Zdjęcia dilerów czekających na wojnę handlową między Meksykiem a USA

FYI.

This story is over 5 years old.

zdjęcia

Zdjęcia dilerów czekających na wojnę handlową między Meksykiem a USA

Dla wielu mieszkańców biednych dzielnic na obrzeżach Guadalajary handel narkotykami stanowi główne źródło utrzymania

Donald Trump naraził się swojemu południowemu sąsiadowi już w pierwszym tygodniu prezydentury, kiedy podpisał dekret o budowie muru na granicy z Meksykiem. Właśnie wtedy zaczęto się obawiać, że również i jego pozostałe hasła wyborcze nie były tylko czczymi pogróżkami. Gdyby rzeczywiście wprowadzano podatek na import towarów z Meksyku i zerwano obecne umowy handlowe, meksykańska gospodarka prawdopodobnie nie podniosłaby się po takim ciosie.

Reklama

Na obrzeżach Guadalajary, czyli drugiej co do wielkości aglomeracji w Meksyku, brak równowagi ekonomicznej nie jest niczym nowym. Właśnie z tego powodu duża część mieszkańców El Tapatio, slumsowej dzielnicy na obrzeżach miasta, zajęła się z handlem narkotykami – biznesem, który przynosi zyski niezależnie od sytuacji politycznej.

Chociaż życie poza granicami miasta toczy się znacznie wolniej niż w zabieganej metropolii, dziewiętnastoletni José Marquez i tak zawsze ma ręce pełne roboty. Chłopak wraz ze swoją żoną, matką oraz dwójką dzieci żyje w dwupokojowym domu z betonu. Za ścianą mieszka Martin, jego przyjaciel i jednocześnie wspólnik w interesach.

W El Tapatio ilość miejsc pracy jest bardzo ograniczona; szczególnie trudno znaleźć robotę ludziom, którzy podobnie jak Marquez nie potrafią czytać i pisać. Chłopak praktycznie codziennie jeździ do Zapopan, innego miasta mieszczącego się w aglomeracji Guadalajary, gdzie za śmieszne pieniądze myje samochody na skrzyżowaniach. Aby mieć za co wyżywić własne dzieci, dorabia sobie na boku: wraz z Martinem handlują ziołem i metamfetaminą.

23-letni Martin. Zasłania twarz, ponieważ obawia się, że jestem z policji.

Marquez idzie po piłkę, żeby zająć się czymś w oczekiwaniu na klienta. Jest wtorkowe popołudnie.

Janet, żona Marqueza, martwi się, że jeśli w Meksyku jeszcze ubędzie miejsc pracy, jej dzieci będą musiały dołączyć do karteli i zająć się handlem narkotykami.

„Wszystko wskazuje na to, że Ameryka chce rozpocząć z nami wojnę handlową. W Meksyku i tak trudno o pracę, więc jeżeli jeszcze więcej stanowisk przeniesie się za granicę, ludzie z pewnością zaczną pracować w narkobiznesie. Dzięki temu przynajmniej można coś osiągnąć" – powiedziała w rozmowie z VICE.

Reklama

Zapytana o możliwość wybudowania muru na granicy z Meksykiem, Janet zaczęła się śmiać.

„Nie wiem, dlaczego Amerykanom miałoby zależeć na tym, żebyśmy nie jeździli do Ameryki. Przecież to my dla nich pracujemy. W Meksyku mamy tak mało obostrzeń powstrzymujących Jankesów przed wjechaniem do naszego kraju, że takie numery tylko przypominają nam istnieniu podwójnych standardów" – skwitowała.

Jesús pokazuje swój tatuaż z godłem Meksyku

Część osób poczuła się zaskoczona, że słowa Trumpa nie były jedynie czczymi pogróżkami i prezydent USA naprawdę podpisał dekret o budowie „wielkiego, wspaniałego muru" biegnącego wzdłuż granicy amerykańsko-meksykańskiej.

Czekając na klientów, Martin i José grają w piłkę z okolicznymi dzieciakami. Na ścianie obok nich widnieje graffiti „Trump ❤ Peña", które nawiązuje do rzekomej czułej relacji między głową USA a prezydentem Meksyku, Enrique Peñą Nieto.

Zapytany o opinię na temat Trumpa, Marquez pokręcił głową i prychnął. Pomimo bariery językowej udało mu się przekazać, że nowego prezydenta uważa za „szalonego idiotę".

Więcej prac Chrisa Donovana znajdziesz tutaj.

Tłumaczenie: Zuzanna Krasowska