Zawsze żałuję, że nikt nie czytał mi prozy Chucka Palahniuka, kiedy byłem dzieckiem. Że nie aplikowano mi zawartych w niej nihilizmu i szydery, zanim nauczyło mnie ich dorosłe życie. Żałuję też, że nie miałem jego książek pod ręką w wieku, w którym byłem dużo bardziej bezkrytyczny niż teraz, w wieku, w którym Palahniuk mógłby stać się dla mnie guru, a nie tylko wesołym diabłem, serwującym pulp fiction przebrane za społeczną satyrę.
Pierwszy kontakt z Palahniukiem miałem właśnie w najodpowiedniejszym do tego okresie – tuż po trzynastych urodzinach – ale nie wiedziałem wtedy, że to on. Mówię tu o VHS-owym seansie Podziemnego kręgu (1999) Davida Finchera, filmu będącego ekranizacją powieści Fight Club (1996) i wręcz stworzonego do oglądania go w momencie, kiedy wyrasta się ostatecznie z dziecięcych rozrywek i szuka czegoś z konkretnym pierdolnięciem.
Videos by VICE
Podziemny krąg miał pierdolnięć pod dostatkiem: epileptyczny montaż, ćpuńską elektronikę na soundtracku, więcej przemocy niż wszystkie części Szklanej pułapki i Kevina samego w domu razem wzięte, dość praktyczne porady, jak zostać terrorystą, a także Brada Pitta w roli anarchistycznego Führera. Ten film był wezwaniem do rebelii, po jego obejrzeniu chciało się żreć gruz i potłuczone szkło, a potem pluć na ludzi krwią. W praktyce pchnął mnie tylko do szkolnych bójek, kończących się zazwyczaj pizdą pod okiem, i pierwszych gruźliczych prób palenia papierosów, ale nie zmienia to jednego: po raz pierwszy jakakolwiek fikcyjna historia była w stanie wywołać w moim mózgu tyle chemicznych reakcji.
Minęło kilka lat, nauczyłem się wreszcie jarać szlugi i odpuściłem sobie całkowicie mordobicia, a w międzyczasie ukazało się pierwsze polskie tłumaczenie Fight Clubu. Zguglowałem autora i dowiedziałem się następujących rzeczy: urodził się w 1962 roku, skończył dziennikarstwo, potem jednak przerzucił się na zawód mechanika. Najciekawszy epizod jego życia stanowi chyba przynależność do Cacophony Society, post-dadaistycznego ugrupowania, które organizuje różne akcje w publicznej przestrzeni. Jedną z najbardziej znanych jest cykliczne Santa Rampge, kiedy to członkowie CS przebierają się w grudniu za świętych Mikołajów i tłumnie odwiedzają centra handlowe, śpiewając świńskie piosenki, dając ludziom różne ekstrawaganckie prezenty i czasem wybijając jakąś szybę. Na pierwszy rzut oka przypomina to działalność bohaterów Podziemnego kręgu; tylko na pierwszy rzut oka, bo CS zrzesza psotników, a nie terrorystów. Taki jest też Palahniuk. Skromnie ubrany i wysławiający się z dykcją godną polityka, bliższy jest marzącemu o rebelii nastolatkowi niż prawdziwemu rewolucjoniście.
Dlaczego William S. Burroughs kochał koty? Przeczytaj
Na początku swojej działalności Palahniuk mógł jeszcze wydawać się poważnym kolesiem. W Fight Clubie kapitalizm pożerał własny ogon – yuppie najpierw wzajemnie obijali sobie gęby, a potem postanawiali wysadzić cały system. Niewidzialne potwory (1999) uderzały w kult piękna – na pierwszym planie mieliśmy ex-modelkę z odstrzeloną szczęką, a na drugim ludzi ćpających hormony. Rozbitek (1999) wyśmiewał religię, zarówno tę fanatyczną i sekciarską, jak i tę przetrawioną i wysraną poprzez popkulturę. Z czasem jednak te wszystkie socjologiczne diagnozy przestały brzmieć wiarygodnie, a na plan zaczął wysuwać się gówniarski humor wspierany przez zasilaną porno i gore wyobraźnię.
Czuć to było bardzo mocno w Opętanych (2005), zbiorze opowiadań, w którym Palahniuk ścigał się z samym w sobą w obrzydzeniu czytelnika. Mistrzostwo osiągnął w zamieszczonych tam Flakach, opowiadającej o alternatywnych metodach masturbacji i zakończonej wypatroszeniem bohatera przez odbyt historii, która, odczytana na głos podczas autorskiego spotkania, doprowadziła podobno do masowych omdleń. Później wyszli Potępieni (2011), połączenie horroru i fantasy o podróżującej po piekle nastolatce, niebezpiecznie zbliżające się do kategorii księgarskiej young adult. Przez kolejne lata i książki Palahniuk wciąż eksploatował te same tematy i szlifował swój oparty na minimalizmie oraz repetycji styl, aż w końcu, z dwunastoma powieściami na koncie, stał się hurtowym dostarczycielem literackiego hardkoru.
Rant (2007) to jedna z jego najbardziej pojechanych książek. Jej tytułowy bohater, młody anarchista z amerykańskiego zadupia, przypomina nieco Tylera Durdena z Fight Clubu – potrafi bezbłędnie rozpoznać, jak funkcjonuje otaczająca go rzeczywistość, a potem wykorzystać to do własnych celów. Jako dzieciak wystawia się na ukąszenia drapieżników i insektów, aby zyskać nadludzką odporność, a wywoływana przez niektóre jady erekcja służy mu jako powód do ciągłego zwalniania się z lekcji. Z czasem okazuje się, że Rant żyje w świecie przyszłości, gdzie funkcjonuje wiele innych zasad czekających na złamanie. Społeczeństwo dzieli się na tych, którzy egzystują w nocy i tych, którzy egzystują w dzień; wrażenia zmysłowe można nagrywać i odtwarzać za pomocą cyberpunkowego osprzętu; możliwe są też podróże w czasie. Palahniuk dociska pedał gazu i zabiera czytelników do granic własnej zwichrowanej wyobraźni – są tu epidemie, teorie spiskowe, kazirodztwo, bluźnierstwo, a nawet dekorowanie ścian śpikiem z nosa i motoryzacyjne fetysze rodem z Kraksy Ballarda.

