FYI.

This story is over 5 years old.

i-D

Blogerka zwolniona przez L’Oreal ​za trądzik​ mówi o pięknie i pewności siebie

Kadeeja Khan ​jest przyzwyczajona do negatywnych komentarzy na Instagramie, ale mail od wielkiej marki to zupełnie inny kaliber

Artykuł pierwotnie ukazał się na i-D UK

Niedawno 21-letnia blogerka Kadeeja Khan została zatrudniona do sesji dla firmy L’Oreal, a następnie obcesowo zwolniona. W mailu wyjaśniającym sprawę przeczytała, że marka kosmetyczna „nie może być powiązana z osobami z problemami ze skórą". Później gigant urodowy przeprosił i winą obarczył zwykłe nieporozumienie z agencją castingową. Oczywiście decyzja doprowadziła do oburzenia opinii publicznej — powstała na ten temat masa newsów, artykułów i komentarzy. Na początku całe to doświadczenie upokorzyło i przytłoczyło Kadeeję. Jednak teraz czuje się jeszcze silniejsza. „Obudziłam się następnego dnia i pomyślałam: »Wiesz co? Nie pozwól, by to cię złamało. Rób dalej swoje i idź przed siebie«". Kadeeja zaskoczona skalą wsparcia, jakie otrzymała, podzieliła się z nami wiadomością do każdego, kto kiedykolwiek poczuł, że nie jest dość dobry.

Reklama

Mam złą cerę od 12 roku życia. Próbowałam zakrywać ją podkładem, ale dzieciaki w szkole bardzo mi z tego powodu dokuczały. W ogóle nie potrafiłam się malować. Podkład był nawet na brwiach — po prostu wszędzie. Było widać, że coś nałożyłam na twarz, nie rozcierałam go dobrze. To straszny obciach, ale byłam tak zdesperowana, że mnie to nie obchodziło.

Gdy miałam 19 lat, zaczęłam prowadzić w sieci bloga kosmetycznego. Zamieszczałam zdjęcia, na których pokazywałam na sobie różne makijaże i wyjaśniałam, jak je odtworzyć. Na samym początku mocno retuszowałam swoją twarz w Photoshopie. Miałam na sobie tyle makijażu, że byłam nie do poznania. W zasadzie nie byłam sobą.

Często patrzymy na idealnych ludzi w internecie i dostrzegamy w sobie wszystkie wady. Miałam dość udawania tej idealnej osoby. Po 21. urodzinach w końcu zdobyłam się na odwagę, by porzucić Photoshopa. Zaczęłam pokazywać ludziom, jak naprawdę wyglądam bez makijażu.

Reakcje były mieszane. Wielu ludzi naprawdę mnie wspierało, ale dostałam też masę negatywnych komentarzy o treści »Jak śmiesz pokazywać swoją twarz?« i »Jak możesz być blogerką urodową, skoro masz trądzik? Nie ma w tym nic pięknego«. Nie mogłam tego znieść, więc znów zaczęłam przerabiać zdjęcia. Po raz pierwszy zostałam w ten sposób zaatakowana. Jednak wtedy odezwały się inne głosy: »Dlaczego znowu retuszujesz zdjęcia? Bardzo mnie inspirowałaś, w końcu czułam się pewna siebie i szczęśliwa«. Dlatego znów pokazałam swoją skórę.

Reklama

Dziś maluję się, bo chcę, a nie dlatego, że muszę. Potrafię wyjść na zewnątrz bez makijażu i czuć się dobrze — to bardzo odświeżające uczucie. Teraz to brzmi żenująco, ale wcześniej nie umiałam przejść ulicą bez cienia do powiek.

Trochę mi to zajęło, ale w końcu czuję się piękna, szczególnie gdy nie mam na twarzy makijażu i widzę moją skórę taką, jaka jest. Czuję się świetnie, bo koniec końców makijaż trzeba zmyć. Najważniejsze to być sobą.

Teraz czuję, że mam pewien obowiązek. Wielu ludzi naprawdę mnie podziwia, szuka rady. Wszyscy są z natury piękni, muszą tylko to zrozumieć.

W szkole ciągle wagarowałam, bo nie mogłam znieść tego, co inni mówili o mojej skórze. Gdybym w wieku 14 lat zobaczyła kogoś takiego jak ja, bardzo by mi to pomogło. Dlatego gdy ludzie wysyłają mi prywatne wiadomości, opisujące gnębienie z powodu złej cery, zawszę im odpisuję. Radzę, by po prostu byli sobą. Daję im pozytywne odpowiedzi, które sama chciałabym usłyszeć w okresie dorastania. Bardzo się cieszę, że mogę teraz pomóc innym.


Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Branża kosmetyczna w znacznym stopniu przyczyniła się do tej sytuacji. W reklamach i na bilbordach pokazują tylko modelki z nieskazitelną cerą. Nikt nie pokazuje, co kryje się pod makijażem i jak wygląda bez retuszu. To nie jest rzeczywistość. Nie wszystkie kobiety mają idealną cerę. Jest nam ciężko, nie możemy się utożsamiać z tymi modelkami. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby marki otworzyły się i postanowiły reprezentować kobiety z gorszą cerą.

Reklama

Cała ta sprawa z L’Orealem bardzo mnie przygnębiła. Zupełnie jakby zniknęło wszystko, na co pracowałam. Czułam się ze sobą bardzo źle. Chociaż przeprosili, wydawało mi się że próbowali to zamieść pod dywan — udawać, że to tylko pomyłka, bo są dobrą marką. Rozumiem to. Jednak nie można zmienić tego, co do mnie napisali. A przez to poczułam się beznadziejnie. To trochę smutne. Ludzi ze złą cerą się alienuje, ale wciąż jesteśmy ludźmi. Tak, może mam gorszą cerę od ciebie, ale nie powinnam przez to trafiać do innej kategorii. Piękno jest dla każdego. Gdy marki decydują, że tylko określone typy urody mogą występować w kampaniach kosmetycznych, pokazują opinii publicznej, że to nie dla każdego.

Na szczęście następnego dnia wstałam i pomyślałam sobie: »Wiesz co? Nie pozwól, by to cię złamało. Rób dalej swoje i idź przed siebie«. Jaką mam radę dla innych? Nawet gdy jakaś marka powie wam, że nie jesteście piękni albo dość dobrzy, pamiętajcie, że to nieprawda. Puśćcie to mimo uszu. To moja metoda. Będę nadal robić swoje i szerzyć pozytywne przesłanie. Coś takiego mnie nie zdołuje. Zrozumiałam, że nic nie może stanąć między mi na drodze ku spełnieniu marzeń.


Więcej na VICE: