Dlaczego śmierć dwudziestolatka w Krakowie nie oburza opinii publicznej jak ta w Ełku?
Fot. ΑΝΤΏΝΗΣ ΚΩΝΣΤΑΝΤΆΡΑΣ

FYI.

This story is over 5 years old.

Opinie

Dlaczego śmierć dwudziestolatka w Krakowie nie oburza opinii publicznej jak ta w Ełku?

W Krakowie ginie chłopak ugodzony nożem. To przypadkowa ofiara. Dlaczego na ulicach nie ma zamieszek? Czy tylko Polak może zabić Polaka?

To nie jest Ełk, ale znajdź różnicę. Nie żyje młody chłopak, TVN24 podaje, że 21-latek (inne źródła podają, że miał 22 lata) został zaatakowany i ugodzony nożem, po czym zmarł w karetce. Sprawca został ujęty przez policję. Był nim pracownik lokalu przy ulicy Miodowej w Krakowie, a sytuacja wydarzyła się we wtorek.

Podejrzany o morderstwo miał pomylić ofiarę z inną osobą, z którą wcześniej się pokłócił – dlatego zaatakował nożem Mateusza S., który do miasta przyjechał na pogrzeb dziadka. No więc pytam, gdzie uliczne zamieszki, podobne do tych, jakie miały miejsce w Ełku? A może to po prostu kolejna tragedia, jakich wiele w tym kraju. Może tylko Polak ma prawo zabić Polaka.

Reklama

Teraz Ełk: Śmierć Daniela R., 21-latka, ugodzonego nożem w bójce z pracownikami tamtejszego lokalu z kebabem, stała się katalizatorem i zielonym światłem dla nienawiści i rasizmu. Nic nie usprawiedliwia odebrania życia drugiemu człowiekowi, ale też nie legitymuje do umysłowego regresu, gdy rozjuszony tłum łapie za przysłowiowe pochodnie i widły, by samemu wymierzać swoją sprawiedliwość. Co pokazuje, że my nie ewoluujemy, mamy tylko szybszy internet.

Minęło zaledwie kilka dni 2017 roku, a z Polski docierają kolejne informacje o atakach na osoby o ciemniejszej karnacji skóry. Są też akty wandalizmu na lokalach serwujących kebaby. W Ozorkowie (woj. łódzkie) pobito obywatela Pakistanu, który trafił do szpitala.

Ilustracja: Patryk Sroczyński

W poniedziałek we Wrocławiu wybito szybę w knajpie z kebabem prowadzonej przez Kurda, we wtorek pobito obywatela Bangladeszu w Legnicy. A jak podaje Radio Wrocław dzisiaj (środa) ktoś wrzucił do restauracji podającej mięsko w picie butelkę z benzyną. Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak zdążył już w międzyczasie zapewnić, że w Polsce jest bezpiecznie oraz dodał, że „komuś zależy, by myślano, że w Polsce są takie problemy". Typowy Błaszczak.

Poczekam, jak skomentuje dane Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, z których wynika, że w 2016 roku „liczba spraw, w których podmiotami ataków były osoby pochodzenia arabskiego i wyznania muzułmańskiego, wzrosła trzykrotnie (196 we wskazanym okresie w stosunku do 64 rok wcześniej)". Chyba że RPO Bodnar znowu usłyszy od Błaszczaka, że jest „zakodowany" i ma lewackie poglądy.

Reklama

Rząd ustami Błaszczaka bagatelizuje problem, ale ponosi też częściową odpowiedzialność za fakt jego powstania. To konsekwencja polityki, jaką partia rządząca prowadziła przez ostatni rok. Szczucie imigrantami, mówienie do kamer, że są pełni niebezpiecznych chorób. To tylko przykład, pierwszy z brzegu.

Tyle że jak pokazują badania, taka polityka się opłaca, skutkuje. Jarosław Kaczyński jest uważany przez Politico Europe za „prawdopodobnie najbardziej wpływowego antyeuropejskiego polityka w UE", a Polacy są z siebie dumni. Przynajmniej spora ich część. Jak wynika z badania TNS Polska dla Narodowego Centrum Kultury: „Z zebranych odpowiedzi wynika, że w okresie ostatnich 13 lat wyraźnie wzrosła liczba osób uważających Polskę za kraj lepszy od większości innych krajów, a także twierdzących, że świat byłby lepszy, gdyby ludzie z innych krajów byli bardziej podobni do Polaków".

Bądź z nami na bieżąco. Polub nasz profil na Facebooku

Nie zmienia to jednak faktu, że dwóch dwudziestoparolatków straciło życie – śmierć jednego jest już dla wielu symbolem walki cywilizacji: tej białej „chrześcijańskiej" z hordą „barbarzyńców", która karmi cię kebabem, gdy wracasz na zjeździe z imprezy. Czyli ta inna śmierć Polaka jest tylko smutną statystyką, tak? Bo nikt nie demoluje polskich knajp, bary mleczne stoją nienaruszone, nie słyszę pierdolenia głupot, że w ramach protestu nikt nie zje schabowego z mizerią. Zastanawiam się, co by było, gdyby do osiedlowego spożywczaka weszło kilku mężczyzn o ciemnej karnacji skóry i chcieliby ukraść coś ze sklepu. Gdyby w bójce ze sprzedawcą jeden z tych mężczyzn stracił życie. Czy sklepikarz byłby jedynie osobą, która ochroniła siebie i swój biznes, czy już bohaterem, który odparł najazd „ciapatych"? Obronił mały skrawek Europy.

Teraz widzę, że nigdy nie byliśmy tolerancyjnym krajem, nie potrafimy takim być ze spuścizną zakodowanego w naszych głowach historycznego ucisku. Jesteśmy jak bulgocący rondel z kompleksami, zostawiony na gazie, by wykipiał. Teraz to widzę. Polska tolerancyjnym krajem? Nie znam.

Poprzedni rok wiedział, jak zdołować. Początek też nie napawa optymizmem. Oby dalej było trochę lepiej, spokojniej. Tego życzę wszystkim, którzy chcą robić dobro.