Artykuł pierwotnie ukazał się na MUNCHIES NL
Witamy w naszym cyklu restauracyjnych zwierzeń, gdzie publikujemy wyznania osób ze świata gastronomii – zarówno tych, którzy pracują na sali, jak i tych z kuchni – żeby dowiedzieć się, co naprawdę dzieje się za kulisami waszych ulubionych knajp. Tym razem rozmawiamy z holenderskim szefem kuchni, który zezwala w swojej restauracji na odrobinę kontrolowanego chaosu.
W mojej kuchni narkotyki to temat tabu z wyjątkiem dwóch nocy: wigilii Dnia Króla [holenderskie święto państwowe obchodzone 27 kwietnia] i Sylwestra. Wtedy idziemy na całość. Startujemy już w trakcie obiadu dla pracowników, do którego pijemy szampana. Następnie, kiedy zaczynamy pracę, walimy kilka kolejek whiskey, a koło 19 wciągamy fetę. Biorą w tym udział wszyscy pracownicy. Istnieje tylko jeden warunek: trzeba dalej wykonywać swoją pracę, ponieważ restauracja musi działać jak zawsze.
Videos by VICE
To miła tradycja, dzięki której obsługiwanie gości sprawia dużą frajdę. Kiedy amfetamina zaczyna działać, z radością odkrywasz, że praca to świetna zabawa . To trochę dziwne doświadczenie, ale czas szybko mija, a ludzie błyskawicznie dostają jedzenie. „Nie przyniesiono wam jeszcze przystawki? Nie obchodzi mnie, oto główne danie!”.
W ubiegłym roku, w wigilię Dnia Króla, wypiliśmy Magnum Whiskey i pół butelki vieux [holenderska brandy – przyp. red.]. W całym mieście wyczuwa się wtedy nastrój imprezy, więc czemu nie mielibyśmy tego przenieść do naszej kuchni i nie zacząć własnej balangi? Trzeba jednak uważać, żeby nie przesadzić Jeśli poziom whisky we krwi będzie wyższy niż prochów, zmienisz się w prawdziwego złamasa. Spotkało to mojego kolegę w zeszłego Sylwestra. Dwie godziny po tym, jak zaczęliśmy pić, ja byłem dopiero po jednej kolejce, a on już po dziewięciu – wkrótce zaczął rzygać w kuchni. Zatrzymał się przy kilku stałych klientach, bo myślał, że wciąż może rozmawiać. W rzeczywistości bełkotał. Już w południe zgonował na podłodze w spiżarni.
Nie tylko o używkach. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco
Narkotyki i alkohol z pewnością nie czynią z człowieka lepszego kucharza, a do tego znacząco tępią smak. Dlatego trzeba się upewnić, że twoje stanowisko i wszystkie sosy są gotowe, zanim zaczniesz pić.
Feta to najgorszy narkotyk. Próbowałem wszystkiego i uwielbiam być na haju, ale ona zdecydowanie nie sprawdza się w kuchni. W tym roku skombinowałem deksamfetaminę, czyli naturalną, czystą formę speedu. Po niej nie ma się kaca, podczas gdy po zwyczajnej amfie są one koszmarne. Kiedyś myślałem, że mogę sobie poradzić z takim zjazdem, biorąc resztki fety z poprzedniej nocy, ale niestety tak się nie da. Mam dosyć narkotykowych kaców. Jeśli po speedzie się męczysz, musisz potem odpocząć. To potrafi zająć nawet kilka dni; prawdziwy koszmar.
Za młodu, kiedy jeszcze nie byłem szefem kuchni, często po niego sięgałem. Pracowałem kiedyś z dziewczyną, która dilowała. Pod łóżkiem trzymała walizkę wypełnioną towarem. W ostatnią noc, kiedy razem pracowaliśmy w kuchni, oboje się tym sztachnęliśmy. Niedługo po zażyciu zostałem odesłany do domu, a ona po prostu stała tam z rozdziawionymi ustami. W tej samej restauracji zgubiłem kiedyś całą samarkę spidu i zostałem na tym przyłapany; musiałem się kajać przed wszystkimi pracownikami.
Pomijając te dwa dni w roku, w kuchni nie biorę żadnych dragów – nigdy, przenigdy więcej. Pocenie się, palpitacje serca i uczucie, że zaraz umrę? Dzięki, już mi to przeszło.
Jednak dwa razy w roku świętujemy i zawsze jestem tym bardzo podekscytowany.
– wysłuchała Felicia Alberding
Więcej na VICE:
More
From VICE
-

FHM/Getty Images -

(Photo by Lester Cohen/Getty Images) -

NEW YORK – SEPTEMBER 7th: Dave Navarro of the Red Hot Chili Peppers at the 12th Annual MTV Video Music Awards on September 7, 1995 at Radio City Music Hall in New York City, New York. (Photo by Catherine McGann/Getty Images)

