FYI.

This story is over 5 years old.

dorastanie

Subiektywny przewodnik po życiu zwykłego 30-latka

Parafrazując Piotra Żurawskiego – ciągle nie wiesz, czego tak naprawdę chcesz; wiesz tylko, czego już na pewno nie chcesz
Na zdjęciu autor tekstu. Fot: Izabela Szumen

Pobudka! Jeszcze wczoraj byłeś 20-parolatkiem i cieszyłeś się na kolejne urodziny, ale to już przeszłość, koniec pewnej ery, pora zdmuchnąć świeczki i uświadomić sobie, że lata 90. skończyły się prawie dwie dekady temu. Chociaż wciąż umiesz posługiwać się walkmanem i wiesz, co łączy ołówek z kasetą magnetofonową, nie jesteś jeszcze dziadem (przynajmniej dla swoich rówieśników). Zapewne jednak już zauważyłeś tych kilka siwych włosów na (możliwe, że też łysiejącej) głowie. Ulubiona koszulka sprzed lat zrobiła się przyciasna, ale dlaczego w ogóle chciałbyś zakładać na siebie coś z tym wypłowiałym nadrukiem? Och nie, czyżbyś był dorosłym dzieciakiem uwięzionym w ciele dorosłego mężczyzny? Czy kupiłeś sobie prezent na Dzień Dziecka?

Reklama

A tak serio, czy 3 z przodu twojej metryki wyznacza granice? Raczej tak, może nie od razu, ale niekiedy to początek nowego ciebie lub koniec ciebie starego. Miejscami bywa trochę spokojniej, ciszej, ale bardziej świadomie – i wcale ci to nie przeszkadza. Nic już nie trzeba udowadniać, nie jesteś lokatą oczekiwań swoich bliskich, a raczej tym, co przetrwało burzliwy okres dorastania. Często łapiesz się na tym, że nie pasujesz do definicji szczęściarza, jaką sprzedaje ci nasze społeczeństwo. Jednocześnie media raz po raz przypominają, że twoje pokolenie znowu sobie z czymś nie poradziło: za długo mieszkamy z rodzicami, nie potrafimy budować trwałych relacji w związkach, już teraz mamy problemy z finansami, a tematu emerytur lepiej nawet nie poruszać .

Poza tym bardzo możliwe, że gdzieś w środku myślisz o studentach, że powinni przemieszczać się po mieście tylko podziemnymi tunelami, aby do minimum ograniczyć wasze przypadkowe spotkania. Oto subiektywny przewodnik po życiu zwykłego 30-latka, napisany przez zwykłego 33-latka.

Na zdjęciu autor tekstu. Autorka kolażu Izabela Szumen

Twoje ciało to kompilacja kiepskich decyzji z młodości, ale przynajmniej masz miłe wspomnienia

Można spokojnie stwierdzić, że po tych wszystkich latach ze swoim ciałem, będziesz się z nim teraz poznawać na nowo. Zwłaszcza jeżeli wcześniej nie zaprogramowałeś się na częsty wysiłek fizyczny i utrzymywanie formy.

Jeżeli tak jak ja przez większość życia piłeś, paliłeś i nie przywiązywałeś większej wagi do przemyślanej diety (pochłaniając rzeczy, byleby przetrwać), przekonasz się, że twój organizm jednak nie ma umiejętności regeneracji, jak u Wolverine'a. Twoja kondycja siada na tyle, że zaczynasz się zgadzać ze słowami Małgorzaty Halber na temat starzenia się wraz ze swoimi ulubionymi festiwalami: „Kiedy masz 27 lat spanie pod namiotem i trzy dni imprezy wydają się doskonałym sposobem na spędzanie czasu. Kiedy masz 37, w pociągu jadącym do Katowic odkrywasz nagle, że w sumie wolałbyś przez weekend nie wychodzić z domu i grać w Medieval Total War". Dziwnym nie jest, Medieval Total War to bardzo spoko gra.

Reklama

Co jeszcze?

Siada też trochę metabolizm, co nie tylko wpływa na twoją posturę, ale i na radzenie sobie z przyjmowanymi do ciała chemikaliami. Jak to ustaliliśmy w innym materiale na VICE: kac nie może cię zabić, ale teraz pomęczy cię znacznie dłużej i bardziej bezlitośnie.

