyszeli między innymi, zarzuty próby dokonania przewrotu politycznego, terroryzmu, stawiania oporu władzy, a także udziału w nielegalnych demonstracjach.



Oskarżyciel, adwokat Adem Meral, domagał się dożywotniego więzienia dla kilku członków grupy oraz trzech lat pozbawienia wolności dla pozostałych. Na mocy wyroku z 29 Grudnia 2015 roku, wszyscy zostali uniewinnieni. Oskarżenie zapowiada złożenie apelacji w Sądzie Najwyższym.

Cem Yakışkan jest przekonany, że mimo uniewinnienia, to nie koniec z sądami. „Nie wiedzieliśmy, czy śmiać się, czy płakać" – wyjaśnił. „Sędzia przypominał nam, że znaleźliśmy się na sali sądowej z powodu próby obalenia ustroju politycznego. Jeśli byłoby w naszej mocy dokonanie przewrotu, prędzej wolelibyśmy zapewnić Beşiktaş mistrzostwo".

Brutalna interwencja policji w miasteczku namiotowy w parku Gezi w Stambule rozpętała istne piekło. Maj 2013. Zdjęcie autorstwa Yannis Behrakis, Agencja Reuters

Yakışkan, wraz z kilkoma innymi członkami Çarşı, spodziewa się powrotu na salę sądową. „Nie zapominajmy, że to Turcja. Zobaczymy, co na to wszystko Sąd Najwyższy. To na pewno nie koniec".

Reklama

W swoich raportach Amnesty International podkreślało brutalną naturę systemu resocjalizacji w Turcji. To w połączeniu z napastniczym działaniem tureckich agencji wywiadowczych zapewnia rządowi w tych dziedzinach niemalże całkowitą bezkarność.

„Çarşı" oznacza w języku tureckim „rynek". Swą nazwę, fani Beşiktaş wzięli od rynku, w którym spotykają się, by kibicować drużynie. Yakışkan jest właścicielem jednego z barów w samym sercu rynku.

„Nasz udział w obronie parku tłumaczy to, kim tak naprawdę jesteśmy jako Çarşı. Trzeba to zrozumieć. Nie mogliśmy nie zareagować. Gezi to nasze sąsiedztwo".

„W przeszłości wspieraliśmy walczących przeciwko budowie zapory dla elektrowni wodnej w Hasankeyf – jej budowa zniszczyłaby starożytne miasto – a w 2011 roku oddawaliśmy krew dla ofiar trzęsienia ziemi w Van. Zawsze stawiamy opór niesprawiedliwości i przemocy".

Niecodzienny widok. Kibice Galatasaray, Fenerbahce and Besiktas zjednoczeni w antyrządowym proteście. Zdjęcie Murad Sezer, Agencja Reuters

Kibice klubu znani są ze swojej wrażliwości społecznej oraz promowania postaw anarchistycznych. Obie te idee mają swoje odzwierciedlenie w barwach klubowych. Ich motto to „ Çarşı przeciwko wszystkiemu!".

„Anarchia to nie wszystko" – mówi Yakışkan. Wielu ludzi maluje „A" w kółeczku. Różne organizacje posługują się symbolem anarchii. Dla nas ma on głębsze znaczenie. To walka. Walka po stronie cierpiących. Czy to Ormian, czy Kurdów, aktywistów prozwierzęcych, środowiska LGBQT, czy wreszcie feministek. Yakışkan jest przekonany, że grupa znalazła się pod ostrzałem ze strony władzy głównie ze względu na swoje przekonania i udział w akcjach prospołecznych.

Reklama

To nie pierwszy raz, kiedy władza próbuje ingerować w środowisko kibicowskie.

W 2012 roku zakup biletów na mecze wiązał się z podpisaniem deklaracji o nieużywaniu pewnych haseł podczas rozgrywek. W taki sposób próbowano powstrzymać ewentualne protesty antyrządowe podczas widowisk sportowych.

Głównym oskarżeniem wysuniętym wobec Çarşı była próba wdarcia się do biura byłego premiera, a obecnie prezydenta Turcji – Recepa Tayyipa Erdoğana.

