Jakie stereotypy najmocniej krzywdzą kobiety?
Ilustacja: Ola Szmida

FYI.

This story is over 5 years old.

stereotypy

Jakie stereotypy najmocniej krzywdzą kobiety?

„Nienawidzę tego”

Nie wiem, czy zauważyliście, ale od dwóch lat teoretycznie żyjemy w kraju rządzonym przez kobietę. Mogłoby się wydawać, że w państwie, w którym mamy dwie premierki z rzędu, kobiety są szanowane i za pewnik uznaje się, że nie są i nie powinny być w żaden sposób przez swoją płeć ograniczane. Gdyby jednak powiedzieć coś takiego o Polsce, mógłby nas ogarnąć jedynie pusty śmiech. Jeszcze w październiku jeden z podwładnych premier Beaty Szydło podsumował Czarny Protest – chyba największy powszechny zryw w walce o prawa kobiet w historii III RP – lekceważącym „niech się bawią." Premier co prawda rzekomo udzieliła mu reprymendy – czy raczej „wezwała go na rozmowę" – ale nie można zapominać, że to między innymi jej poparcie dla projektu antyaborcyjnego ten protest wywołało.

Reklama

W tym samym kraju od ponad roku MEN proponuje podręczniki do wychowania do życia w rodzinie przedstawiające kobiety jako zestaw smutnych, krzywdzących stereotypów. Według ministerstwa powinniśmy utrwalać w przyszłym pokoleniu m.in. przekonanie, że dziewczynki mają mniejszy potencjał intelektualny niż chłopcy, ale to w sumie nie problem, bo i tak są skupione przede wszystkim na swoim wyglądzie.

Sama wielokrotnie znosiłam gdy dobrodusznie udzielano mi podstawowych instrukcji dotyczących służbowego laptopa, chociaż nie wiem ile razy własnoręcznie naprawiałam komputery swoje i swoich chłopaków. Żeby zostać potraktowaną poważnie w salonie, w którym kupowałam swój pierwszy nowy samochód, musiałam wziąć ze sobą partnera, który sam nie miał nawet prawa jazdy. Informacje, że sama sobie odpowietrzyłam kaloryfer i wymieniłam kran wywołują na ogół szok – tak samo u dziewczyn, jak i u chłopaków.

Stereotypy dotyczące umiejętności denerwują mnie najbardziej, bo najczęściej nie mają nic wspólnego z faktycznymi uwarunkowaniami, a do tego są jak samospełniająca się przepowiednia. Kobiety niedopuszczane do pewnych zajęć nie mają jak się ich nauczyć. I tak koło się zamyka.

Ale ja to ja – postanowiłam zapytać moje koleżanki, z jakimi stereotypami one spotykają się na codzień i które są dla nich najbardziej krzywdzące.

Katarzyna, właścicielka restauracji

Dla mnie najbardziej krzywdzącym stereotypem zawsze było to, że jesteśmy niekompetentne. Zwłaszcza jak przychodzi do biznesów. Teksty typu „uwielbiam robić biznesy z pięknymi paniami", a potem nieodbieranie telefonu i dobijanie dealu z jakimś koleżką. „Piękne panie" na pewno nie mają pieniędzy, ani nie potrafią ich robić, więc nie warto im poświęcać czasu.

Inny stereotyp dziewczyńskości to to, że jak masz waginę to już na pewno nie lubisz „męskich" rzeczy, takich jak dobra whisky czy biznes. Nie wspominając o tym, że grasz w gry na plejaku albo interesujesz się piłką nożną tylko po to, żeby zaruchać, bo niemożliwe, że to DZIEWCZYNIE sprawia przyjemność. Z drugiej strony miałam od zawsze kolegów, którzy mi mówili, że mam męski umysł, dlatego mnie lubią. Wykształcili sobie w głowie stereotyp dziuni, która by tylko siedziała w galeriach handlowych i jak do niego nie przystajesz to znaczy, że jesteś jak facet. Nienawidzę tego.

Reklama

Dominika, perkusistka

Gram w kilku zespołach z dziewczynami albo chłopakami, albo jednymi i drugimi. Często słyszę uwagi, że perkusista musi być facetem. Gdy miałam ledwo naście lat i zaczynałam grać, nie przeszkadzało mi to, ale teraz to zaczyna być słabe. Chciałabym usłyszeć od kogoś jak gram, a nie pierdoły w stylu „laska przy garach" albo „muszą boleć cię ręce", które sprawiają mi zwyczajnie przykrość.

Raz jakiś akustyk przed koncertem udzielał mi rad dotyczących mojego zestawu perkusyjnego, powiedział: „Dziewczyneczko, ale dziurkę w centralce to trzeba wyciąć, pewnie o tym nie wiesz…" (gówno prawda). Innym razem po koncercie z Pochwalonymi podszedł do mnie koleś i powiedział: „Fajnie, jak na dziewczynę to całkiem dajesz radę, a ta wasza basistka… no cóż, gram na basie już trzy lata i nieźle ciągnie te druty". Spoko, tylko nasza basistka gra na basie już ponad 20 lat.

