Ryan Florig jest dwudziestoletnim Amerykaninem, który ma duży dryg do wszystkiego co naturalne. Jest samoukiem z Waszyngtonu, który posługuje się głównie jednorazowymi aparatami i rozwija się w granicach, które nazwać można fotografią uliczną. Nie spotkacie go w studio. Większość zdjęć robi podczas jazdy na rowerze. Zdjęcia nie wydają się jednak robione w pośpiechu czy spazmatyczne. Są dokładnie zakomponowane i głęboko przemyślane przez autora tuż przed naciśnięciem spustu migawki. Ten rodzaj swobodnej pewności siebie nie przychodzi lekko. Wymaga to jeżdżenia tymi samymi dróżkami wiele, wiele razy.
Reklama