Lubię mieć plan. Wtedy wydaje mi się, że dzięki temu jestem w stanie określić, czy wszystko dzieje się tak, jak powinno. Jednak w całej miłości do planowania mam pełną świadomość, że jak coś nie idzie zgodnie z listą zadań, to świat się jednak nie zawali i wyszycie nowego rozwiązania jest możliwe.
Umiejętność improwizacji to zdecydowanie cecha, która na liście skilli powinna się plasować w pierwszej trójce. Spotkałam się z kilkoma osobami, których życiem zawodowym niejako rządzi freestyle, żeby opowiedzieli mi, czy styl wolny to ich sposób na życie.
Videos by VICE
Bartek Obukowicz, jeździ na MTB
Freestyle jest dla mnie sposobem na życie, które toczy się wokół skakania na rowerze. Brak planowania zaprowadził mnie w wiele niezwykłych miejsc i pozwolił poznać niesamowitych ludzi. To forma improwizacji, którą kieruję się przy każdej codziennej czynności, dająca poczucie wolności.
Freestyle’owanie to nie próba ukrycia braku przygotowania – to forma uzupełniająca, która pomaga dotrzeć do etapu, gdzie, paradoksalnie, wszystko się spina z planem, a nawet lepiej.
Ta wolność pozwala zrobić rzeczy, których byś się po sobie nie spodziewał i z tego wynika największa satysfakcja.
Bo freestyle to właśnie miłość do bycia wolnym.
Iza Orzełowska, tancerka, performerka, choreografka
W improwizacji piękne jest to, że wszystko jest możliwe. Ile osób tyle pomysłów na interpretacje przez pryzmat indywidualnego doświadczenia. Można mieć podejście bardziej intelektualne, przemyślane lub poruszać się bardziej instynktownie, gdzie ruch wynika z impulsu.
Z doświadczenia wiem, że lepiej nie przekombinować – jak w życiu, łatwo się wtedy zgubić i przegapić „moment”. Jest wiele technik jak na przykład contact improvisation i zadań, które pomagają usystematyzować improwizacje i to już do performera należy wybór „narzędzi”, którymi akurat w tym momencie chce się posługiwać.
Zawsze najwięcej improwizuję na początku procesu twórczego, przez wiele dni lub nawet tygodni. Najciekawsze dla mnie są długie, otwarte improwizacje, kiedy w trakcie zaczynasz odkrywać w sobie, w ruchu nowe przestrzenie i możliwości.
„Warto kombinować, próbować zaskoczyć samego siebie – poruszanie się po dobrze znanych terenach jest nudne i mało rozwojowe”
Tańcząc „prywatnie” najlepiej improwizuje mi się na imprezach muzyki elektronicznej. W takich momentach nie oczekuje się za wiele od siebie, znikają filtry takie jak ego, oddajesz się w ręce muzyki. Lubię wtedy też obserwować otaczających mnie ludzi – dzielenie się energią w takich momentach dodatkowo inspiruje.
Warto kombinować, próbować zaskoczyć samego siebie – poruszanie się po dobrze znanych terenach jest nudne i mało rozwojowe.
Kiedy występuję na scenie zdecydowanie wolę mieć wszystko dobrze przygotowane i dopięte na ostatni guzik. Na codzień również żyje mi się spokojniej, kiedy wiem, co mnie czeka w najbliższych dniach, mogę sobie wszystko rozplanować. Jednak przyzwyczajam się to tego, że w życiu nie wszystko da się zaplanować i to czyni je ciekawszym.
Freestyle jest dla mnie drogą do bycia „tu i teraz”, jest wolnością artystyczną, można powiedzieć nawet, że swego rodzaju terapią.
Adam “Te-Tris” Chrabin, raper
Freestyle w rapie ma wiele twarzy. Bitewny rządzi się swoimi prawami, ten nacechowany oldschoolowo, nastawiony na typowy „crowd-pleasing” to zupełnie inna bajka, z kolei ten kiedy masz ochotę wypluć coś bardzo osobistego, coś co ci zalega na przysłowiowej wątrobie, to jeszcze inny biegun. Tyle w tym naturalnej wolności, co czystej rozrywki, czy rapu dla rapu i zwykłej zabawy słowem. Nie nadaję mu rangi sztuki wysokiej, kiedy taki nie jest, ale też nie spłycam do poziomu rymowanki, kiedy wiem i czuję, że dotykam spraw ważnych i ważniejszych.
„Od lat »etatowi« raperzy próbują deprecjonować styl wolny, jako zabawę dla amatorów gdzieś na peryferiach mainstreamu”
Freestyle’u i pracy studyjnej nie da się porównać – to dwa zupełnie różne komiksy, a nawet jeśli ten sam, to zupełnie inna kreska i dobór barw. Od lat „etatowi” raperzy próbują deprecjonować styl wolny, jako zabawę dla amatorów gdzieś na peryferiach mainstreamu. Tym samym „odwdzięczają” się freestylowcy, wytykając tym pierwszym brak umiejętności improwizacji.
Miałem okazję z bliska poznać i freestyle przez duże F i pracę w studio z prawdziwego zdarzenia i wiem jak bardzo potrafią się od siebie różnić te dwie materie. W moim przypadku jedno uzupełnia drugie i dopiero po latach te sfery zaczęły się swobodnie przenikać. W jednym i drugim przypadku o sukcesie decyduje tak talent, co i konsekwentna praca nad sobą.
Freestyle to jeden z elementów mojego codziennego życia. Dość ważny, bo po pierwsze często pozwala mi wyrzucić z siebie jakiś nagromadzony ładunek myśli i zobaczyć je nieco bardziej z boku. Po drugie potrafię nim zaciekawiać i inspirować innych ludzi, samemu dobrze się przy tym bawiąc. Po trzecie był moim wytrychem do świata hip-hopu.
Jeśli jesteś miłośnikiem gry we freestyle, sprawdź wszystko, co w tym temacie ma do zaoferowania Reebok.