FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jak uzależniłem się od pornografii i z tym wygrałem

Przestałem wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi. Zaniedbywałem siebie i moją partnerkę i nie chodzi tylko o seks. Po jakimś czasie pojawiła się we mnie mocna świadomość bezsilności i poczucie osamotnienia

Ilustracja George Heaven, pierwotnie wykonana do artykułu What I Learned from Giving Up Porn for a Month

Jakiś czas temu zupełnie przez przypadek, natknąłem się na człowieka, który jak utrzymywał – ma niezłą historię do opowiedzenia. Ze względu na okoliczności – moje upojenie alkoholowe – stałem się przez kolejny kwadrans jego bacznym słuchaczem. Jak się okazało, owa persona to uzależniony od pornografii facet, który chciał przybliżyć światu swoje „zawirowanie w życiu" – ku przestrodze.

Po tym wszystkim zainteresowało mnie, skąd bierze się problem uzależnienia od filmów pornograficznych i czy aż tak bardzo jest niebezpieczny? „Według statystyk ponad 20% całego Internetu to treści pornograficzne" – mówi psychoterapeuta Łukasz Wojdyła z Centrum Psychoterapii i Seksuologii „Empatia" w Krakowie i dodaje – „To ogromna ilość materiału dostępna na wyciągnięcie każdej ręki. Śmiem twierdzić, zważywszy na moje doświadczenie, że od kilku do kilkunastu procent populacji Polaków, głównie młodych mężczyzn, ma problemy z pornografią".

Reklama

Dowiedziałem się też, że uzależnienie od pornografii, cechuje się podobnymi symptomami, jak inne uzależnienia „Człowiek znajduje sobie pewien rodzaj »polepszacza«, który ma mu pomóc w podniesieniu samooceny, w dowartościowaniu się" – dodaje terapeuta – „Oglądanie pornografii to, podobnie jak wyżej, jakiś wspomagacz, który w danym momencie powoduje psychiczne, pozornie pozytywne zmiany".

Po rozmowie ze specjalistą stwierdziłem, że muszę to skonfrontować z historią mężczyzny, który przeszedł przez uzależnienie i mówi o sobie zdrowy facet.

VICE: Jak uzależniłeś się od pornografii i kiedy odkryłeś, że jest to nałóg?
Cóż, każdy z nas przechodzi przez epizod oglądania pornoli i spontanicznej masturbacji. Wydawało mi się wtedy, że w momencie, gdy poznam kogoś i zacznę regularnie uprawiać seks, to przejdzie. Myliłem się, a nawet więcej – wręcz, jeszcze bardziej się nasiliło. Jak się okazało, nie czułem się spełnionym kochankiem. Zdarzało się często, że nie chciałem uprawiać seksu ze swoją dziewczyną, bo spędzałem wcześniej kilka godzin przed komputerem, rozładowując swój popęd. Wtedy gdy kobieta robiła mi „moralniaki", a ja wymyślałem coraz to inne wymówki, zaczęły dopadać mnie pierwsze refleksje i poczucie, że coś jest ze mną nie tak.

Przyjmowałeś w tym okresie do swojej świadomości etykietę „uzależniony od pornografii"?
Nie, absolutnie – jak chyba każdy nałogowiec wypierałem się wszystkiego, usprawiedliwiając się nerwową sytuacją w pracy i innymi niedorzecznymi pierdołami. Po jakimś czasie jednak i którymś tam „riserczu" w sieci znalazłem informacje na temat mojej „przypadłości" i wypowiedzi osób z podobnymi zaburzeniami.