Kolejna egzotyka to bycie w zespole wyłącznie z chłopakami. Po koncercie z Tanią O jakaś pani robiła z nami wywiad, chłopaki odpowiadali na konkretne pytania dotyczące tekstów, kompozycji, inspiracji, a gdy doszło do mnie dostałam klasyczne „jak to jest być dziewczyną w zespole z chłopakami". Próbowałam jakoś sensownie odpowiedzieć, ale chyba mi nie wyszło, bo dodała: „No tak, ale w 2-tygodniowej trasie z chłopakami to raczej byś nie wytrzymała…". Wciąż nie wiem dlaczego – wróciłabym z jabłkiem Adama albo brodą?

Reklama

Monika, ekspertka marketingu

Przez to, że często łamię stereotypy – fryzura, ciuchy, samochody, golf, praca na wysokim stanowisku – to raczej rzadko się z nimi spotykam na co dzień. Może jakbym była cycatą blondyną wyglądałoby to inaczej. Oczywiście zdarza się, że facet na stacji benzynowej zapyta, czy to moja fura czy chłopaka, ale kiedy już się okaże, że moja, to widać już tylko podziw. Poza tym młodo wyglądam, przez co muszę czasem walczyć z przeświadczeniem, że jak młoda dziewczyna ma kasę to na pewno od tatusia.

Ciągle jednak spotykam się ze stereotypami w sporcie – w golfie panuje takie przekonanie, że kobiety grają słabo i bardzo krótko uderzają piłkę. Ja to dość konkretnie łamię, ale jak ktoś mnie nie zna, to padają takie lekceważące komentarze, że mogę już nie grać, bo i tak nie dobiję tak daleko, jak facet przede mną. Na szczęście równie szybko to cichnie i pojawia się szacun.

Coś co mnie najbardziej boli, to to, że czasami słyszę, że „jak na kobietę" to świetnie coś robię. I z jednej strony oczywiście miło, ale potem sobie myślę, kurwa, nie chcę być dobra jak na kobietę, chcę być dobra generalnie. Dlatego lubię golfa, tam mogę ogrywać facetów, podobnie jest z jazdą na czas samochodami – co ma do tego płeć, czas to czas: jak objadę facetów, to jestem obiektywnie dobra.

Olga, specjalistka w firmie farmaceutycznej

Za najbardziej krzywdzący uważam stereotyp powielany zarówno przez mężczyzn i niestety przez kobiety, dotyczący istnienia jakiś określonych kategorii czy typów kobiet. Jeżeli jesteś doktorantką biochemii, to każdy się spodziewa, że czytasz francuskich filozofów i nie chodzisz na imprezy. Nie wiem co ma jedno do drugiego. Kobieta może mieć pięć fakultetów, znać perski i równocześnie lubić manicure hybrydowy, wyprzedaże w H&M, czytanie kolorowych gazet i nie ma to wpływu na jej inteligencję czy kompetencje.

Jednym z takich wymyślonych typów jest „głupia blondynka" – widzę to po sobie i swoich koleżankach. tak wyszło, że pracuję z samymi blondynkami i jak jesteśmy gdzieś razem na spotkaniu służbowym, to czasem widzę przewracanie oczami i śmieszki, że same blondynki. No tak się złożyło, ale oprócz tego jesteśmy kompetentne w swojej pracy i dobrze wykształcone.

Reklama

Marta, pracuje w muzeum

Większość stereotypów, z jakimi się spotykam, dotyczy roli dziewczyny w związku. Choćby teraz mój chłopak wyjechał i wszyscy mnie pytają, czy ja sobie bez niego radzę. No, kurwa, wiadomo że sobie radzę!

Kiedy realizuję jakieś projekty z moim partnerem, słyszę uwagi, że moja rola nie była ani tak duża, jak została przedstawiona (i mój chłopak ją wyolbrzymia), albo na odwrót – że zrobiłam znacznie więcej, a on zgarnia dla siebie całą chwałę.

Podobnie jest kiedy robię coś dla mojego partnera (bo tak chcę), na przykład pomogę mu napisać maila albo rozmasuję mu stopy, kiedy jest mu smutno. Nigdy nie jest to postrzegane jako coś normalnego, tylko albo wychwala się mnie pod niebiosa – bo to takie wspaniałe i jestem taka kochana – albo szydzi się z tego, że daję się wykorzystywać. Takie rzeczy szczególnie mnie wnerwiają. Mam wrażenie, że to pewien rodzaj feministycznego upupiania – tak bardzo chcemy walczyć ze stereotypami, że kreujemy ich odwrotności i gubimy się między nimi.

Z rzeczy ogólniejszych borykam się szczególnie z tym, że kobietom częściej się przerywa wypowiedź niż mężczyznom. Jakby miały mniej ciekawe rzeczy do powiedzenia.