Do tego dochodzą jeszcze odzywające się kontuzje. Kiedy byłem dzieckiem, rozszarpałem sobie kolano w wypadku rowerowym. To był mój debiut. Później, jako nastolatek zmiażdżyłem sobie prawy łokieć, przez co mam w nim teraz kawałek przeszczepionego biodra i miłe wspomnienia z trzech lat rehabilitacji. Potem już było spokojniej: zerwane więzadła skokowe w obu nogach, rozcięty łuk brwiowy i spora blizna przechodząca przez czubek mojej głowy. Nie próbuję nikomu zaimponować swoją niegdysiejszą determinacją do niszczenia swojego zdrowia – sęk w tym, że dawne rany lubią o sobie przypominać: rzeczywiście czasem strzyka i boli. Przygotuj się na to. Poza tym jest super, gratuluję, wciąż jesteś częścią naszej paczki prawie ośmiu miliardów ludzi na świecie!

Poniżej dalsza część tekstu


Czytaj też:

30 zdań, które wypowiesz po 30 urodzinach


Utrzymywanie relacji, kiedy twoi znajomi zaczynają celowo się rozmnażać i formalizują swoje związki w świetle prawa lub wyznawanych religii, uczy cię więcej o życiu, niż lekcje biologii w podstawówce

Do tej pory zapewne udało ci się już wykrystalizować grono osób, z którymi NAPRAWDĘ chcesz i lubisz spędzać czas. Według niedawno opublikowanego raportu w „Journal of Social and Personal Relations”: zwykle utrzymujemy do pięciu bardzo bliskich relacji, przyjaciółmi nazywamy około 15 osób, a dobrymi kolegami – 50. Natomiast Robin Dunbar, psycholog ewolucyjny z Uniwersytetu Oksfordzkiego dowodził w swojej pracy, że nasz mózg jest w stanie utrzymać tylko ok. 150 znaczących relacji.

Ty natomiast jesteś 30-latkiem, więc byłeś już na wystarczająco wielu imprezach, by wiedzieć, kiedy warto wrócić do domu i broń cię borze iglasty – zostawać na niektórych afterkach, w nadziei, że inba może się polepszy. To by tłumaczyło, dlaczego coraz częściej zapamiętujesz nowo poznanych ludzi tylko po jakości odbytych small talków. Istnieje też duża szansa, że o ile nie masz młodszego rodzeństwa, któremu dwa razy w roku składasz życzenia na święta i słyszysz „nawzajem”, nigdy nie rozmawiałeś z nikim, kto urodził się po 95. roku – to nie są wyniki badań, to ja stwierdzam bardzo prawdopodobny fakt.

Reklama

O ile nie chcesz być influencerem, który zawsze jest w miejscach, gdzie rozdają darmowe drinki – relaks w domowym zaciszu potrafi wygrać z całonocnym piciem (bo instynkt samozachowawczy).

Jasne, czujesz się trochę dziwnie, kiedy twoi znajomi zaczynają celowo się rozmnażać i formalizują swoje związki w świetle prawa lub wyznawanych religii. Jednak na pocieszenie, część z nich zmienia się w insta-pary lub insta-rodziców, natrętnie publikując zdjęcia siebie i swoich pociech, co daje ci solidny argument za wywaleniem ich ze swojego życia.

Poniżej dalsza część tekstu


Czytaj też:


Netflix and chill nabiera dosłownego znaczenia: kapcie i seriale (oraz okazjonalny seks)

Samotne wieczory i picie do lustra straciło swój czar? Nie ma tego złego, wszakże jest Tinder aka the game changer, który zwiększył zasięg pola manewru… wszystkim? Dzięki randkowym apkom zamiast tylko weekendowych interakcyjnych prób i błędów, teraz możesz być aktywny przez cały tydzień. Chociaż twoje serducho zebrało już kilka razów po nieudanych związkach (chyba, że to ty byłeś tym nieczułym dupkiem, który ranił), to wciąż możliwe, że – parafrazując Piotra Żurawskiego – ciągle nie wiesz, czego tak naprawdę chcesz; wiesz tylko, czego już na pewno nie chcesz.

Jest też Netflix and chill, za którym też czasem kryje się sex and chill. A jeżeli już żyjesz z drugą połówką – śmiało, zaproś ją na pyszną kolację, a wieczorem puść pierwszą część Predatora lub zaproponuj jakąś planszówkę, w której będzie musiała grać krasnoludem. Jeśli się zgodzi i po wszystkim z tobą nie zerwie, to znaczy, że właśnie wzmocniliście swój związek. Brawo, jesteś o krok bliżej do świadomej prokreacji.

