Zdjęcie główne: Flickr/John DiSalvo
W dzisiejszych czasach znalezienie drugiej połówki nie jest wcale takie proste. Oczywiście, sprawy sercowe można pozostawić przeznaczeniu, gwiazdom czy przypadkowi. Jeśli jednak jesteśmy bardziej wybredni, niecierpliwi lub mniej przesądni, warto wziąć sprawy w swoje ręce i wybrać się na łowy. Włączyć sercowy radar i znaleźć idealną partię.
Videos by VICE
Na początku należy podkreślić, że nikt nie jest skazany na samotność. Nasza planeta robi się przeludniona. To dobrze. Szanse na poznanie kogoś rosną. Poszukiwania można zacząć od miejsc tradycyjnych, zdawałoby się oczywistych, np. od supermarketu. Przecież wszyscy muszą coś jeść! Mimo, że to miejsce może nie wydawać się zbyt romantyczne czy sprzyjające rozmowom, warto przeanalizować możliwości, które stwarza. Kiedy ktoś nam się spodoba, można go śledzić pod pretekstem zakupów i na podstawie tego, co wrzuca do koszyka, stworzyć konkretny portret psychologiczny. Dowiemy się, czy zdrowo się odżywia, czy jest sknerą, czy raczej dobrze rokującym pracownikiem dużej firmy wybierającym jedynie produkty de Luxe. Mając tę podstawową wiedzę, łatwiej też zacząć rozmowę. Całkiem prawdopodobne, że prośba o pomoc w wybraniu lepszego sera pleśniowego lub głośno wyrażone uznanie odnośnie diety bezglutenowej zaprowadzą nas na ślubny kobierzec.
Szukać ideału można także w galeriach handlowych, między wieszakami z ubraniami. Daje to możliwość wpadnięcia na osobę reprezentującą nasz ulubiony look. Minusem takich miejsc, zwłaszcza dla kobiet, jest duża konkurencja ze strony galerianek. Mężczyźni za to śmiało mogą podążać tym tropem, dokonując selekcji względem wybieranych przez kobiety rozmiarów ubrań.
Jeśli marzy nam się ukulturalniony typ partnera, zawsze można w pojedynkę udać się do kina, teatru czy na koncert. Co to da? Przede wszystkim silny temat do pierwszej rozmowy, będącej nieodzownym elementem zapoznania. Trzeba jednak pamiętać o bardzo istotnej rzeczy: Jeżeli chcemy znaleźć mężczyznę, należy bywać na wydarzeniach kipiących testosteronem i analogicznie, kiedy na celowniku uczuć jest kobieta. No bo czego się nie robi dla miłości? Czasem trzeba się przełamać i pójść na film akcji, czy romantyczną komedię z Sarah Jessicą Parker. Zacisnąć zęby i zapłacić za bilet na sztukę z Krzysztofem Ibiszem w roli głównej. To się opłaci!
Dla tych, którzy cenią sobie ruch na świeżym powietrzu, interesującym rozwiązaniem może okazać się przygarnięcie psa (albo lamy, jeżeli jesteście typem ekscentryka). Spacery z wdzięcznym czworonogiem nie tylko zadbają o naszą kondycję fizyczną, ale i przyciągną spojrzenia samotnych wielbicieli zwierząt. Trzeba jednak pamiętać, że biorąc na siebie odpowiedzialność opieki nad psem, wiele wysiłku musimy włożyć w jego wychowanie. Przecież nie może narobić nam wstydu. Lepiej więc tak go wytresować, by podczas spacerów (w rzeczywistości będących polowaniem na miłość), w odpowiedniej chwili, wytrzymał ze swoimi fizjologicznymi potrzebami. Sikający pies czy sprzątanie po nim nie mają nic wspólnego z byciem glamour. Jeżeli kogoś takie komplikacje zniechęcają, niech spróbuje napotkać wysportowanych kandydatów do związku podczas joggingu. Należy jednak mieć na uwadze, że i ta opcja nie jest pozbawiona wad. Zakwasy, zadyszka i kolka nieraz stanowią cenę poświęcenia. Zanim zainwestujemy w markową odzież do biegania, warto zadać sobie pytanie: czy chce mi się pocić? Co innego na siłowni. Panie mogą skorzystać z seksownych ćwiczeń rozciągających, umożliwiających prezentację wdzięków. Panowie, zanim założą bezrękawnik śmiało mogą pomóc sobie łykając odpowiednie suplementy przyspieszające efekt ćwiczeń. Nie ma czasu do stracenia, kiedy stawką jest prawdziwe uczucie.
Jeśli, wypróbowaliśmy już wymienione do tej pory sposoby i nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów, warto skorzystać z pomocy znajomych. Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Nie zaszkodzi rozpuścić wieści, że nasze serce wyje z samotności a rodzice dopytują, kiedy zostaną dziadkami. Jeżeli informacja się rozniesie, naturalnie wokół nas trochę się przerzedzi. Nie przejmujcie się tym jednak zbytnio. Kontaktu będą unikać tylko lekkoduchy, bojące się prawdziwego zaangażowania. Wystarczy, że nie ucieknie jedna osoba. Ta jedna. Jeśli nie jesteśmy duszą towarzystwa, lub nieśmiałość powstrzymuje nas przed mówieniem na forum o pustce w naszym sercu, czemu by nie skorzystać z dobrodziejstw internetu? Na facebookowej ścianie można umieścić kierowaną do nikogo konkretnego propozycję na wspólny wypad na kawę, grzyby czy rozegranie partyjki szachów. A nuż się uda? Jeżeli okaże się, że na wirtualne znajomości nie ma co liczyć, możemy szukać szczęścia na portalach randkowych. Żeby jednak przebierać w wiadomościach od samotnych nieznajomych, trzeba zadbać o zdjęcie profilowe. Czemu by nie umieścić na nim lekko podrasowanej w Photoshopie wersji siebie albo pokazać trochę ciała? To pewno wywoła lawinę zaproszeń do spotkań. Daj sobie szansę!
Samodzielne szukanie ukochanej osoby wymaga planowania i pochłania wiele energii. A gdyby tak zaufać specjalistom, którzy na swoim koncie mają setki, a nawet tysiące skojarzonych par? Dla wierzących, w większych miastach Polski co jakiś czas organizowane są msze dla samotnych. Nie martw się, Ty nie musisz być osobą bogobojną, wystarczy że na taką będziesz wiarygodnie pozować. W kościele poznasz ludzi ułożonych, z zasadami, których nie będzie interesowała relacja bez zaangażowania. Jeśli miłość to na wyłączność, jeśli ślub to „póki śmierć nie rozłączy”. Poczucie bezpieczeństwa stanowi w końcu podstawę stabilnej relacji. W przypadku, kiedy organowa muzyka powoduje nieprzyjemne ciarki na całym ciele i przywołuje wspomnienia po „Upiorze w Operze”, nie ma co lamentować. Zawsze można wyjść na imprezę z muzyką taneczną i bardziej współczesną. Pijani i odurzeni bywalcy klubów z każdą mijającą godziną są coraz bardziej otwarci na nowe znajomości. Przyciemnione światło sprawi, że osoby, które nam przypadną do gustu nie będą mogły nam się dokładniej przyjrzeć. Sojusznikiem stanie się głośna muzyka uniemożliwiająca rozmowę i tym samym uwalniająca nas od zagrożenia niezręczną ciszą. Brak poczucia rytmu i koślawe ruchy na parkiecie zawsze można tłumaczyć zbyt dużą ilością wlanego w siebie alkoholu. Wystarczy zaoferować komuś odprowadzenie nas do domu i liczyć na to, że zadziała czar romantycznego spaceru w świetle księżyca.