Kołysanka (2002) na tle Ranta wypada dość poważnie – to chyba najmroczniejsza powieść tego autora. Palahniuk napisał ją w dość podłym okresie. Jego ojciec został zamordowany przez chorego psychicznie ex-męża swojej nowej przyjaciółki; z czasem miała zapaść decyzja, czy winnego należy skazać na karę śmierci. Akcja obraca się tu wokół książki z wierszykami, która zawiera magiczną kołysankę – kołysankę, która usypia ludzi na zawsze. Znający ją na pamięć bohater staje się mimowolnym ludobójcą. Wkurza go świat, a wystarczy wyrecytowany w myślach wierszyk, aby pozbyć się hałasującego sąsiada, namolnego policjanta, wymagającego szefa lub skretyniałej celebrytki. Czuć w tym jakiś prawdziwy emocjonalny ciężar, zarówno lęk przed władzą, którą daje każda broń masowego rażenia, jak i gorzką świadomość tego, że czasem po taką broń sięgnąć trzeba. Na to nakłada się jednak gigantyczna porcja palahniukowskiej zgrywy: żarty o nekrofilii, magiczny seks w powietrzu, badanie odbytnicy, księgi z zaklęciami zapisane spermą, dużo innych płynów organicznych.
Przeczytaj, kogo jeszcze polecamy. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska
Dlatego czytajcie Palahniuka dzieciom. Uczy bawiąc. Bawi ucząc. W najgorszym wypadku wychowacie zdystansowanych do świata cyników. W najlepszym – wasz dom zmieni się w Podziemny Krąg.
Więcej tekstów Mirskiego:
Nergal ty bucu
Kochajmy Sashę Grey
Harmony Korine – śmieciojebca z Nashville
More
From VICE
-

Screenshot: Valve -

BDSM kit and vibrator. A toy rabbit dressed in BDSM accessories. The concept of advertising a sex shop. -