Reklama

Istnieje spora szansa, że jest już za późno na twoją karierę w boysbandzie lub popularnym zespole rockowym, ale kariera YouTubera stoi przed tobą otworem

Jak wiadomo, sama gra na instrumencie już nie wystarcza (chyba, że grasz jazz). Jeśli masz talent i trochę szczęścia, ktoś zasięgowy nagra cię swoim telefonem i wrzuci to do sieci lub zszeruje twój post. Staniesz się żywym viralem, przybędzie ci trochę obserwujących na Facebooku, a w najlepszym razie założysz swój fanpage, na którym w końcu poinformujesz, że twój Patronite już działa.

Istnieje natomiast spora szansa, że jest już za późno na twoją karierę w boysbandzie lub popularnym zespole rockowym, ale kariera YouTubera stoi przed tobą otworem. Idealnym tego przykładem jest chociażby przypadek Maćka Dąbrowskiego, twórcy kanału Z Dvpy. Jak sam wspominał w rozmowie dla VICE: swoją pracę z mediami zaczynał w MTV, skąd później został zwolniony, bo stwierdzono, że „młodzi ludzie to cię nie za bardzo kumają i nie rozumieją twoich dowcipów, więc raczej nie nadajesz się do pracy przed kamerą". Obecnie jego kanał na YT subskrybuje ponad 1,2 miliona osób. Korzystając więc z okazji, chciałbym się pochwalić, że ja też planuję zostać youtuberem; jeszcze nie wiem, o czym będzie mój kanał, ale dajcie suba i łapkę w górę!

Robienie spożywczych zakupów zaczyna sprawiać ci podejrzanie dużo satysfakcji

Ujmę to w ten sposób: jeśli masz swój ulubiony warzywniak, w którym już cię rozpoznają na tyle, by zapytać „co słychać?” – nie ma w tym absolutnie nic złego. I NIE POZWÓL WMÓWIĆ SOBIE, ŻE JEST INACZEJ. Gotowanie też przestaje przypominać kuchenną batalię dobra ze złem, chociaż nieśmiertelna opcja dowozu jedzenia (przez którą Krzysztof Bosak wyje o tyranii multikulti), wciąż pozostaje kusząca.

Poniżej dalsza część tekstu

Reklama

Czytaj też:


Kiedyś uważałeś, że majtki i skarpetki to najgorszy prezent, teraz przydałaby ci się nowa szuflada na majtki i skarpetki

Jeśli poznaję faceta w koszulce z nadrukiem, wiem że nic z tego nie będzie” – jakiś czas temu rozprawiała się z 30-latkami autorka lifestyle'owego tekstu w NaTemat. Jak więc widać, tutaj na szczęście nic się nie zmienia i chociaż jesteś już tym prawdziwie dorosłym mężczyzną, to wciąż ktoś będzie ci mówił, co ci wolno i wypada, a co nie. Bo ten, kto nigdy nie oceniał książki po okładce, nigdy też nie żył. To, co jednak ulega zmianie, to ocena przydatności niegdyś najgorszych prezentów, jakie można było dostać pod choinkę — gaci i skarpet. Zawsze dobrze mieć zapasową parę czystej bielizny, jeżeli w weekend używałeś pralki do mieszania drinków.

Poniżej dalsza część tekstu


Gdybyście byli ciekawi:


Mainstreamowe kino depcze twoje wspomnienia z dzieciństwa o franczyzach, przy których dorastałeś, ale w gruncie rzeczy powinieneś mieć to w dupie

Wielkie korporacje od spraw masowej rozrywki już jakiś czas temu postawiły na recycling serwowanych nam produktów popkultury, jakimi są rebooty, sequele, prequele czy spin-offy. Zgadza się, nowe filmy o Obcym Ridleya Scotta, są tragiczne, ale w żaden sposób nie dyskredytują oryginału z 1979 roku. W ogóle starsze filmy są super, przynajmniej nie są tylko o superbohaterach.

Obchodzenie własnych urodzin nie jest już tak fajne, jak kiedyś

Serio, nie ma co robić z tego wielkiej sprawy i organizować imprezy z pompą. Chyba, że właśnie taki masz vibe i inaczej u ciebie to nie działa. Nie zapominaj tylko, że cały blichtr tego dnia sprowadza się do prostej prawdy, że nigdy wcześniej nie byłeś tak stary. Ale wciąż, najlepszego, mordo, z fartem!

Możesz śledzić autora na jego profilu na Facebooku