Czy możesz jeść przeterminowane jedzenie, jeśli nie wygląda na zepsute?

Powyższe zdjęcie pochodzi z artykułu „Dyżur na zmywaku ‒ kiedy pleśń w twojej kuchni staje się sztuką

Artykuł pierwotnie ukazał się na TONIC

Videos by VICE

SCENARIUSZ:

Kanapka twoich marzeń jest już prawie gotowa: pieczywko pokrojone, boczek skwierczy na patelni, a pomidor i sałata wyglądają jak wyjęte z reklamy fast fooda. Sięgasz do lodówki po majonez – ambrozję, która zwieńczy twoje dzieło – i zauważasz najgorszą możliwą rzecz: jego termin ważności upłynął cztery miesiące temu. Wąchasz, oglądasz, ale nie widzisz i nie czujesz niczego dziwnego; żadnych podejrzanych zapachów ani przebarwień. Teraz pojawia się pytanie: zaryzykować bolesną śmiercią czy zjeść nieznośnie suchą kanapkę?

FAKTY:

Jak powiedział nam Ben Chapman, profesor nadzwyczajny i specjalista ds. bezpieczeństwa żywności na North Carolina State University, data ważności (czyli to, co widzisz opisane jako „najlepiej spożyć przed” lub „należy spożyć do”) w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem żywności. Stanowi to jedynie informację o tym, jak świeży jest dany produkt. Po upłynięciu owego terminu faktura, kolor oraz smak jedzenia mogą ulec zmianie, ale nie oznacza to, że jego spożycie wiąże się z jakimkolwiek niebezpieczeństwem. W Polsce (oraz całej Unii Europejskiej) istnieją przepisy zmuszające producentów do informowania konsumentów o trwałości danego produktu spożywczego, ale już na przykład w Stanach jedynym towarem, na którym musi być podana data ważności, jest mleko dla dzieci (i to tylko dlatego, że z czasem traci ono wartości odżywcze, a nikt nie chce mieć na sumieniu zagłodzenia jakiegoś uroczego bobaska). Jak zauważył Jan Bondar, rzecznik Państwowej Inspekcji Sanitarnej w rozmowie z naTemat, „krótsze terminy ważności działają na korzyść producentów, a nie konsumentów. Wiadomo, że dzięki krótszemu okresowi spożycia mogą częściej i w większych ilościach sprzedawać produkty. Bo klient po spojrzeniu na datę ważności i stwierdzeniu, że żywność w opakowaniu jest przeterminowana, [po prostu] ją wyrzuci i kupi nowe opakowanie”.

NAJGORSZE, CO MOŻE SIĘ ZDARZYĆ:

Jeżeli jedzenie zapleśniało, a ty przed jego spałaszowaniem nie zauważyłeś tych małych zielono-białych zarodników, spożycie grzybów mikroskopowych (pleśniowych) może spowodować rozstrój żołądka, reakcję alergiczną lub problemy oddechowe. I chociaż zdarza się to bardzo rzadko, kilka rodzajów pleśni rzeczywiście może uwolnić mykotoksyny, które uznaje się za substancje rakotwórcze. Dlatego właśnie nie należy jeść pleśni – jasne, z bloku żółtego sera można po prostu wyciąć zepsuty kawałek, ale jak podkreślił Chapman, produkty takie jak pieczywo czy jagody mają bardziej porowatą budowę i znacznie trudniej usunąć z ich toksyny.


Tylko dobre rady. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Natomiast jeśli chodzi o te straszne patogeny występujące w żywności, o których tak wiele słyszymy (takie jak pałeczka okrężnicy, salmonella czy listeria), to ich pojawienie się wynika ze sposobu przechowywania produktu, a nie jego daty ważności. Chorujemy po spożyciu mięsa bądź skażonych produktów, które przez kilka godzin leżały na blacie lub były przechowywane w lodówce w temperaturze wyższej niż 4 stopnie. Do zakażenia może również dojść w sytuacji, kiedy surowe soki mięsne wejdą kontakt z produktami gotowymi do spożycia.

CO SIĘ NAJPRAWDOPODOBNIEJ WYDARZY:

Nic, wcinaj śmiało. Na szczególną beztroskę możesz sobie pozwolić w przypadku suchych produktów, z których została usunięta cała woda (np. makaron, płatki zbożowe, krakersy, ciasteczka, suszone owoce i orzechy), bardzo kwaśnych potraw (czyli przyprawy kupione w sklepie, takie jak musztarda, keczup, kiszone warzywa oraz wspomniany majonez), a także mrożonek oraz rzeczy sprzedawanych w słoikach lub puszkach. Co więcej, skwaśniałe mleko i zbrązowiałe banany mogą uczynić twoje kulinarne eksperymenty nawet smaczniejszymi.

CO ROBIĆ:

Spożywanie „przeterminowanych” produktów, które wyglądają zupełnie normalnie, nie tylko jest zupełnie dopuszczalne, ale wręcz godne pochwały i naśladowania. Jak wynika z raportu „Nie marnuj jedzenia 2016” przygotowanego przez Federację Polskich Banków Żywności, Polacy wyrzucają rocznie 9 mln ton jedzenia, tym samym plasując się na niechlubnym piątym miejscu pod względem marnowania żywności w Europie (tuż za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią). Z takiej ilości odpadków powstaje olbrzymia ilość metanu, czyli jednego z gazów cieplarnianych. Jeżeli myśl o zjedzeniu starego majonezu nadal wywołuje u ciebie odruch wymiotny, możesz poczytać więcej na temat przechowywania jedzenia na stronie Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych.

Tłumaczenie: Zuzanna Krasowska


Więcej na VICE: