Skoro istnieje festiwal kiełbasy, festiwal ziemniaka, festiwal pierogów, festiwal kaszy i festiwal potraw z kurczaka, to aż dziw bierze, że porządny Festiwal Wódki i Zakąski odbył się w Polsce po raz pierwszy (tak, wiem, w Polsce każdy dzień jest „festiwalem” wódki, śmieszku). Kiedy dowiedzieliśmy się, że „każdy odwiedzający będzie mógł spróbować (w cenie biletu) wszystkich rodzajów alkoholu, jakie będą prezentowane na stoiskach”, wiedzieliśmy, że to impreza dla nas.
Zanim udaliśmy się stoiska wystawców (były tam znane z supermarketów marki, ale też rodzinne biznesy produkujące nalewki czy przedstawiciele producentów z Rosji czy Ukrainy), porozmawialiśmy z twórcą festiwalu, restauratorem Piotr Popiński. Popiński zamierza otworzyć muzeum poświęcone historii naszego narodowego trunku, dlatego postanowiliśmy się troszkę doedukować.
Videos by VICE
VICE: Co pokażecie w Muzeum Wódki?
Piotr Popiński: Pokażemy największą w Polsce kolekcję przedmiotów związanych z historią alkoholu, mamy ponad 10 tys. eksponatów: butelek, przedmiotów reklamowych, starych alkoholi. Pokażemy, jak przez wieki ewoluował kieliszek czy etykieta.
Co jest waszym największym skarbem?
Praktycznie każdy z eksponatów jest unikalny w skali światowej. Kolekcjonerzy na świecie zbierają przedmioty związane z historią wina czy whisky, są one łatwiej dostępne. Tych specjalizujących się w wódce jest niewielu. Ja od kilkunastu lat, prowadząc restaurację, kolekcjonuję przedmioty związane z historią alkoholu, gastronomii i barmaństwa. Interesuje mnie, jak wyglądał świat wokół alkoholu 150 lat temu.
Dowiemy się wreszcie, czy wódka jest polska czy rosyjska?
Między innymi tak. Spory trwają do dzisiaj – wódka to polski trunek narodowy, ale jest nim również w Skandynawii, Rosji, cieszy się popularnością we Francji. Ludzie Europy Środkowej i Wschodniej piją wódkę tak, jak południowcy wino.
No tak, kiedy na południu wypija się butelkę wina, u nas to butelka wódki.
Ewidentnie wódka odzyskuje dziś jednak należne jej uznanie. My, Polacy, robimy wódkę – ale też nalewki, miody, czy likiery – z najlepszych surowców i tradycyjnymi metodami. Chcielibyśmy pokazywać kulturę wódki i zakąski, tak jak Hiszpanie pokazują tapasy czy Włosi kulturę aperitvo. W okresie komuny wódka została silnie zdewaluowana, była produkowana z bardzo słabej jakości spirytusu. Dziś, po latach wraca na stoły. W restauracjach coraz częściej zamawia się ją w miejsce wina.
Jak robi się dobrą wódkę? Producenci często chwalą się liczbą destylacji, czy to jest najważniejsze?
Tak, ona ma duży wpływ na jakość produktu, ale poszczególne firmy mają swoje tajemnice dotyczące produkcji dobrej wódki. Przede wszystkim trzeba użyć dobrej jakości składników. Nie wszyscy wiedzą, że wódka jest produkowana wyłącznie z naturalnych składników – zdarza się, że goście naszych restauracji myślą, że to produkt syntetyczny.
Mówi się, że wódka nie ma smaku i pije się ją po to, żeby się upić.
Inaczej smakuje wódka zbożowa, inaczej ziemniaczana, inaczej owocowa. Inaczej smakują te produkowane w Polsce, inaczej te w Rosji albo we Francji. Wynika to z tzw. terroir, czyli warunków w których wzrastają produkty i z ich specyficznych odmian. Polskie wódki mają swój smak i charakter, a przez wielu barmanów na świecie uważane są za najlepsze.
A zakąski? Teraz Polacy wolą chyba popijać wódkę?
Najzdrowiej spożywać wódkę w połączeniu z wodą, ew. z dodatkiem naturalnego soku z cytryny. Niewiele osób wie, że wódka to najczystszy alkohol na świecie. W porównaniu z whisky, koniakiem czy winem powoduje najmniej efektów ubocznych. Ma na nie wpływ też zakąska: kiedyś był nią kawałek kiełbasy czy kostka żółtego sera, dzisiaj poszukuje się produktów na wyższym poziomie – wieloskładnikowych, które w połączeniu z jedzeniem wydobywają z niego zdecydowanie wiecej bukietów smaku czy aromatu.
Czym pan najbardziej lubi zakąsić?
To zależy, do czego zakąska jest podawana. Inaczej parujemy wieprzowinę, inaczej drób, ryby czy dania wegetariańskie. Jeszcze inaczej desery. Taka sama wódka potrafi zupełnie inaczej smakować z różnymi daniami. Obalamy stereotypy wywodzące się z PRL-u. Polacy odkrywają, że kuchnia polska nie ustępuje włoskiej, a tym bardziej amerykańskiej czy brytyjskiej – to kwestia dobrej jakości produktów, czy w domu, czy w restauracji. Zasługujemy na wydarzenie na miarę Oktoberfest, które z początku było też lokalnym monachijskim festiwalem piwa.
Polub fanpage VICE Polska. Na zdrowie!