FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Żałobna nekrofilia podnieconego kangura

Świat zapłakał nad viralowym zdjęciem kangura obejmującego na pożegnanie swoją martwą partnerkę – okazało się, że samiec miał ochotę na jeszcze jeden numerek, tyle że post mortem
Autorem fotografii jest Australijczyk Evan Switzer.​

Żałoba ma wiele twarzy. Sposoby, w jaki sobie z nią radzimy, definiują nasze życia. Żal po stracie czasem przeobraża się formę przeszywającego do kości smutku. W tych chwilach zasysane przez nas powietrze, które ląduje w płucach, wydaje się jakby cięższe. Towarzyszy nam uczucie, jakby ktoś wyszarpał istotny kawałek nas samych, który przepadł – na zawsze, bezpowrotnie. Jest też żałoba, której żar wydaje się tlić w nas w nieskończoność, jak płomyk, który nie chce dogasnąć i smoli połacie każdego naszego ruchu i zachowania przez długie miesiące.

Reklama

Istnieje też smutek po stracie kogoś, kogo tak naprawdę nigdy osobiście nie poznaliśmy – gdy z tego świata odchodzi muzyczna ikona lub aktor. Jest też nienamacalny żal, bez kształtu lub motywu, którego ogromu nie jesteśmy w stanie zrozumieć, więc do końca nie wiemy, co tak naprawdę nam dolega. Przeżywamy też nagłe ataki smutku i takie, które wtórują nagłemu szokowi i zaskoczeniu – gdy stracimy swoje pierwsze zwierzątko; pieska, kotka lub chomika.

Ten smutek sprzyja też zapaści w powtarzalność zachowań: komfort rutyny tych samych śniadań, obiadów i kolacji – które będą nam towarzyszyć do dnia ostatniego posiłku, kiedy sami umrzemy. Czasami nie ma też żadnej, już poznanej ścieżki, którą można by podążyć w swej żałobie – pozostaje wtedy jedynie usiąść, zaparzyć sobie słodką herbatę lub uprawiać seks z martwym kangurem.

Czekaj, co? Daj mi chwilę. Wiem, co teraz myśli większość z was – jebanie padliny kangura to chyba jednak nie najlepszy sposób, by wyrazić swój żal po stracie bliskiej osoby. Zapewne jeszcze większa część doda: nigdy nawet nie pieprzyłem martwego kangura, żywego też nie. No to tłumaczę: patrzycie na to od złej strony.

Skierujcie swój wzrok na zdjęcie kangura, trzymającego głowę swojej martwej kangurzej żony, które stało się wiralem ze względu na ogrom goryczy dotykający naszych serc – kiedy obserwujemy stratę kangurzego męża i jego małego, kangurzego synka. Mogłoby się wydawać, że to esencja smutku, uwiecznionego na kliszy. To zdjęcie pełne rozpaczy, gdy zwierzę wyraża ludzki żal po stracie kogoś bliskiego.

Reklama

Czujemy się tak, przynajmniej do momentu, gdy zrozumiemy, że ten kangur po porostu ma ochotę na jeszcze jeden numerek, tyle że post mortem.

„Samiec wyraźnie znajduję się tu pod wpływem stresu i podekscytowania. Widać, że jego przednie łapy są mokre od śliny, lizał je, by ochłonąć" tłumaczy na swoim blogu Mark Eldridge, naukowiec Muzeum Australijskiego. Dodaje też, że „osobnik jest także wyraźnie podniecony: czego dowody wystają zza moszny (zgadza się, penis torbaczy znajduje się ZA moszną)".

Autorem fotografii jest Australijczyk Evan Switzer.

Te dwa powyższe stwierdzenia wiele mi mówią na temat kangurów. Po pierwsze: narządy rozrodcze samców są do góry nogami. Po drugie: Te samce to dzikusy. Kangurzy tata mógł wznieść się na egzystencjalne wyżyny aranżacji ostatnich jeszcze świadomych chwil swojej partnerki – zanim jej synapsy przestaną działać i na wieki osunie się w pustkę nicości – mógł pokazać jej odbicie ich cennego potomstwa, tego, które wspólnie sprowadzili na ten świat. Ale nie, on jedynie chce ją puknąć. Trzecia rzecz, której dowiedziałem się o kangurach: najwyraźniej ich żałoba znacznie różni się od naszej.

Ostatni czas był dla nas emocjonalnie trudny i podkreślił to, co wiedziałem już od dawna: nie ma jednego, właściwego sposobu na odczuwanie żałoby.

Kiedy pod koniec zeszłego roku odszedł Lemmy, to było szokiem – ze wszystkich rockmanów, ten wydawał się prawdziwie niezniszczalnym. Kiedy zmarł David Bowie, widziałem manifestacje wszelakich typów przeżywania żałoby: W ciszy; Histerycznie; Ty go nie znałeś; Dorośnijcie – nie mamy 10 lat; Nigdy nie lubiłem/lubiłam Bowiego; Nie był ideałem, jarał się nazizmem; Twój żal po nim to fake; Jesteś pozerem. Kiedy w wieku 69 lat odszedł Alan Rickman, ludzie przypominali, jakim świetnym i nietuzinkowym był aktorem lub wklejali jego zdjęcie z anielskimi skrzydłami, z planu zdjęciowego Dogmy.

Ale kiedy umiera jeden kangur, drugi po prostu chce go puknąć.