FYI.

This story is over 5 years old.

Zawody polskie

​Nigdy nie miałem fajnej pracy

Moja praca pokazuje przekrój całego polskiego społeczeństwa: ludzi po podstawówce, klasę robotniczą, z którą mogę się utożsamiać aż po magistrów ukrywających swoje wykształcenie

Ilustracja: ALEKSANDRA LAMPART

Patrząc na dane Głównego Urzędu Statystycznego można być umiarkowanym optymistą — stopa bezrobocia oscylująca w okolicach 10% pokazuje, że znalezienie pracy w dzisiejszych polskich realiach wcale nie powinno być trudnym wyzwaniem. Gdzieniegdzie statystyki są jeszcze bardziej pozytywne — w Poznaniu bez zatrudnienia pozostają zaledwie trzy osoby na sto. Niestety, obraz faktycznych realiów zatrudnienia w naszym kraju może zaciemniać wyjeżdżających za chlebem za granicę, ale faktem jest, że coś rzeczywiście jakby drgnęło — szczególnie w przypadku prostych robót fizycznych. Takich ofert pojawia się coraz więcej. Ale ciągle modne jest narzekanie na pracę. Niedawno rozmawiałem z gościem, który brzydzi się każdą pracą, w której nie może się spełniać. Zważywszy na fakt, że średni czas szukania roboty w Polsce przekracza rok, nie każdy może pozwolić sobie na wybrzydzanie. Andrzej to trzydziestolatek z kredytem mieszkaniowm we frankach, więc kategorią jego wyboru posady jest ta — która po prostu pozwoli mu przetrwać. Porozmawiałem z nim o trudach utrzymania się na współczesnym rynku pracy w Polsce.

Co myślisz, gdy mówisz „praca"?

Reklama

Andrzej: Pierwsze i tak naprawdę jedyne skojarzenie z tym słowem to zarobek. Praca na strefie ekonomicznej, którą obecnie wykonuję, to coś smutnego.

A miałeś kiedyś wesołą pracę?

Przede wszystkim nigdy nie miałem fajnej pracy. Wesoło było tylko na budowie, gdzie trafiłem na świetną ekipę i dzięki temu czułem się tam dobrze, ale to nie była w żadnym stopniu rozwijająca praca.

Sprawdź historie innych zawodów:DOSTAWCA PIZZY NA NOCNEJ ZMIANIE

W którejś ze swoich robót czułeś, że się rozwijasz?

Było tak, kiedy trafiłem pierwszy raz na produkcję. Ale to też nie był spektakularny rozwój — poznałem odpowiednio dobrze maszyny i samą specyfikę tej pracy, dzięki czemu dzisiaj nabrałem doświadczenia. To właściwie tyle — przestałem się rozwijać po jakimś roku.

A co robisz teraz?

Znów pracuję na produkcji, gdzie obsługuję piec — jakkolwiek dziwnie to brzmi. Wkładam gumowe rury do form i tam je wypalam. I tak w kółko przez osiem godzin. Nie tylko jest to brak progresu, ale wręcz uwstecznianie się. Po pierwszym dniu w robocie już wiedziałem praktycznie wszystko na jej temat. Ale są tacy, którzy mają problemy nawet z ogarnięciem podstaw — przez wszystkie lata w gównianych pracach napatrzyłem się na różnych ludzi.

Sprawdź historie innych zawodów: POZIOM IQ SPADA W PRZEDSIONKU MOJEGO LOMBARDU

Jakie masz obserwacje dotyczące swoich współpracowników?

Taka praca pokazuje przekrój całego polskiego społeczeństwa. Począwszy od ludzi po podstawówce, przez klasę robotniczą, z którą mogę się utożsamiać aż po magistrów ukrywających swoje wykształcenie. To w ogóle chora sytuacja — mój znajomy z roboty skończył studia, jednak nie przyznał się do tego ani w CV, ani podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Obawiał się, chyba zresztą słusznie, że nie będą chcieli zatrudnić magistra socjologii do obsługi wózka widłowego. A jeśli ktoś sądzi, że w szatni gada się głównie o dupach i samochodach, jest w błędzie. Podstawowym tematem jest nic innego, tylko praca.

Reklama

Spędziliśmy dzień z rosyjskim miliarderem


W której robocie było najgorzej?

