FYI.

This story is over 5 years old.

gry

Call of Duty pozostaje e-sportem niedostępnym dla kobiet

W gry wideo gra więcej kobiet niż kiedykolwiek. Ale jeśli dochodzi do zawodowej rywalizacji, kobiety są nadal uwięzione w metaforycznej kuchni i robią kanapki dla wszystkich facetów grających na scenie

Z działu Vice vs Video Games

Call of Duty: Advanced Warfare

Wraz z końcówką marca wybrzmiała trąbka ogłaszająca e-sportowe igrzyska. Oczy wszystkich zwrócone są na Los Angeles, gdzie odbywają się mistrzostwa świata w Call of Duty. Najlepsze drużyny walczą o jak największy kawałek z okrągłego miliona dolarów. To w sumie całkiem sporo, jeśli wziąć pod uwagę, że można je dostać za strzelanie z wirtualnej broni do wirtualnych rzeczy. To więcej pieniędzy niż ludzie dostają za strzelanie z prawdziwej broni do prawdziwych rzeczy. No i brak tu wylewających się, obleśnych płynów ustrojowych, których nie zmyje nawet cillit bang.

Reklama

Milion dolarów nie jest największą nagrodą w e-sporcie – gracze w Dota 2 rywalizowali w zeszłym roku o nagrody z dziesięciomilionowej puli, a zwycięzcy zabierali do domu więcej, niż dostałbyś za wygranie pucharu Super Bowl – ale jest zdecydowanie najwyższa, jeśli chodzi o Call of Duty, najbardziej mainstreamową z e-sportowych gier. Call of Duty jest też najbardziej pozerskie i puste w e-sportowym świecie. Napędzane przez postawę macho i ideę zwycięstwa za wszelką cenę, z meczami rozgrywanymi przez zawodników wciśniętych w szorstkie poliestrowe koszulki, spożywających ilości energetyków zdolne zniszczyć każdą wątrobę.

Gry wideo zawsze uchodziły za bezkrwawe safari z udziałem białych mężczyzn biegających w kółko i pokrzykujących do siebie przed pierwszym kontaktem z przeciwnikiem, przybijających piątki i „niby na żarty, ale nie do końca" dzielących się linkami do filmów na YouPorn. Postępujące zmiany demograficzne zdążyły jednak zaburzyć ten obraz już jakiś czas temu. W gry wideo gra więcej kobiet niż kiedykolwiek. Przemysł też rośnie niezwykle szybko, gry stają się coraz bardziej różnorodne i dostępne, wychowują sobie graczy.

Ale jeśli dochodzi do zawodowej rywalizacji, kobiety są nadal uwięzione w metaforycznej kuchni i robią kanapki dla wszystkich facetów grających na scenie. Call of Duty, ze swoim brakiem znanych zawodniczek, sprawia wrażenie szczególnie zapóźnionego. Zwłaszcza że inne tytuły od dłuższego czasu przyjmują z otwartymi ramionami utalentowane kobiety-graczy. Można by pomyśleć, że winny jest gatunek CoD (strzelanka), bo przecież „dziewczyny nie lubią broni", ale istnieją w końcu topowe zawodniczki grające w Halo: Reach, w Counter-Strike: Global Offensive czy nawet w Dead or Alive 4 – jedną z tych gier, w których promowanie negliżu ma się dziś najlepiej.

Reklama

Przez lata faszerowano nas gówno wartymi genderowymi stereotypami typu: „jak być prawdziwym mężczyzną", „to, co charakteryzuje kobietę, to to, że musi się w końcu zakochać w mężczyźnie", albo przestarzałymi ideami mówiącymi, że kobiety nie mogą walczyć na linii frontu ani grać w piłkę na tym poziomie co mężczyźni (chodziło chyba o to, że gdyby się przewracały, to inni piłkarze przestawaliby grać i ratowaliby je kompresami oraz solami trzeźwiącymi. Mecz trwałby bez końca).

