FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jak dobić do drugiej bazy i nie być przy tym obleśnym

Nie ma nic złego w manifestowaniu swojego libido. Obyczaje się zmieniły tak jak czasy, w których przyszło nam doświadczać młodości, i nie ma co narzekać, bo dawno temu ktoś natrudził się, żeby teraz mogło istnieć całe to porno.

Nie ma nic złego w manifestowaniu swojego libido. Obyczaje się zmieniły tak jak czasy, w których przyszło nam doświadczać młodości, i nie ma co narzekać, bo dawno temu ktoś natrudził się, żeby teraz mogło istnieć całe to porno.

Ludzie w związku z tym nie kryją się już po kątach i całują się wszędzie gdzie spojrzysz, co nikogo szczególnie nie szokuje. Jest jednak pewien zestaw niepisanych reguł odnośnie manifestowania swoich uczuć w miejscach publicznych, jak na przykład „nie ruchaj się w autobusie jak masz małego fiutka” albo „gdy wkładasz swojemu facetowi język do gardła upewnij się, że nie wyciągniesz grudy przeżutego kebaba”. O dziwo, istnieje też pewien kodeks odnośnie całowania się, chociaż każdy z nas widział na pewno gorsze rzeczy niż zakochana para połykająca nawzajem swoje głowy w ataku nagłej namiętności. Gdzie są granice i o co należy zadbać?

Reklama

Zdarzyło wam się kiedyś uprzedzić do kogoś tylko dlatego, że jego oddech przywodził wam na myśl stado dzikich psów żywiących się padliną? Świeży oddech to podstawa, zwłaszcza jeżeli pijesz kawę i palisz szlugi, ponieważ ta mieszanka jest zarezerwowana dla podstarzałych żonatych profesorów, którzy jeżeli już zaliczają to co najwyżej wpis do indeksu. Również alkohol nie pachnie fiołkami i nawet jeżeli wydaje ci się, że po piwie z sokiem unosi się nad tobą aromat malinowego chruśniaka to srogo się mylisz. Po pięciu jest to co najwyżej zapach malinowej nalewki spod lady solidnie zaopatrzonego monopolowego. Z oddechem jest ten problem, że jeżeli nie wyczujesz nutki nieświeżości wystarczająco wcześnie to później ciężko i nieelegancko jest się wycofać i możesz już liczyć tylko na to, że nagle zadzwoni ci telefon. Powszechnym problem jest cebula i czosnek, nie myśl też, że szczypiorek to niewinna zielenina, i nie usprawiedliwia cię tutaj twój interesująco wyłożony teoretycznie wegetarianizm i uwielbienie dla życia w każdej formie. Każde jedzenie powinno być zneutralizowane solidnym myciem zębów, dlatego nie zaszkodzi nosić ze sobą szczoteczki i tubki pasty, bo nie zawsze jesteś w stanie odmówić sobie kebaba. Mogą być też gumy, rozsądny człowiek nosi ze sobą oba rodzaje. Głupia sprawa jest też z gazowanymi napojami typu piwo, bo jeśli wypijesz ich za dużo to może ci się zdarzyć najgorszy z pocałunkowych przypałów w postaci beknięcia komuś w twarz, a nawet w usta, co daje ci milion punktów w skali oblecha. Jeśli czujesz, że nie możesz już tego powstrzymać, musisz upozorować nagły napad czułości z przytulaniem, żeby dyskretnie wypuścić gazy gdzieś w okolicach szyi. W kwestii higieny to chyba najważniejsze, poza tym, że gdy jesteś głodny nie całuj się, patrząc jednocześnie jak ludzie wychodzą z fast fooda zaopatrzeni w smakowite kąski, bo nadprodukcja śliny może być nieunikniona. W ogóle nie całuj się z otwartymi oczami. To uwłaczające i poniżej wszelkich standardów.