Mniej myślę o konkretnych miejscach, bardziej dokucza mi dobijająca monotonia. Czasami na nocce można niepostrzeżenie w jedno ucho włożyć sobie słuchawkę i słuchać muzyki, ale to marne urozmaicenie. Ale jeśli miałbym zdecydować się na największą chujnię, w jakiej miałem okazję pracować, zdecydowałbym się na magazyn jednego ze sklepów internetowych, gdzie — przy całej mojej cierpliwości — wytrzymałem nieco ponad tydzień. Określenie obóz pracy w tym przypadku nie jest przegięciem, to ostry zajazd i pranie mózgu. Przez moment również pracowałem na chłodni. Wyobraź sobie takie zajęcie latem — w środku temperatura dochodzi do minus trzydziestu, po czym wyłazisz na tropikalny lipcowy upał. Gwarancja zajebanych zatok od ręki. Spędziłem też trzy lata za granicą, gdzie między innymi pracowałem na fermie kur — cały czas w przysiadzie, duchota wywołująca zawroty głowy no i te śmierdzące, nieznośnie dziobiące ptaki.

Sprawdź historie innych zawodów: TAKSÓWKARZ

Jak wygląda kwestia godzin pracy w takich gównianych robotach?

Nie boję się roboty, więc staram się tam przebywać — i zarabiać — jak najwięcej. Aktualnie pracuję w systemie czterobrygadowym — pracuję siedem dni z rzędu na trzy różne zmiany, po czym mam dwa dni wolnego. Ale nie jest to aż tak uciążliwe, jak można sobie wyobrażać. Chociaż po tylu godzinach odciski na dłoniach i permanentny ból rąk potrafi dać się we znaki. Ale przyzwyczaiłem się już do niewygodnych roboczych butów i spodni — znajomi, którzy pracują w biurze też narzekają na ból pleców i oczu. Ja przynajmniej nie naświetlam się komputerem przez cały dzień. Ale są też tacy, którzy niczym za komuny starają się wyrobić 150% normy — w 9 przypadkach na 10 taka sytuacja spowodowana jest koniecznością utrzymania rodziny.

Reklama

Zobacz jak wygląda życie postojowej striptizerki


Twoja robota wiążę się z jakimś ryzykiem?

Kiedyś pracowałem z maszyną, która w sekundę mogła zmiażdżyć dłoń. Raz nawet byłem bliski takiego wypadku — próbowałem na szybko naprawić usterkę, a że była to awaria, z którą miałem już wcześniej do czynienia wydawało mi się, że sprzęt nie ma prawa się włączyć. A jednak się włączył. Gdyby nie mój refleks to — cytując klasyka — bym teraz kurwa ręki nie miał. Przez wszystkie lata mojej roboty tylko raz gość na hali pozbył się palców — czyli jednak nie jest to aż tak niebezpieczne. Teraz też nie mam łatwych warunków — piec rozgrzewa się do stu osiemdziesięciu stopni i jest wielkości połowy standardowego pokoju. W nagrzanej blaszanej hali naprawdę bywa nieprzyjemnie, ale o większym ryzyku nie ma mowy.

To ciężka robota?

Szybko łapie się specyfikę takiej pracy. Podczas pierwszego tygodnia moi koledzy ze zmiany dali mi delikatnie do zrozumienia, że nie ma sensu na siłę podkręcać tempa. Na pewno nie jest tak, że wracam do domu wypompowany i bez sił do życia.

Sprawdź historie innych zawodów: DLACZEGO ZOSTAŁEM DILEREM

Możesz w swojej pracy awansować?

Niestety nie — to chyba największy minus tej roboty. Wyżej dupy nie podskoczę. Ale są i tacy, którzy starają się włazić w dupę kierownikowi - wygląda to żenująco a efekt jest żaden. Byli nawet konfidenci, którzy próbowali donosić na współpracowników, ale najczęściej wywoływało to efekt odwrotny od zamierzonego.

Nie mogę nie spytać o Twoje zarobki.

W obecnej firmie nie mam na co narzekać — na start dostałem umowę o pracę i pensję sporo przekraczającą najniższą krajową. Jasne, muszę sporo tyrać i nawet nie stać mnie na przyjemności typu wakacje za granicą czy nowy samochód, ale bez stresu mogę spłacać kredyt, żyć na zadowalającym poziomie i czasem pozwolić sobie na zbytki. Sytuacja byłaby inna, gdybym nie miał na głowie rat za mieszkanie, ale kiedy skończyłem 22 lata, rzuciłem studia, postanowiłem się usamodzielnić i wyprowadziłem od rodziców na swoje. Dwupokojowe mieszkanie w bloku to żaden luksus, ale z drugiej strony traktuję to zaciskanie pasa jako inwestycję.