FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

VICE Guide To: OFF Festival

Jest taki czas w roku, w którym do głównych zmartwień zaliczamy dylematy o której godzinie wstać, żeby nie trafić na kolejkę do prysznica, w jaki sposób wystawić z namiotu głowę, żeby dało pospać się odrobinę dłużej niż do 7 rano albo komu zawinąć...

Jest taki czas w roku, w którym do głównych zmartwień zaliczamy dylematy o której godzinie wstać, żeby nie trafić na kolejkę do prysznica, w jaki sposób wystawić z namiotu głowę, żeby dało pospać się odrobinę dłużej niż do 7 rano albo komu zawinąć brakujące śledzie. W Katowicach warto też wziąć pod uwagę co dziś zjemy na obiad i czemu znowu będą to pieczone ziemniaczki na jednym z działów w pobliskim hipermarkecie. OFF Festival wraz ze wszystkimi jego atrakcjami zagra dla nas już siódmy raz i ciężko zaprzeczyć, że tegoroczna edycja to creme de la creme wśród rodzimych festiwali. Jako znawca tematu (to już szósty raz, choć wciąż tęskni mi się za Słupną) i bezstronny obserwator polecam szybki przegląd "na co iśc, żeby nie przegrać życia".

Reklama

1. SWANS

Micheal Gira to jest gość. Może Ci się zdarzyć, że padnie przed tobą na kolana i ucałuje Cię w dłoń, albo, jeżeli masz mniej szczęścia, splunie Ci w twarz. W koncertowym pakiecie zagwarantowane jest także bicie się z pięści po twarzy i smutne piosenki o życiu. Podczas festiwalu ciężko będzie opędzić się od "swanek", dlatego na wszelki wypadek warto na ten dzień wtopić się w tłum, zakładając na siebie wszystkie odcienie czerni. A tak zupełnie na poważnie to koncert Swans to jedno z tych wydarzeń, dla którego warto przemieścić się do głównej siedziby Śląska i poczuć na własnej skórze (a raczej narządach słuchowych) co to znaczy potężna siła dźwięku. Nie zapominajcie o słomianych kapeluszach, Micheal jest fanem.

2. DEMDIKE STARE

Drony wbrew pozorom świetnie bronią się w festiwalowych warunkach. Jednym z highlightów zeszłorocznej edycji był występ duetu Barn Owl, którym udało się mimo wczesnej godziny sprawić, że na kilkadziesiąt minut zapomniałam co dzieje się wokoło. Demdike Stare są jeszcze lepsi, mają mnóstwo nowego materiału i wożą ze sobą psychodeliczne wizualizacje. Dajcie sobie spokój z tanecznym indie, chodźcie z nami leżeć pod drzewkiem i analizować strukturę dźwięku.

3. CHROMATICS

Ostatnio przejechałam pół Europy żeby sprawdzić jak sprawują się na żywo. Z nową płytą Chromatics jest tak, że można ją kochać, ale tylko do połowy. Na szczęście czas w warunkach festiwalowych jest dość ograniczony i nie zdarza im się grać numerów słabych. Cytując klasyka - "zagrali kilka kawałków z nowej płyty, kilka ze starej i pare coverów". Troche tęsknimy za ambientowym klimatem z dwóch pierwszych wydawnictw, ale nie sposób nie pogibać się w rytm "Lady" czy "I Want Your Love". Matkę oszukasz, ojca oszukasz, nóżki nie oszukasz.

Reklama

4. PROFESJONALIZM

Jeśli mieszkasz w Warszawie i mniej więcej ogarniasz co się dzieje w muzyce, każdego z tych panów widziałeś już setki razy. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że na występ Pana Marcina Maseckiego i spółki nie przyjdzie za dużo osób, bo nikt nie kuma "dżezu". Nie popełniaj tego błędu, odstaw kufel z piwem i ruszaj wspierać polską scenę muzyczną! To zdecydowanie najlepsi jej przedstawiciele.

5. SHABAZZ PALACES

Ten chłopak miał już od życia wszystko, ale to było za mało. Warto w tym miejscu skorzystać z cytatu - „gdyby Beduini wypasali beaty zamiast owiec i żyli w Seattle zamiast Gór Atlasu, to tak brzmiałby ich album”. Redakcja nerwowo przebiera nóżkami, my dobrze wiemy co to znaczy SWAG.

6. PURITY RING

O tym duecie rozpisałam się już chyba we wszystkich możliwych superlatywach przy okazji relacji z festiwalu w Barcelonie. Już niedługo spodziewać się możemy ich oficjalnego wydawnictwa, do tego czasu wywijamy w rytm udostępnionych czterech kawałków. Nie można odmówić im uroku, dlatego meldujcie się wszyscy pod sceną. Miejmy nadzieję, że Sceną Leśną, w towarzystwie zachodzącego słońca.

7. THE ANTLERS

Nie wiem czy Panowie zdają sobie sprawę jak bardzo publiczność w Polsce ich kocha. Tak bardzo, że na ich ostatni koncert w Berlinie wybrała się niemal pielgrzymka fanów wokalu Petera Silbermana. Ja pamiętam ich występ kilka lat temu w Belgii, na którym widownie można było zliczyć na palcach jednej ręki. Podejrzewam, że niewiele się zmieniło, dlatego na wyrost mogę im przyznać tytuł najbardziej czarującego zespołu tegorocznej edycji Off Festivalu. Na przeszkodzie stanąć im może wyłącznie nagłośnienie, trzymajmy kciuki.

Reklama

8. DOOM

Zeszłoroczny hajp na muzykę metalową w tym roku zdominowali artyści hip hopowi. Wiadomo, że jak z czymś wyjeżdżać, to po bandzie, dlatego z niedowierzaniem odebraliśmy wiadomość o występie Daniela. Zajawka jest tak silna, że nawet część redakcji, która nie wystawia nosa dalej niż poza obszar Placu Zbawiciela, zainteresowała się możliwością wyjazdu do Katowic.

9. ALVA NOTO

Punkt obowiązkowy dla wszystkich. Serio, nie przegrajcie swojego życia tak jak podczas zeszłorocznego Current 93. Pójście na koncert w dodatkowy dzień jest znacznie lepsze niż zaleganie na polu namiotowym. Bilety jak zwykle rozeszły się na pniu, spóźnialscy mają szansę na jego występ w towarzystwie Blixy Bargelda z Einstürzende Neubauten. To naprawde do nikogo nie przemawia?

10. FOREST SWORDS

"Dagger Paths" to czołówka wydawnictw z 2010 roku. Czasem aż trudno uwierzyć, że będziesz mieć szansę usłyszeć na żywo w Polsce jeden ze swoich ulubionych projektów. Ten festiwal nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.

To będzie piękne lato, mam tylko nadzieję, że w tym roku nie spędze trzeciego dnia w sekcji szpitalnej. Mogłabym zapłakać się na śmierć.