Reklama

Musisz zrozumieć, że poza pozorną przyjemnością ten nałóg wysysa z ciebie dosłownie wszystkie pozytywne emocje

Jak wygląda nałóg oglądania pornografii?
W moim konkretnym przypadku wyglądało to tak, że najwięcej satysfakcji dawała mi ta coraz dłuższa chwila samotności przed komputerem. Pogrążanie się w dziwniejszych fetyszach. Odkrywanie ich. Przestałem wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi. Zaniedbywałem siebie i moją partnerkę i nie chodzi tylko o seks. Po jakimś czasie pojawiła się we mnie mocna świadomość bezsilności i poczucie osamotnienia. Otarłem się chyba o jakąś depresję. Niemniej jednak nadal uprawiałem ten incydent, nie do końca wiedziałem, co mam z tym zrobić. W kulminacyjnym momencie byłem kompletnie obdarty z uczuć i wrażliwości. Musisz zrozumieć, że poza pozorną przyjemnością ten nałóg wysysa z ciebie dosłownie wszystkie pozytywne emocje.

Jak wyglądała relacja w twoim związku?
Nie było łatwo. W szczytowym momencie ja i moja dziewczyna po prostu żyliśmy w dwóch różnych rzeczywistościach. W tamtym okresie nasz związek zaczął wisieć na włosku, moja partnerka zaczęła poszukiwać źródła tego stanu rzeczy. Ja oczywiście nie byłem w stanie jej o niczym powiedzieć. Bałem się konsekwencji, co o mnie pomyśli. A może też tego, że zabroni mi w ten sposób postępować… Tak czy siak, świetnie sobie poradziła ze znalezieniem przyczyn, co w gruncie rzeczy nie było specjalnie trudne. Mój komputer zawalony był tym świństwem. Szybko się zorientowała, w czym tkwi problem – to ona zaprowadziła mnie na pierwsze spotkanie z terapeutą.

Reklama

Jak wyglądało to spotkanie? Co czułeś?
Pierwszą wizytę u terapeuty potraktowałem z nieukrywaną niechęcią, kompletnie nie byłem do niej przekonany. Nigdy nie byłem zbyt wylewny, a teraz – jak myślałem – miałem mówić dużo i to w dodatku o swojej niedoskonałości. Pamiętam dobrze, że w momencie, gdy już znaleźliśmy się w zamkniętym pokoju, dopadło mnie mocne uczucie zażenowania i wstydu. W obecności mojej dziewczyny i obcego faceta musiałem mówić o swoim zboczeniu. Z jednej strony nie chciałem tego robić, ale z drugiej, czy miałem inne wyjście? Po wizycie nagle poczułem się, jakbym pozbył się ogromnego kowadła z pleców – to było, nie chcę używać patetycznych słów. Nie wyleczyło mnie, ale na pewno wiedziałem już, co mam robić.

Miałem ogromne szczęście, że trafiłem na naprawdę wybitnego specjalistę

Uczęszczać na terapię…
Tak, pojawiłem się u tego samego lekarza kilka dni później – już sam. Miałem ogromne szczęście, że trafiłem na naprawdę wybitnego specjalistę. Świetnie mnie rozumiał, przez co potrafił mi pomóc. Zacząłem również pojawiać się na „mitingach" – spotkaniach organizowanych na podobnej zasadzie co AA. Każdy z nas był tam, bo chciał wyzdrowieć. Każdy z nas wiedział, ile to kosztuje wysiłku, aby opowiedzieć na głos o swoich słabościach, przez co osoby grupy ze wsparcia były dla mnie bardzo ważne i bliskie. Wspieraliśmy się nawzajem i nadal wspieramy – z niektórymi osobami utrzymuję stały kontakt.

Reklama

Nie boimy się pytać. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska


Czy w tym momencie możesz o sobie powiedzieć: „Jestem zdrowym człowiekiem"?
Myślę, że tak. Przede wszystkim odbudowałem zaufanie do siebie samego. Przez te wszystkie lata, gdy nie wiesz, czy dasz radę, obiecujesz sobie coś, a i tak robisz coś zupełnie innego. Od jakiegoś czasu mogę mówić o czymś w rodzaju „powtórnego narodzenia". Uzależnienie było wielkim resetem od życia, jego iluminacją. Teraz już to wiem i rozumiem.

*Ze względu na prośbę osoby, z którą rozmawiałem, jej dane pozostanie anonimowe.