Stwierdził on, iż „czyny, których się dopuszczono, miały na celu ukazanie pozornej słabości rządu. Niczym podczas Arabskiej Wiosny. Przy użyciu nielegalnych metod, próbowano doprowadzić do obalenia rządu Republiki Turcji".



Wydano również formalny dokument, w którym opisano fakt dokonania kradzieży koparki służącej protestantom do atakowania samochodów policyjnych. W szczególności w rejonach, w których policja używała gazu łzawiącego i armatek wodnych. Oskarżenie postawiło również zarzuty posiadania przez protestantów masek gazowych, pochodni i amunicji. Zwrócono uwagę na rozmowy telefoniczne, podczas których zamawiane były dostawy żywności dla protestantów w strefie zamieszek.

Członkini kampanii na rzecz praw człowieka, Emma Sinclair-Webb, stwierdziła, iż potępienie kibiców piłkarskich jako wrogów państwa jest absurdalne i nieprawdziwe. Nie powinni byli oni stanąć przed sądem.

Murat Çekiç, dyrektor tureckiej Amnesty International wraził swoje zaniepokojenie faktem oskarżenia grup Çarşı i Taksim Solidarity o bycie organizacjami terrorystycznymi.

Reklama

Yakışkan nie kryje zadowolenia z powodu reakcji środowiska kibicowskiego. „Otrzymaliśmy liczne wsparcie od Borussii Dortmund, St. Pauli oraz kibiców brytyjskich".

Fani Galatasaray i Fenerbahçe również okazali nam początkowo wsparcie, ale nie było ono szczere. Nie było ich w sądzie. Jedyne co zrobili, to pogodzili się z niesprawiedliwością. Mimo że w Gezi walczyliśmy przez chwilę po jednej stronie barykady, to jednak początek rozgrywek ligowych zrobi swoje… Każdy chce tego mistrzostwa" – podsumował Yakışkan.

W rok po zamieszkach rządowi tureckiemu udało się wprowadzić nowy system regulujący wstęp na areny sportowe. Odtąd każdy kibic posiada własne ID z numerem przyporządkowującym go do miejsca na trybunie.

„Przyjęliśmy to ze spokojem, choć to dziwna metoda kontroli. Za wybryki indywidualnego kibica odpowiada cała grupa, do której przynależy" – wyjaśnił lider Çarşi. „Zresztą, i tak nie wymyśliliby tego lepiej sami. Wdrożyli gotowe rozwiązanie stosowane w Europie. Małpują te europejskie standardy jeden po drugim: podatek od alkoholu, zakaz palenia tytoniu i ogólne zaostrzenie przepisów o kontroli".

Zadziwiająca solidarność między klubami. Wdług lidera Çarşı, zjawisko krótkotrwałe

Prezydent Erdoğan nakreślił swoje plany co do „złapania zdrajców" odpowiedzialnych za zamieszki w parku Gezi oraz zapowiedział czystki antykorupcyjne wewnątrz swojej partii. Efektem tego były liczne aresztowania funkcjonariuszy policji, adwokatów, a nawet sędziów – w tym dwóch sędziów pokoju – oraz postawienie ich przed sądem za pogwałcenie tureckiego Kodeksu Karnego, jak i kilki artykułów ustawy o przeciwdziałaniu terroryzmowi.

Uniewinnienie kibiców z Çarşi nastąpiło krótko po tym, jak wycofano oskarżenia przeciwko dwudziestu sześciu członkom grupy Taksim Solidarity.

Yakışkan niezmiennie podkreśla wagę tych protestów: „To był pierwszy raz, kiedy udało się nam, obywatelom obalić rząd. Zwycięstwo po stronie społeczeństwa. Po stronie każdego z osobna, kto brał udział w protestach. Młodzi ludzie pokazali na co ich stać. Inteligentni i solidarni. Mimo że partie opozycyjne nie zdołały wykorzystać sytuacji politycznej, Gezi stał się dla nas symbolem pełnym nowego znaczenia".