Z chłopakami z AZARI & III spotkaliśmy się na chwilę przed ich koncertem w warszawskim klubie 1500m do wynajęcia. Pomimo kilkunastostopniowych mrozów frekwencja dopisała, a parkiet pękał w szwach do ostatniej minuty koncertu. Połowa kolektywu, czyli Alixander III oraz Cedric opowiedzieli nam nieco o powiązaniach z Madonną, wielkim wybuchu i domu strachu nie w Toronto.
VICE: Azari & III – to wspaniałe gościć Was w Polsce! Chciałbym zapytać o Waszą muzykę… Acid house to prawdziwy dynamit. Słyszymy w nim moc syntezatorów i 808. Obecnie jesteśmy świadkami boomu na ten gatunek. Co jest Waszą największą inspiracją w tej chwili?
Videos by VICE
Alixander III: Acid house… Cóż, kiedyś był taki czas, kiedy ludzie rzeczywiście brali kwas. Acid house miał wtedy naprawdę sens. Myślę, że dzieciaki w tych czasach są równie zajawione na media (śmiech). To ten surowy i geometryczny stosunek do muzyki tanecznej. To podnieca ludzi. Jest niebezpieczne…
Cedric: It’s dangerous! (śpiewa)
Bardziej ryzykowny niż mainstream?
A: Tak, dokładnie.
Jak zareagowaliście, kiedy Madonna zaprosiła Was na swoją trasę koncertową?
C: Nic mi o tym nie wiadomo. Nic nam o tym nie wiadomo (śmiech).
Czy to jest ściśle tajne?
C: Po pierwsze, to wielki zaszczyt. Pracowała latami na swój sukces. Po dzień dzisiejszy podczas swoich występów daje z siebie wszystko.
A: Jest prawdziwą instytucją. Już samo poznanie Madonny jest dla mnie stresujące. Od czego miałbym zacząć rozmowę? „Hej Madonna, jak leci? Czy jesteś wciąż… wiesz… aktywna seksualnie?”
C: (śmiech)
To musi byc interesujące słuchać jej w dzieciństwie i nagle – boom! – możesz ją poznać we własnej osobie.
C: Wiesz co? Jeszcze raz, to jest prawdziwy komplement. Jest wciąż pociągająca i aktywna. Jest prawie ponadczasowa!
A: Dokładnie, absolutnie ponadczasowa.
W jaki sposób skrzyżowały się Wasze drogi? Jak to się stało, że cała czwórka…
C: Spotkaliśmy się w parku rozrywki. W domu strachów. Byliśmy przerażeni tym miejscem. Myśleliśmy sobie: “Niech ktoś mnie stąd wyciągnie!”
Więc to był całkowity przypadek?
A: Bez dwóch zdań!
Czy to było w Kanadzie? W Toronto?
C: Zdecydowanie w Toronto.
A: Tak naprawdę to było w Maple w Ontario.
C: To nie było w Maple.
A: Oczywiście, że w Maple w mieście Vaughan.
Jeśli bylibyście prorokami, co przewidzielibyście jako kolejne wielkie wydarzenie w muzyce w 2012 roku? Jakie są Wasze prognozy? Co spowoduje kolejny Wielki Wybuch?
C: U każdego coś się dzieje. 2012 to tylko 2012. 2013 to tylko 2013. 2014? To samo. Wszędzie, w każdym zakątku. Dzieciaki albo starsi ludzie. Każdy mógłby stworzyć coś równie dobrego. Tak więc jeszcze raz, u każdego coś się dzieje.
A: Mnie najbardziej jara ta przestrzeń w której młodzi i starsi nawiązują współpracą. To jest dla mnie najciekawsze.
Swojego rodzaju połączenie między różnymi pokoleniami?
C: Jak najbardziej. Kiedy masz wiedzę i ludzi, którzy chcą wiedzieć więcej.
Energia.
C: Tak, i ta przepaść między pokoleniami tworzy zupełnie nowy rodzaj energii.
Czego przykładem jesteście Wy i Madonna.
A: Dokładnie.
C: Możliwe.
Wydaliście single “Hungry For The Power” i “Reckless (With Your Love)” już całe wieki temu – w perspektywkie muzyki elektronicznej. Niby 2009, a jednak.
A: Właśnie wtedy wyprzedzasz swój czas. Ludzie potrzebują trochę czasu, żeby coś przyswoić. Robiliśmy to samo w 2001 czy 1996 roku. Ostatecznie nadchodzi Twój czas. Tak to zawsze wyglądało.
A więc cierpliwość była ważna?
C: Cierpliwość jest cnotą.
A: Pewnie, to tak jak wtedy, kiedy idziesz za tłumem. Jeśli nim kierujesz, to jedno, ale jeśli próbujesz za wszelką cenę dogonić tłum, jesteś zawsze z tyłu. Więc rób swoje. Ludzie doceniają szczerość bardziej niż cokolwiek innego.
Jako producenci, jak sobie poradziliście z przestawieniem się z singli na płytę? Czy było trudno zmienić podejście na koncept pełnowartościowego albumu?
A: Nie, tak naprawdę ten koncept pojawił się w naturalny sposób.
C: Bardzo organicznie.
A: Muzyka była zawsze wspólnym mianownikiem dla naszej czwórki.
C: Co robisz w czwartek i piątek? Nic? Świetnie. To spotkajmy się i chodźmy się zabawić!
A: Nie wiedzieliśmy, który kawałek będzie singlem, a który nie. To się staje oczywiste, kiedy patrzysz wstecz, ale w danej chwili, kiedy dzień mija za dniem, nie da się tego przewidzieć. To trochę jak styczna, wiesz. Jesteśmy jak cztery styczne linie, które spotykają się w jednym momencie.
Wasza kariera jest krótka, lecz bardzo przebojowa. Czy było to trochę przytłaczające, kiedy nagle zyskaliście taką popularność i uwagę w tak krótkim czasie?
C: Jesteśmy dorosłymi facetami. To nie jest tak, jakbyśmy mieli po 15, 16 czy 17 lat i miotali się na prawo i lewo. Idziemy naprzód w swoim tempie. Mamy nadzieje się nie pogubić.
A: Zdecydowanie chcemy wszystko robić krok po kroku. Nie ekscytujesz się zbytnio i też nie dajesz się przytłoczyć. Po prostu zachowujesz luz i poczucie perspektywy. Wtedy to wszystko nabiera sensu. Zawsze tak było. Poza tym średnio pamiętam jak było wcześniej.
Jasne. Wszyscy jesteśmy świadomi, że hype przychodzi i odchodzi. Mając to na uwadze, w jakim kierunku pod kątem artystycznym chcielibyście zmierzać z Waszą muzyką?
C: Jeśli byśmy Ci powiedzieli, to musielibyśmy Cię zabić. Nie lubimy się spieszyć.
A: Kto wie? Może zejdziemy o poziom niżej. Wiesz, co mam na myśli? Nie lubię patrzeć na sprawy w ten sposób, że jesteśmy u szczytu naszych możliwości. Po prostu szukamy ekspresji.
Czy to pewien rodzaj naturalnej ewolucji?
A: Tak – albo dewolucji.
C: Dewolucji? (śmiech) Dobre! Czy w ten sposób stajesz się diabłem?
A: Wiesz, kompresja i tak dalej. Myślę, że jesteśmy zupełnie inni niż wtedy, więc produkty naszych działań też będą podlegać metamorfozie – tak jak my sami.
Dzięki wielkie. Udanego wieczoru w Polsce!
More
From VICE
-
Screenshot: Darts Games -
Screenshot: Krafton -
MIGUEL J. RODRIGUEZ CARRILLO/AFP/Getty Images -
Screenshot: Path Games