Prymitywne i w gruncie rzeczy smutne nagranie wywiadu lufa-pytanie z Bonusem BGC oraz zjawisko popularności jego postaci od pewnego czasu stało się przedmiotem mojej refleksji. Czy historia Bonusa BGC to smutna ballada o zaślepieniu marzeniem? Czy może mimo wszystko absurdalna historia, z fajnym morałem dostrzegalnym dla wprawnego oka, widzącego dalej niż tylko koleś, który wychlał za dużo, w złym miejscu i złym momencie swojego życia?
Gdy okazało się, że Bonus gra w moim rodzinnym Poznaniu swój pierwszy koncert, z moim przyjacielem Tomkiem (z którym niegdyś odtwarzaliśmy sceny ze sławetnego wywiadu) od razu postanowiliśmy na niego pójść. Możemy oczywiście śmiać się w nieskończoność, ale mamy do czynienia z żywym człowiekiem, któremu należy przyjrzeć się bliżej – zanim utwierdzimy się w przekonaniu, że wymiociny i krzykliwy bełkot to jedyne, z czym możemy kojarzyć Bonusa BGC.
Videos by VICE

Zdjęcia: Wojciech Merzz
Bonus, a właściwie Piotrek, próbował zaistnieć w poznańskim świecie hip-hopu, co wykorzystał właściciel pewnego kanału na YouTube, aranżując wywiad, który – co tu dużo mówić – zmienił w życiu Piotra wszystko. Bonus, owładnięty marzeniem o wykreowaniu legendy dookoła swojej postaci, zapętla się i gubi w swoich mitomańskich opowieściach. Niestety nie pomaga mu wódka, którą wlewa w siebie w błyskawicznym tempie przy aprobacie i manipulacjach rozmówcy. Nagranie szybko staje się podstawą do powstania najróżniejszej maści memów i przeróbek. Piotrek zdobywa popularność – cóż, w pewnym sensie realizuje on swoje marzenie o zostaniu popularnym raperem. Jeździ po całej Polsce, czasem zarabia na spotkaniach ze swoimi fanami i nagrywaniu pozdrowień. Odzywają się do niego najróżniejsi ludzie, którzy próbują rozwinąć swoje kanały na YouTube, używając do tego popularności Piotra.
Znani raperzy szydzą z jego postaci, szanowani fighterzy zanoszą się śmiechem wspominając, groźby Bonusa pod swoim adresem. Piotr mówi zanim pomyśli, nagrywa filmiki zanim rozpatrzy sens tego działania. Internetowe kreskówki nawiązują do jego słynnego wywiadu. Odbija się to na zdrowiu psychicznym Piotra, nie pomaga również wypijany często i gęsto alkohol.
Do Piotra zgłosza się poznański muzyk o pseudonimie BodyChrist. Postanawiają nagrać wspólnie płytę, wydają ją własnym sumptem. Kiedy rozmawiamy przed koncertem, mówią, że muszą zamówić nowy nakład, ponieważ płyta rozeszła się w całości. Z naszej rozmowy wynika, w twórczości chodzi im o rozrywkę i o możliwość utrzymywania się z muzyki. Za wzór sukcesu chłopaki obrali sobie Popka, który wykonując bardzo zróżnicowane gatunki muzyczne potrafi zapełnić klub, nawet jeśli obecny jest na scenie wyłącznie za pomocą Skype. Czyste show, wykreowane dzięki popularności internetowej.
Historie z odmętów cywilizacji. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco
Gdy na scenę Klubu Pod Minogą w Poznaniu wchodzą Bonus i BodyChrist, z początku przez lokal przetacza się fala śmiechu. Śmiejemy się też ja i Tomek, ale głównie dlatego, że przypominamy sobie wszystkie chwile wspólnej beki. Średnia wieku słuchaczy – ok. 20 lat. Koncert rozpoczyna mocne wejście utworu Lecimy fhu. Jak się okazuję, cała sala zna słowa i śpiewa wraz z wykonawcami (okej, dobra, my też znamy te słowa i śpiewamy z całą resztą). Nieśmiertelny hit Na łazarskim rejonie został wykonany cztery razy. Odbyły się dwa konkursy, w których można było wygrać czapkę z napisem „Pozdro 600″ – dla tych, którzy najlepiej zarapują Na łazarskim rejonie. W sumie w ciągu jednej nocy usłyszeliśmy ten szlagier przynajmniej 10 razy.
Gdy panowie grali jeden z bardziej klubowych utworów, rozejrzałem się dookoła siebie i zauważyłem, że cała sala po prostu świetnie się bawiła. Aspekt rozrywkowy został spełniony. Po koncercie ustawiliśmy się z Tomkiem w długiej kolejce po zdjęcie z gwiazdami wieczoru, tam poznaliśmy chłopaków z „BGC familia”, drużyny piłki halowej. Wszyscy przyszli w koszulkach z herbem klubu – twarzą Bonusa BGC.
Zauważyłem, że mój przyjaciel Tomek jest wyjątkowo skonsternowany. Nagle przemówił, z pełną powagą:
„A jeśli to wszystko jest bardziej prawdziwe niż większość hip-hopowych koncertów, gdzie kolesie w kółko nawijają o tym, że mają wyjebane, są znikąd, trzymają się ze swoimi ziomkami? Ubierają to w otoczkę wyjątkowości i ciężkiej walki o przetrwanie, a w istocie promują mega drogie ciuchy i większość z nich, wygląda tak samo i śpiewa o tym samym. Pindraczą stylówkę przed lustrem dłużej, niż nie jedna dziewczyna. Wszystkich szanują, wszystkim przybijają piątki. W którym momencie Bonus i BodyChrist, są mniej prawdziwi od nich?”.
Bonus swój hip-hopowy koncert zapowiadał od dwóch lat. Z uporem maniaka przebili się przez ścianę hejtu, aby przeżyć ten wieczór i spełnić swoje marzenie. Nawet jeśli ktoś zechce podważyć muzyczną wartość ich twórczości, to czy czyni to ten wieczór mniej wartościowym, od jakiegokolwiek innego hiphopowego koncertu? Nie wiem, czy ten duet ma prawo wybrzmieć dłużej niż pierwsza płyta. Nie wiem czy mają do wyrażenia odpowiednio wiele, aby pociągnąć swoją działalność na wózku innym niż przebrzmiała internetowa beka. Z pewnością życzę im, aby znaleźli w sobie jakiś drive na przedłużenie twórczości, skoro czyni ich ona szczęśliwymi ludźmi.
More
From VICE
-
Google Nest Thermostat (4th Gen) – Credit: Google -
Screenshot: Starward Industries -
Screenshot: Bethesda Softworks -
DJI Mavic 4 Pro – Credit: Igor Bogdanov