Pocałunki w miejscach publicznych także bywają delikatną sprawą i mogą być równie nieprzyjemne dla otoczenia jak publiczna kłótnia. Powiedzmy, że właśnie przeżywasz najgorszy dzień swojego życia, wyjebali cię z roboty, dostałaś okres, facet cię zdradził, spisały cię kanary i masz dwa syfy na środku czoła i jesteś ich bardzo świadoma, aż tu nagle widzisz przed sobą szczebioczącą parę obśliniającą sobie nawzajem twarze. Dokładnie tak, szczebioczą jak jakaś egzotyczna odmiana wielkiego kolorowego ptaka, aż sypią się wkoło kolorowe piórka, tacy są szczęśliwi. Zalewa cię wtedy mulista fala frustracji, która z jednej strony trochę cię zawstydza, z drugiej jednak przynosi niezrozumiałą satysfakcję, i wyobrażasz sobie, jak obdzierasz te dwa ptaszki z piórek, ucinasz im dzióbki i wrzucasz do obleśnie brudnej rzeki, która płynie przez twoje miasto. Jest to zazwyczaj nietakt niezamierzony, ale jeśli ktoś w tramwaju bez najmniejszego pardonu odstawia erotyczne show na oczach tych wszystkich matek z dziećmi, staruszek wracających z zakupami z bazaru i wymęczonych pracowników fabryk, musi pamiętać o karmie, która gromadzi się nad nim jak burzowe chmury, bo nie jest wielką tajemnicą, że nic nie wkurwia bardziej niż cudze szczęście. Zła karma jest gorsza niż Buka.

Istnieje pogląd, że ludzie łączą się w pary po to, żeby mieć się o kogo oprzeć w drodze do domu, gdy za bardzo się najebią. Inaczej wszyscy poskładaliby się na chodniku jak wędkarskie krzesełka. Alkohol to w ogóle wróg romantyzmu, tylko czasami umożliwia wielkie gesty i to też zazwyczaj z potknięciem. Jednocześnie jest to też przyjaciel poczucia własnej wartości i wielkiej, niezmierzonej w centymetrach odwagi wymieszanej ciągle z lekką dawką wstydu i strachu przed odrzuceniem, dlatego większość pierwszych pocałunków wymaga pomocy alkoholu i wszyscy o tym wiemy. Pierwsze pocałunki są super słodkie i nic do nich nie mam, ale kiedy nieśmiałość znika i libido wchodzi na arenę, pijacki pocałunek może się okazać naprawdę obleśny dla osób postronnych. Widziałam niedawno w barze parę, która całowała się namiętnie z aktywnym wykorzystaniem języka, co w terminologii pocałunków nazywa się po prostu lizaniem, a między nimi w ręce laski tkwiła posmarowana smalcem kromka chleba, z której odpadały krążki kiszonego. Nie wspomnę o milionach przypadków, kiedy rzucały mi się w oczy pary dzielące się podczas pocałunku kebabową kapustą. Co jest dalej, badanie dentystyczne? O kochanie, wyczuwam u ciebie ubytek w górnej piątce? Daj, wydłubię ci orzeszka? Litości ludzie! Dzielenie się jedzeniem z ust do ust to kontrowersyjny rodzaj intymności i nikt się nie obrazi, jeśli oszczędzicie światu tego widowiska. W domu możecie nawet wyrywać sobie z zębów kotleta, aj dont ker.

Pozostaje jeszcze kwestia ciał obcych intencjonalnie bądź przypadkiem towarzyszących temu przemiłemu doświadczeniu, jakim jest całowanie drugiej osoby. Ach. Są to zarówno kolczyki w wargach i języku, aparaty na zębach czy gumy do żucia, nie wiem co tam jeszcze trzymacie w buzi. Krąży taka słynna legenda miejska o tym, jak to dwoje amerykańskich nastolatków z aparatami na zębach szczepiło się drutami podczas całowania i konieczna była interwencja lekarzy, chociaż nie wiem ile w tym prawdy. Posiadanie kolczyka czy aparatu na zębach to już nie jest jakiś wielki obciach i trzeba z tym żyć (czyt. całować się), chociaż kolczyki mają tendencję do odkręcania się i wypadania, a stukanie aparatem o zęby partnera jest średnio przyjemne. Gumę wypluj. A dalej już wiesz co robić. No chyba, że jednak nie wiesz. Jeśli nie potrafisz się całować są dwie opcje: albo się tego nauczysz i sprawność przyjdzie z praktyką, albo ssiesz po całości i nie ma dla ciebie nadziei. Pocałunek, wbrew temu co sądzą niektórzy, nie polega na wkładaniu i wyciąganiu języka z czyichś ust, ewentualnie wykonywaniu nim dziwnych gwałtownych ruchów w różne strony, ale na powolnym nakręcaniu atmosfery i zmienianiu technik. Sława „bad kissera” ciągnąć się będzie za tobą jak glut, więc lepiej najpierw poćwiczyć, nawet jeżeli wymagać to będzie udziału ręki. Przecież każdemu zależy na rundzie drugiej.