FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Ósemka, ruchałbym!

Nie wkurza mnie jak mi pod nosem koleżkowie rzucają coś w stylu klasycznego już ale-dupera lub kombinacji wziąłbym-na-raz i szarpałbym jak cygan wypłatę/student kebaba/rumun jałmużnę

Lubię być dziewczyną. Pewnie nie tak bardzo jak faceci lubią to, że nią jestem, no ale lubię. I nie mam z tego względu jakichś femi-odchyleń, lubię dystans, luz i chillout. Nie wiem, może z tego względu jakby ciągle jestem świadkiem tych wszystkich oznak męskiej swobody w stosunku i w stosunkach z bardziej lub mniej piękną, przeciwstawną im płcią. Nie wkurza mnie jak mi pod nosem koleżkowie rzucają coś w stylu klasycznego już ale-dupera lub kombinacji wziąłbym-na-raz i szarpałbym jak cygan wypłatę/student kebaba/rumun jałmużnę. Wariacji jest wiele, ale ni mnie to już specjalnie wzrusza, ani traktować tego poważnie nie można, bo i tak koniec końców każdy siedzi w kącie z ręką w gaciach. Tak więc ustalmy, że lubią pieprzyć, a że zwykle mogą tylko werbalnie, to gadać lubią, ględzić, pitolić, plotkować. Ale uwaga, jest jedna rzecz, która dostarcza im stuprocentowych emocji. Werble, konfetti, jedno słowo: RANKING. O tak, moje drogie. Istnieje na naszym, i tak mocno już 'chujowym' świecie, rasa neandertalskich mężczyzn w typie najczęściej imprezowym, bo to śmichy, alko i tak zajebiście, którzy uciekają się do umieszczania nas w odpowiednich miejscach w skali od 1 do 10. I nie ma to tamto, że są subtelni, na walory wnętrza patrzą, że rozmowa jest brana pod uwagę, szeroko pojęta ogłada i te sprawy. Nie. Właściwie ciężko ugryźć temat. Bo wiadomo, każdy ma inny gust, cycki woli mniejsze, większe, lżej lub mocniej ocementowaną facjatę, jednego jarać będzie wieszak, drugiego bojler grzewczy. Dlatego list mogą być grube miliony. Ale moi mili dżentelmeni z informacji, którzy, jak zostałam wielokrotnie zapewniona, umieją po prostu z dużą dokładnością (d)ocenić kobiecą urodę, pomogli mi zrozumieć, dlaczego powinnam bać się przechodzić koło skoncentrowanej grupy młodych mężczyzn i czemu moja koleżanka z roku jest czwórką, a balonowa dziunia z syndromem 'fotograficznego dzióbka' dziewiątką. Z plusem.

