FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Dlaczego niemieccy neonaziści zakochali się w krysztale?

Coraz większa liczba pseudokibiców z agresywnymi skłonnościami zrzuca winę za swoje wyjątkowo brutalne zachowanie na zjazd po metamfetaminie

Ten artykuł opublikowano pierwotnie na VICE Germany

Gdyby rzeczywistość wyglądała tak, jak chcieliby tego prawicowi radykałowie z Niemiec, żaden neonazista nie brałby narkotyków. Niemal każda organizacja skrajnej prawicy w Niemczech pod rygorem odrzuca spożywanie nielegalnych substancji. Dla przykładu NPD w Wolnym Kraju Saksonii energicznie stawia przed swoimi członkami wymóg, by walczyli z metamfetaminą, zachęcając ich sloganem: „Trzymajcie się z dala od tego kryształowego ohydztwa". Utrzymuje także, że narkotyk „wytwarza się w czeskich kuchniach, a potem sprzedaje nielegalnie w przygranicznych azjatyckich marketach".

Reklama

NPD w Saksonii myśli, że sprawa jest prosta: zamknijmy te wszystkie irytujące supermarkety Azjatów, a „czeski narkotyk śmierci" zniknie z obiegu. Pomijają jednak (albo celowo wyciszają) fakt, że kryształów metamfetaminy nie sprzedaje się w paczkach z chińskimi zupkami. Handlują nimi dilerzy. I wygląda na to, że nawet więcej niż paru z nich jest neonazistami.

Nawet jeśli największy wpływ na myśli i czyny środowiska skrajnej prawicy ma wciąż alkohol, nie wszyscy jego przedstawiciele stronią od zioła, haszu czy cięższych narkotyków. Coraz więcej zatrzymywanych przez policję radykałów ma przy sobie nielegalne substancje. A kryształ okupuje pierwsze miejsce na liście tego, co posiadają aresztowani.

I w sumie nie jest to wcale niespodzianka. Haj metamfetaminowy pasuje do ekstremalnie prawicowej ideologii jak czarna skórzana rękawiczka do wyciągniętej w faszystowskim pozdrowieniu ręki. Meta może wywołać w tobie taką agresję i uczynić cię tak niewrażliwym na ból jak alkohol. Jednak nie wiąże się z podobnie otumaniającymi środkami ubocznymi. „Przed meczem piłkarskim upijam się tak mocno, że nie chcą mnie wpuścić na stadion. A jak wciągnę kreskę kryształu, to nikt tego nie zauważy" – chwalił się niedawno anonimowy chuligan na łamach „Die Welt".

Coraz większa liczba pseudokibiców z agresywnymi skłonnościami zrzuca winę za swoje wyjątkowo brutalne zachowanie na zjazd po metamfetaminie. Christopher R. – chuligan zamieszany w atak na funkcjonariusza Daniela Nivela w 1998 roku, który zakończył się prawie śmiercią policjanta – został aresztowany ze 180 gramami kokainy, z czterema kilogramami substancji wykorzystywanej do produkcji metamfetaminy, jak również ze 105 kilogramami apaanu (używanego do produkcji amfetaminy). Były pseudokibic Dynamo Berlin i eksczłonek Hells Angels uciekł z kraju, by znaleźć bezpieczną przystań na Majorce. Pojawiły się doniesienia, że zarządza stamtąd swoim narkotykowym biznesem.

Reklama

Poprzednia wersja artykułu twierdziła, że Daniel K. – były menadżer nacjonalistycznej marki odzieżowej Ansgar Aryan – musiał zrezygnować ze stanowiska po otrzymaniu wyroku za sprzedaż kryształów, ponieważ chciał aby marka zachowała czysty wizerunek. To stwierdzenie było błędne. Daniel K. wcale nie posiada kilka wyroków skazujących za sprzedaż metamfetaminy, został jednak skazany na cztery i pół roku więzienia za dilowanie marihuaną – a zatem niemożliwe, aby to sprzedaż metamfetaminy spowodowała opuszczenie przez niego firmy.

Lars S., były członek NPD, pełniący później funkcję lidera kadr Freien Netz Nordsachsen i administratora sklepu wysyłkowego z nazistowskimi dewocjonaliami, odsiaduje obecnie wieloletni wyrok wraz ze swoimi kamratami o podobnym światopoglądzie. Tego znanego radykała aresztowano w 2012 roku z pół kilograma mety w posiadaniu, po tym jak jego kierowcę przyłapano z 300 gramami tego narkotyku. Przed tą akcją Larsa S. uznawano za zaufanego człowieka Maika Schefflera, zastępcy przewodniczącego NPD w Turyngii.

Pervitin. Fotografia: Jan Wellen | Wikimedia | CC BY-SA 3.0

Jedną z przyczyn, dla których scena neonazistowska cechuje się taką słabością do kryształu, może być romantyzowanie przez nią tzw. nazistowskiego speedu. Niemcy zaćpywali się podczas II wojny światowej pervitinem, co bez wątpienia napędzało ich kampanię eksterminacji w Europie Wschodniej. Pervitin to metamfetamina w formie pigułki. Do 1988 roku sprzedawano ją jako lekarstwo na receptę. 75 lat temu środki, które znajdowały się w podstawowym wyposażeniu niemieckich wojsk – takie jak stukasowe tabletki, pancerna czekolada czy pigułki Hermanna Göringa – zawierały co do jednego pervitin.

Reklama

Zachowały się co najmniej trzy listy powojennego pisarza Heinricha Bölla, w których prosi on swoją rodzinę o świeżą dostawę prochów. „Służba wymaga, więc okażcie mi zrozumienie, jeśli później będę mógł słać do was listy jedynie co dwa lub cztery dni. Dziś piszę głównie po to, by poprosić was o pervitin…" – tak napisał w jednym z nich.

Wedle słów bostońskiego psychiatry dra Nassira Ghaemi spożywanie przez Hitlera amfetaminy wzmacniało epizody jego choroby dwubiegunowej. A o niespożytym apetycie Hermanna Göringa na opiaty i speed krążyły legendy jeszcze za jego życia.

Trzeba jednak zauważyć, że pojedyncza dawka była wtedy znacznie mniejsza. Przeciętna kreska kryształu zawiera 40-50 miligramów składnika aktywnego. W jednej dawce pervitinu z czasów III Rzeszy znajdowało się tylko 2,4 miligrama metamfetaminy. Jeśli żołnierze wermachtu braliby takie ilości kryształu, jakie pochłaniają jego dzisiejsi użytkownicy, całe siły zbrojne uległyby szybkiej degeneracji i zamieniłyby się w zbieraninę kompletnie nawalonych ćpunów. Natomiast w kwestii tego, czy mistrzowie świata z 1954 roku naprawdę wstrzykiwali sobie wyłącznie witaminy, pewnie nigdy nie poznamy prawdy.

Dowody na to, że neonaziści nie tylko od czasu do czasu zapodają sobie metę, ale też najprawdopodobniej finansują swoją działalność ze sprzedaży narkotyku, były na tyle niepokojące, że Katharina König – członkini lewicowej partii Die Linke i deputowana parlamentu regionalnego Turyngii – wystosowała w 2012 roku zapytanie do rządu krajowego tego landu. Nosiło ono tytuł „Rozprowadzanie narkotyków w środowisku neonazistowskim Turyngii".

Reklama

Śledzenie tego, czy Die Linke znajdzie się w sytuacji pozwalającej rzucić nieco światła na bagienko narkotykowej dilerki skrajnej prawicy, będzie z pewnością bardzo interesujące. Wszak obecnie są oni partią rządzącą w Turyngii. Odkąd wpłynęło wspomniane zapytanie, tylko w październiku 2014 roku w Turyngii i sąsiedniej Saksonii Północnej złapano kolejnych pięciu prawicowych dilerów. I to nie licząc 1,8 kilograma znalezionego przy Uwe N. – neonaziście z Colditz.


Najlepsze z VICE w twojej skrzynce. Zapisz się do naszego newslettera


Kerstin Köditz pełniąca w Saksonii funkcję ministra (też z ramienia Die Linke) nawiązywała ostatnio do dowodów wskazujących na dofinansowanie środowiska radykalnej prawicy z pieniędzy pozyskanych poprzez sprzedaż kryształu:

– To nie są już pojedyncze, odseparowane przypadki. Wyłania się z nich obraz podejrzanej sieci powiązań istniejącej tu, w Saksonii.

Köditz także chciałaby złożyć zapytanie przed rządem swojego landu.

Na tym tle niedawna prawicowa agitacja turyngeńskiego NDP krzyczącego o „wietnamskich mafiach narkotykowych" wydaje się mieć jeszcze bardziej bigoteryjny posmak. Aczkolwiek można by powiedzieć, że NPD publikuje tego typu materiały nie tylko po to, by zademonstrować swoje rasistowskie poglądy. Może być to także próba ochrony własnych ekonomicznych interesów.

Ten artykuł został zaktualizowany 10 czerwca 2016 r. o godz. 12:20