Wiem, wiem, to tak naprawdę wina nas, kobiet, że mamy predyspozycje do zachwytu nad słodkimi kotkami i sztucznymi sówkami zrobionymi na drutach. Prawdziwy mężczyzna nigdy by nie wiedział, że kotki i rzeczy wydziergane z włóczki mogą iść w parze. Dziękujmy więc Bogu za gry wideo kreujące świat, w którym płeć naprawdę nie powinna mieć znaczenia, jako że każdy jest na tym samym startowym poziomie niezależnie od genitaliów, jakie posiada, i w którym fizyczność staje się prawie niematerialna. A raczej sprowadza się do wciskania guzików w dobrym momencie – dopóki to potrafisz, dopóty masz szansę stać się mistrzem.

Może brak kobiet grających w CoD wynika z jego pozerskiego wizerunku? Amerykańskim rozgrywkom na najwyższym poziomie towarzyszy klimat wyjęty wprost ze studia kanału sportowego. Krawaty, krzyki, nażelowane włosy i nocne wycieczki do kasyna. Kobiety, jeżeli już znajdą się w pobliżu zawodników, są zazwyczaj kibicującymi chłopakom partnerkami, pracują w PR zawodów albo są niesławnymi e-girls uważanymi za groupies.

Reklama

Alan Brice – profesjonalny komentator e-sportowy dobrze znany na międzynarodowej scenie CoD – dzieli się ze mną przemyśleniami na temat kobiet w CoD:

– Dowiedziałem się niedawno o kilku dziewczynach biorących udział w wydarzeniu i autentycznie nie dowierzałem własnym uszom, słuchając relacji z ich rozmowy. Podobno chciały się przespać z jak największą liczbą zawodników, żeby nabić sobie followersów na Twitterze. Mam nadzieję, że nie mówiły tego poważnie.

Problem polega na tym, że taka łatka przyczepiana jest wszystkim kobietom chcącym dostać się do świata e-sportu. Najprawdopodobniej w ogóle nie myślą one o penisach sławnych graczy, ale obserwatorzy automatycznie zakładają, że wszystkim dziewczynom zainteresowanym CoD chodzi głównie o to. To nie przysparza CoD-owej społeczności korzyści, nie mówiąc już o całym e-sporcie. Obecność każdej dziewczyny na zawodach staje się nagle podejrzana.

Morgan „Morgz" Ashurst, należąca niegdyś do drużyny Epsilon, jest jedną z niewielu zawodniczek w Call of Duty, które grały zarówno z, jak i przeciw niektórym z najlepszych w Europie. Sama stała się obiektem wspomnianych uprzedzeń.

– Ludzie, którzy byli na tej scenie wystarczająco długo, wiedzą na szczęście, że podejrzewanie mnie o cokolwiek takiego jest bezzasadne. Ale co do nowicjuszek… Inni widzą dziewczynę i od razu myślą: „O, to kolejna e-girl". Zawsze popadam przez to w paranoję podczas zawodów – opowiada Ashurst.

Reklama

Call of Duty: Black Ops 2

Aby niezależnie od płci być branym na poważnie w e-sporcie, musisz trenować tyle, ile twoi rówieśnicy, poświęcając tyle samo czasu, by stać się lepszym. Ale kobietom została rzucona pod nogi jeszcze jedna kłoda: jawne uprzedzenie ze względu na płeć. Musisz ignorować internetowe obelgi i presję, która wynika z bycia kobietą w zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Jeśli opanujesz te wszystkie umiejętności, możesz stać się dobra w Call of Duty. Nie ulega jednak wątpliwości, że wiele kobiet podda się znacznie wcześniej i nigdy nie osiągnie tego stanu.

– Nawet jeśli chciałabym pograć z przeciętną drużyną z trzema mężczyznami w składzie, nie pozwoliliby mi – dodaje Ashurst. – Automatycznie powiedzieliby „nie" tylko ze względu na płeć. Nie wystarczy się bardzo starać, zawsze istnieje wielkie ryzyko, że dyskryminacja uniemożliwi ci pojedynek z mężczyznami.

Zawsze dziwi mnie, że takie nastawienie uchodzi za normalne. Czy ci faceci się po prostu boją, że kobieta mogłaby się okazać lepsza w czymś, co powszechnie uważa się za męskie? Czy bycie pokonanym w grze wideo przez dziewczynę nie jest przypadkiem odrobinę dojrzalszym odpowiednikiem ściągnięcia gaci na placu zabaw przy wszystkich?

Ciągle tracimy okazję do podjęcia współpracy w imię ogólnego dobra. Więcej kobiet w e-sporcie pomogłoby zwalczyć stereotyp nerda, a więcej rywalizujących zawodniczek mogłoby się równać większej liczbie mężczyzn na widowni – myślicie, że dlaczego dziewczyny wchodzą za darmo do niektórych klubów? Więcej ludzi biorących jakikolwiek udział w wydarzeniu oznaczałoby wyższe nagrody, więcej turniejów, szerszą społeczność i zwiększenie szans na granie z najlepszymi – wszystko to wpłynęłoby na różnorodność w e-sporcie i zapewniłoby mu więcej pieniędzy. Ale czy świat CoD w ogóle chce otworzyć się na kobiety?

Reklama

– Chcę tylko zobaczyć więcej grających ludzi, nie ma dla mnie znaczenia, czy będą to kobiety, czy mężczyźni – mówi Brice. – Wielokrotnie pytano mnie, jak zachęcić więcej kobiet do grania. Zawsze odpowiadam, że po prostu nie wiem, potrzeba szeroko zakrojonej zmiany podejścia, co w naturalny sposób rozwiązałoby problem.

Jedna sugestia podpowiada, żeby organizować więcej zawodów tylko dla kobiet i dla damskich zespołów, ale czy to nie przyniesie skutku odwrotnego do zamierzonego?
– Cóż, nie zgadzam się na segregację, ale zawsze gram w kobiecych drużynach, głównie dlatego, że tak jest łatwiej – twierdzi Ashurst.

Kobiety, którym udało się trafić do świata e-sportu, same się więc odseparowują, by uniknąć zderzenia z uprzedzeniami w już i tak stresującym położeniu. Dopóki nie zmieni się podejście w społeczności Call of Duty i dopóki zawodniczki nie będą miały miejsca do grania bez paraliżującej wizji potencjalnego hejtu, dopóty sytuacja na zdominowanej przez mężczyzn scenie profesjonalnego CoD nie ulegnie zmianie.

Call of Duty:Ghost

Ashurst czuje, że pokonała przynajmniej pierwszą z przeszkód – jest respektowana jako zawodniczka, jednak dojście do obecnej sytuacji zajęło jej bardzo dużo czasu:
– Nowym jest trudno – mówi – ale ja mam już spokój, ciężko pracowałam, żeby inni brali mnie na poważnie.

Call of Duty to machina nie do zatrzymania. To produkt połyskujący blaskiem tak mocnym, że oślepia nawet zwykłych fanów i ludzi, którzy nie mieli nigdy kontaktu z grą. Jest jedną z najważniejszych produkcji w historii branży – jest więc idealnym kandydatem na wzór, który popchnie przemysł gier wideo w kierunku nowego, otwartego podejścia.

Czy to poprzez liczniejsze zawody dla kobiet, czy też poprzez skuteczną promocję zdrowych relacji online – wszystko, co zachęca więcej osób do rywalizacji i gry, może być tylko dobre dla społeczności CoD i – szerzej – e-sportowej. Może potrzeba tylko garstki zapaleńców, aby natchnąć całe mnóstwo kobiet do chwycenia kontrolerów i zaserwowania przeciwnikom kilku pięknych headshotów. Lubią to dokładnie tak samo jak każdy, kto urodził się z jajami.