Reklama

W sumie to jestem zachwycona, bo temat okazuje się bardziej rozbudowany niż każdy normalny człowiek mógłby się spodziewać, a mega idiotyczna ilość bonusów i dodatków, dzięki którym, szczęściaro, możesz być brana pod uwagę, przepraszam, ale w mojej pale się nie mieści i nie sądzę, żeby kiedykolwiek się zmieściło. Bo to jest tak. Oko judasza patrzy i już w pierwszej sekundzie potencjalny juror jest w stanie podnieść tabliczkę ze wstępną lokatą. I nie, że ocena nie może ulec zmianie, przecież nie jesteśmy zwierzętami. Na laskę składa się kilka dominujących elementów: góra - dół, tył – przód i standardowy zestaw twarz – cycki – dupa – nogi. Wszystko podlega gruntownej selekcji. Głupia jesteś, jeśli myślisz: mam fajne zderzaki, to każdy będzie chciał mnie wziąć na przejażdżkę. Nic bardziej mylnego. Masz na czym siedzieć, ale twarz mówi: wyjdź? Od razu z urojonej ósemki robi się piątka. Albo gorzej. Bo krzywy ryj nie da ci oceny wyższej niż najlepsza, jaką dostaniesz ze sprawdzianu z biologii. Farciarami są więc niewiasty od szóstki wzwyż, bo nic poniżej nie jest traktowane jako potencjalny obiekt seksualny. Przedział od 1 do 5 ot, ginie w eterze, temat właściwie jest krótki, zamknięty w słowach od 'ja pierdolę nie' do 'no może, z torbą na łbie, po ciemku'. Kobiety z najniższego miejsca podium istnieją, ale podobno lepiej dla nich, gdyby stworzyły odrębną grupę społeczną i nigdy nie wychodziły z bardzo ciemnej jaskini, popełniły zbiorowe samobójstwo, zmieniły płeć, etc. Skupić się więc należy na przedziale obustronnie zamkniętym sześć plus, a i tu sprawa wydaje się równo pojebana. Z szóstką wydaje się prosto. Jesteś całkiem ładna, całkiem zgrabna, ogólnie całkiem całkiem, czyli taka ni w pizdę ni w oko, niby powinnaś się cieszyć, ale nie oszukujmy się, jesteś na najniższym pułapie tych do wyrwania. Wygrywasz dopiero wtedy, kiedy adorator uraczył się wcześniej jakimś trunkiem i automatycznie awansujesz jedno, dwa, a jak jest bardzo ostro, to i trzy oczka w górę. Szkoda tylko, że dla nawalonego każda ma kształt odwróconej szóstki, więc nie szczerz zębów siostro. Jeśli chodzi o szczęśliwą siódemkę, to nie ma co za dużo gadać, różnica od młodszej koleżanki ogranicza się do fajniejszego tyłka, głębszego dekoltu, większej ilości naturalnego blondu w blondzie i jakichś tam ekstraktów typu gładka cera, bo nie musisz maskować jej grubą warstwą gładzi szpachlowej. Tu już możesz być z siebie naprawdę dumna, atrakcyjna i ponętna z ciebie dupeczka, smutno tylko, że przed tobą jeszcze trzy miejsca i musisz żyć ze świadomością, że zawsze można wyglądać lepiej. Ósemek podobno masz ci dostatek. Nie znaczy to, że łatwo taką zwabić na te wszystkie wymyślane na poczekaniu słodkie ściemy, ale są. Są i mają się bardzo dobrze, bo to podobno liczba idealna, ósemkę chciałby mieć każdy co do jednego facet, bo to taka, której widok obok ciebie budzi zazdrość wszystkich ziomków, ale i taka, którą spokojnie możesz wypuścić z domu bez obaw o wielokrotny gwałt w jednym z okolicznych, rzadko uczęszczanych skwerków. I tu już wszystko się zgadza. Stosunek długości nóg do rozmiaru stanika, usta jak u Angie, gdyby tylko były z natury, a długie włosy i zdrowo ukształtowany tyłek to mus absolutny. Słowem cud, miód, więc jak to możliwe, że może być jeszcze lepiej? Niestety może. Dziewiątka jest właściwie reedytowaną wersją ósemki, to tak jak te albumy deluxe, gdzie masz dokładnie to samo co w wersji podstawowej, ale zawsze między wierszami doda się kilka kawałków ekstra, żeby już był taki full, drożej żeby było i na pełnym wypasie. Nie wnikając już w ingerencję chirurgii w efekt końcowy naszych drogich pań, dziewiątka to rasowa sucz, na której widok każdy zdrowy facet daje owacje na stojąco. Bez wstawania. Z łóżka byś jej nie wygonił bracie. Nigdy.

I wreszcie mamy zwyciężczynię. I tu już mamy do czynienia z obiektem czysto platonicznej fascynacji, kobietą idealną, nieosiągalną, kwintesencją wszystkiego tego, czego facet od panny by oczekiwał. Każdy mężczyzna ma podobno w swojej głowie jedną, czasem dwie reprezentantki tego najwyższego miejsca na podium, w których fizyczności zawarte są wszystkie jego upodobania. I nieważne czy będzie to aktorka, piosenkarka, czy gwiazda porno, musi być najbardziej niedostępna jak tylko się da, bo w końcu co podnieca ich bardziej niż to, czego nie mogą i nigdy nie będą mieć? Możesz tylko cieszyć się, że od ciebie twój facet będzie wolał jedynie Olivię Wilde czy Jessicę Albę. Niby najbardziej oczywisty z wyborów, ale ja chylę czoła i mogę zgodzić się na taki kompromis.

Nie pozostaje mi nic innego, jak dygnąć nóżką w podziękowaniach moim uroczym pomocnikom, których przedmiotowość w sprawach damsko – męskich była mi bezcenna w zgłębieniu tematu. Serduszko. A wy, moje kochane dupy, wyglądajcie dobrze. Wszystkie mamy przejebane.

Zobacz też:

Najseksowniejszy mężczyzna 2012
VICE radzi młodym laskom, jak przelecieć starszego gościa
Silikon to ja mam w dupie